Wpisy archiwalne Sierpień, 2014, strona 1 | Ziutoslaw.bikestats.pl

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ziutoslaw z miasteczka Osiedle Niewiadów. Mam przejechane 3630.58 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.59 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Ziutoslaw.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2014

Dystans całkowity:148.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:09:46
Średnia prędkość:15.15 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:37.00 km i 2h 26m
Więcej statystyk
  • DST 43.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 15.64km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pożegnanie bocianów

Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 0

W tym roku jeżdżąc do pracy, mijałem codziennie dwa bocianie gniazda i przyglądałem się z zainteresowaniem dorastającym młodym bocianom i ich rodzicom. Widok tych dwóch bocianich rodzin, który towarzyszył mi każdego dnia, sprawił, że poczułem się z nimi duchowo związany, więc gdy pod koniec sierpnia bociany zaczęły gromadzić się na sejmikach, postanowiłem godnie pożegnać się ze swoimi pierzastymi przyjaciółmi, pstrykając im na pamiątkę kilka fotek. W tym celu udałem się w niedzielę do Rokicin z nadzieją, że jeszcze zastanę je w gnieździe i uwiecznię na fotografii, by po latach móc wspominać je ze wzruszeniem, spoglądając na zdjęcia. Dojeżdżając na miejsce miałem złe przeczucia, które wkrótce się potwierdziły - gniazdo było puste. Czyżby moje znajome bociany były już w drodze do ciepłych krajów? Na szczęście po chwili dostrzegłem na pobliskiej łące biało-czarne sylwetki żabolubnych ptaków. Niestety dwa młode bociany nie poznały wujka i zaczęły powoli się wycofywać, a następnie odleciały. W tym momencie dotarła do mnie świadomość upływającego czasu. Bociany, które właściwie dorastały na moich oczach i jeszcze nie tak dawno ich małe łebki ledwo wystawały ponad poziom gniazda, szykowały się teraz do długiej podróży w odległe krainy. Rozczulony ruszyłem w dalszą drogę w kierunku Łaznowa, gdzie obejrzałem jeden z ciekawszych zabytków sakralnych w okolicy, czyli tamtejszy drewniany kościół, po czym wróciłem do domu, zachowując w sercu wspomnienie o bocianach.

Krowa i bocian
Krowa i bocian © Ziutoslaw

Budynek dawnego zajazdu poczty konnej z 1848 r. w Rokicinach
Budynek dawnego zajazdu poczty konnej z 1848 r. w Rokicinach © Ziutoslaw

Dwa bociany
Dwa bociany © Ziutoslaw

Kościół pw. Matki Bożej Różańcowej z poł. XVIII w. w Łaznowie
Kościół pw. Matki Bożej Różańcowej z poł. XVIII w. w Łaznowie © Ziutoslaw

Wnętrze kościoła
Wnętrze kościoła © Ziutoslaw

Kościół w Łaznowie
Kościół w Łaznowie © Ziutoslaw

Wnętrze dzwonnicy
Wnętrze dzwonnicy © Ziutoslaw

Niedzielny relaks pod kapliczką
Niedzielny relaks pod kapliczką © Ziutoslaw

Aniołek z megafonem
Aniołek z megafonem © Ziutoslaw


  • DST 49.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 16.24km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mówią wieki

Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 14.09.2014 | Komentarze 0

Odkąd tylko dowiedziałem się o jej istnieniu, zawsze chciałem zobaczyć ją na własne oczy. Mowa o kapliczce w Grotowicach, będącej pamiątką po skomplikowanej sytuacji politycznej panującej w XVII-wiecznej Rzeczypospolitej. Przejechanie rowerem całej drogi do Grotowic przekraczała możliwości mojego układu mięśniowego, dlatego postanowiłem wrócić do dawnej, sprawdzonej idei łączenia wycieczki rowerowej z samochodową. Do Spały dojechałem więc pojazdem czterokołowym z umiejscowionym w przedziale bagażowym pojazdem dwukołowym, po czym przesiadłem się na ten drugi i ruszyłem w dalszą drogę. A natura tego dnia była wyjątkowo łaskawa. Słońce obdarzało ziemię ciepłym uśmiechem, wiatr wiał w odpowiednim kierunku, czyli w moje plecy, a dokoła roznosił się aromat igliwia, mchu i paproci oraz drzewnych wydzielin. A także grzybów, które przyciągnęły do lasu nieprzeliczalną rzeszę łakomej ludności. W tej malowniczej scenerii dotarłem do Rzeczycy, gdzie przyglądając się inskrypcjom na ścianie kościoła, uświadomiłem sobie, jak żywą jest tutaj pamięć księdzu Jędrzeju Kitowiczu, wytrwałym tropicielu XVIII-wiecznych obyczajów. Natomiast teraźniejszy proboszcz powinien chyba zainwestować w trutkę na myszy, chociaż może byłoby to wbrew chrześcijańskim zasadom traktowania naszych braci mniejszych. W każdym razie jeden z gryzoni wyszedł z okolic głównych drzwi kościoła i przespacerował się przede mną w poprzek chodnika, co skłoniło mnie do zastanowienia się, czy taki widok nie zmniejszyłby znacznie frekwencji na mszy tutejszych parafianek. Zostawiając te rozmyślania, udałem się do Luboczy, aby obejrzeć urokliwy murowany mostek, a następnie do głównego celu mojej wyprawy, czyli do Grotowic. Odnalezienie kapliczki jest stosunkowo proste, tym bardziej że w internecie można natrafić na dokładne współrzędne geograficzne. Przed bramą parku należy skręcić w lewo, okrążyć łukiem założenie parkowe i na jego skraju zjechać w piaszczystą drogę w prawo. Po kilkudziesięciu metrach jasność bijąca od pobielonej kapliczki kieruje strudzonego pielgrzyma we właściwe miejsce. Wysoka na ponad 5 metrów kapliczka została tu postawiona dla upamiętnienia bitwy pod Guzowem, do której doszło 5 lipca 1607 r. podczas rokoszu Zebrzydowskiego. Po stronie króla wziął w niej udział dziedzic Grotowic Mateusz Grotowski, a wszystko to napisane jest na tabliczce przy kapliczce. Następnym punktem mojej podróży była kolejna lokalna atrakcja turystyczna, czyli piwnice w Brzezinach. Piwnice były zawarte, co uniemożliwiło mi zajrzenie do środka, na co bardzo liczyłem. Po minięciu Brzezin dojechałem do sympatycznej miejscowości o nazwie Łęg, gdzie przysiadłem na chwilę w miłym towarzystwie ciekawskiej krowy nad niewielkim stawem z wysepką. Czas już jednak naglił i musiałem opuścić Łęg, staw i krowę. Po powrocie do Spały zakupiłem jeszcze książeczkę pt. "Inowłodzka ścieżka fortyfikacyjna" autorstwa Marcina Szymańskiego, której nie zawaham się użyć podczas jednej z kolejnych wycieczek.

Kościół pw. św. Katarzyny z lat 1890-91 w Rzeczycy
Kościół pw. św. Katarzyny z lat 1890-91 w Rzeczycy © Ziutoslaw

Tablica pamiątkowa na ścianie kościoła w Rzeczycy
Tablica pamiątkowa na ścianie kościoła w Rzeczycy © Ziutoslaw

Popiersie ks. Jędrzeja Kitowicza na ścianie kościoła w Rzeczycy
Popiersie ks. Jędrzeja Kitowicza na ścianie kościoła w Rzeczycy © Ziutoslaw

Mysz kościelna
Mysz kościelna © Ziutoslaw

Budynek dawnej organistówki naprzeciwko kościoła w Rzeczycy
Budynek dawnej organistówki naprzeciwko kościoła w Rzeczycy © Ziutoslaw

Most na Lubocznce w Luboczy
Most na Lubocznce w Luboczy © Ziutoslaw

Kapliczka z 1607 r. w Grotowicach
Kapliczka z 1607 r. w Grotowicach © Ziutoslaw

Jeszcze raz kapliczka z 1607 r. w Grotowicach
Jeszcze raz kapliczka z 1607 r. w Grotowicach © Ziutoslaw

Herb Rawicz i 2x herb Ciołek na szczycie kapliczki w Grotowicach
Herb Rawicz i 2x herb Ciołek na szczycie kapliczki w Grotowicach © Ziutoslaw

Piwnice w Brzezinach
Piwnice w Brzezinach © Ziutoslaw

Ogrodzenie pod napięciem
Ogrodzenie pod napięciem © Ziutoslaw

Staw w Łęgu
Staw w Łęgu © Ziutoslaw

Znak A-23
Znak A-23 "stromy podjazd" w Łęgu © Ziutoslaw

Zalane drzewa w okolicach Gliny
Zalane drzewa w okolicach Gliny © Ziutoslaw

Kapliczka w Glinie
Kapliczka w Glinie © Ziutoslaw

Prywatna kaliczka w Królowej Woli
Prywatna kaliczka w Królowej Woli © Ziutoslaw


  • DST 47.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 15.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mister mokrego podkoszulka

Sobota, 16 sierpnia 2014 · dodano: 05.09.2014 | Komentarze 0

Pogodę, jaka była tego dnia, meteorolodzy zwykli określać mianem "dynamicznej". Rano padał deszcz, a przed południem wyszło słońce i właśnie wtedy pomyślałem sobie: "a dlaczego by nie wyjść na rower?". Godzinę później miało się okazać, dlaczego lepiej było nie wychodzić, lecz wówczas o tym nie wiedziałem, więc wyszedłem. Po paru kilometrach, wskutek nadejścia dużego MMS-a, wyłączyła mi się komórka. Jak wiadomo, telefony komórkowe to urządzenia wyjątkowo złośliwe i obdarzone trudnym charakterem, dlatego odmawiają współpracy zawsze w najmniej oczekiwanym momencie. Kolejnym słabym ogniwem jest czynnik ludzki, który często zapomina PIN-u, tak jak na przykład ja. Dwie próby wpisania go zakończyły się niepowodzeniem i została mi ostatnia szansa. Zmobilizowałem swoje nieliczne szare komórki i sięgnąłem do najgłębszych zakamarków pamięci, po czym drżącym kciukiem wstukałem magiczne cztery cyferki. Telefon ożył, dzięki czemu mogłem odebrać w Lubochni telefoniczną informację o tym, iż pięć kilometrów za mną rozpętała się straszliwa ulewa. Rozejrzałem się po nieboskłonie i stwierdziłem wystąpienie na nim znacznej ilości ciemnych chmur, lecz jednocześnie gdzieniegdzie prześwitywały promienie słońca, co napawało optymizmem. Poza tym odwrót mógłby zakończyć się spotkaniem z ulewą, zatem postanowiłem kontynuować podróż. Dalsza droga upływała mi w atmosferze niepewności i lekkiego niepokoju. Co chwila nerwowo oglądałem się za siebie na chmury, które zdawały się podążać moim śladem z niecnymi zamiarami. Za Czerniewicami zdałem sobie sprawę, że zostałem przez nie otoczony. Poczułem się jak leśna zwierzyna osaczona przez łowczych podczas obławy. Kłębiąca się nade mną bezlitosna para wodna wyraźnie starała się mnie dopaść. Powoli docierała do mnie świadomość beznadziejności mojej sytuacji. I stało się. Gdy przejeżdżałem przez Teodozjów, pogoda straciła cierpliwość i rozpoczęła wodny desant. Schroniłem się pd drzewem, które początkowo dawało dobrą ochronę, jednak po paru minutach zaczęło przeciekać. Na szczęście po następnych paru minutach przestało padać, ale i tak wyszedłem spod drzewa cały mokry. Ciemne chmury w końcu się rozeszły zadowolone z siebie i wyszło słońce, które dość szybko mnie wysuszyło, jakby chciało przeprosić za swoje niegrzeczne koleżanki. Kiedy dojeżdżałem do Budziszewic na widnokręgu zaczęły gromadzić się kolejne chmury i zerwał się wiatr. Pomyślałem, że zostać dwa razy zlanym przez deszcz podczas jednej wycieczce to lekka przesada. Szczęśliwie chmury tym razem zachowały się kulturalnie i udało mi się dotrzeć do domu, nie będąc przez nie więcej niepokojonym.

Zakaz wjazdu do lasu
Zakaz wjazdu do lasu © Ziutoslaw

Legenda polskej motoryzacji
Legenda polskej motoryzacji © Ziutoslaw

Kapliczka nad strugą w Studziankach
Kapliczka nad strugą w Studziankach © Ziutoslaw

Kolejna kapliczka w Studziankach
Kolejna kapliczka w Studziankach © Ziutoslaw

Zagroda młynarska w Studziankach
Zagroda młynarska w Studziankach © Ziutoslaw

Słonecznikowy zawrót głowy
Słonecznikowy zawrót głowy © Ziutoslaw

Jeszcze trochę słoneczników
Jeszcze trochę słoneczników © Ziutoslaw

Święta prawda
Święta prawda © Ziutoslaw

Olejarnia w Teodozjowie
Olejarnia w Teodozjowie © Ziutoslaw

Sosny na szczudłach przy drodze z Zaosia do Budziszewic
Sosny na szczudłach przy drodze z Zaosia do Budziszewic © Ziutoslaw

Huta szkła w Niewiadowie
Huta szkła w Niewiadowie © Ziutoslaw


  • DST 9.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 9.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warsaw Summer

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 0

W dniach 9-10 sierpnia bawiłem w Warszawie. W sobotę przechadzałem się uliczkami Starego Miasta i podziwiałem zabytkowe kamienice oraz Zamek Królewski, natomiast w niedzielę uświetniłem swoją obecnością na widowni koncert pod pomnikiem Chopina w Łazienkach. Wczesnym popołudniem tegoż dnia pojawiła się sposobność przejażdżki po mieście nowoczesnym rowerem, z której oczywiście skwapliwie skorzystałem. Ponownie udałem się do Łazienek, gdzie beztrosko jeździłem alejkami do czasu, aż zatrzymał mnie przedstawiciel policji, który dokonał pouczenia mojej osoby, iż poruszanie się po parku pojazdem typu rower jest surowo wzbronione. Udałem idiotę, co zawsze wychodziło mi bardzo dobrze (nie wiedzieć czemu), i poszedłem dalej pieszo. Po wyjściu z parku wyjechałem na ulicę Agrykola, gdzie zdyszałem się, wjeżdżając pod górę. Jednakże udało mi się dojechać pod Zamek Ujazdowski, który (uwaga dla wszystkich, którzy będą kiedyś zwiedzać to miejsce) należy fotografować od strony alei Tomasza Hopfera, o czym wówczas nie wiedziałem. Odjechawszy spod zamku, zauważyłem tabliczkę z bliską memu sercu nazwą "Myśliwiecka". Przypomniały mi się piękne chwile spędzone przy radioodbiorniku i postanowiłem koniecznie odnaleźć siedzibę mojej ulubionej rozgłośni. Niestety błędnie wprowadziłem adres w urządzenie GPS, skutkiem czego pokierowało mnie ono w złą stronę i niestety znowu pod górę, przez co po raz drugi się zdyszałem. Na szczęście w drodze powrotnej trafiłem we właściwe miejsce, a tamże zauważyłem osobę przypominającą wyglądem Henryka Sytnera, lecz nie prosiłem go o wylegitymowanie się. Po takiej dawce wrażeń powróciłem do miejsca, z którego wyjechałem, a następnie w godzinach popołudniowych opuściłem stolicę.

Pomnik Jana III Sobieskiego w Łazienkach
Pomnik Jana III Sobieskiego w Łazienkach © Ziutoslaw

Pałac Na Wodzie
Pałac Na Wodzie © Ziutoslaw

Zamek Ujazdowski
Zamek Ujazdowski © Ziutoslaw

Lato w mieście
Lato w mieście © Ziutoslaw

Trójka - usłyszysz więcej
Trójka - usłyszysz więcej © Ziutoslaw