Wpisy archiwalne Wrzesień, 2014, strona 1 | Ziutoslaw.bikestats.pl

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ziutoslaw z miasteczka Osiedle Niewiadów. Mam przejechane 3630.58 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.59 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Ziutoslaw.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:238.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:15:45
Średnia prędkość:15.11 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:59.50 km i 3h 56m
Więcej statystyk
  • DST 46.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 15.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niewidzialna ręka rynku

Poniedziałek, 29 września 2014 · dodano: 09.10.2014 | Komentarze 1

Po wycieczce do Rawy poczułem wielką moc w girach, którą postanowiłem jak najszybciej spożytkować na następne wojaże. Okazja ku temu przytrafiła się w poniedziałek, kiedy to dysponując odrobiną wolnego czasu, wyszedłem na rower bez konkretnego celu podróży. Po przejechaniu kilku kilometrów naszła mnie nagła ochota na zwiedzenie opuszczonych terenów postindustrialnych. Znalezienie takowych w Tomaszowie nie stanowi problemu, ponieważ przez wiele lat funkcjonowała tutaj największa fabryka włókien sztucznych w kraju. Tomaszowska Fabryka Sztucznego Jedwabiu rozpoczęła produkcję 1 maja 1912 roku. W dwudziestoleciu międzywojennym fabryka dynamicznie się rozbudowywała i przed wybuchem II wojny światowej jej zdolność produkcyjna osiągnęła około 4 mln kg włókien sztucznych, a załoga liczyła 7 tysięcy osób. W czasie wojny w 1943 r. w części budynków TFSJ Niemcy ulokowali zakład naprawy silników Daimler-Benz-Flugmotorenbau. W 1945 r. działalność fabryki została wznowiona, a rok później zakład znacjonalizowano. Okres PRL to lata świetności fabryki, która zatrudniała wówczas blisko 10 tysięcy osób, a jej nazwę zmieniono na Zakłady Włókien Chemicznych „Wistom”. W Tomaszowie słynne było wtedy powiedzenie "w każdym domu ktoś z Wistomu". Praca w fabryce wiązała się jednak dla wielu osób z utratą zdrowia ze względu na wydobywające się z kominów toksyczne gazy. Po okresie transformacji zakład nie radził sobie dobrze w nowej rzeczywistości i w 1997 ogłoszono jego upadłość. Niewidzialna ręka rynku zmiotła fabrykę z powierzchni ziemi, zostawiając tylko ruiny, wśród których prowadzi obecnie działalność kilka małych firm.

Na terenie byłych Zakładów Włókien Chemicznych
Na terenie byłych Zakładów Włókien Chemicznych "Wistom" © Ziutoslaw

Komin na terenie dawnego Wistomu
Komin na terenie dawnego Wistomu © Ziutoslaw

Riuny dawnego Wistomu
Riuny dawnego Wistomu © Ziutoslaw

Powistomowskie ruiny
Powistomowskie ruiny © Ziutoslaw

Zrujnowany budynek na terenie Wistomu
Zrujnowany budynek na terenie Wistomu © Ziutoslaw

Zalany parter fabryki
Zalany parter fabryki © Ziutoslaw

Pierwsze piętro fabryki
Pierwsze piętro fabryki © Ziutoslaw

Dawna hala produnkcyjna
Dawna hala produnkcyjna © Ziutoslaw

Riuny na terenie dawnego Wistomu
Riuny na terenie dawnego Wistomu © Ziutoslaw

Most kolejowy na Pilicy
Most kolejowy na Pilicy © Ziutoslaw

Na moście kolejowym
Na moście kolejowym © Ziutoslaw

Pod mostem kolejowym
Pod mostem kolejowym © Ziutoslaw

Ruiny przepompowni Wistomu
Ruiny przepompowni Wistomu © Ziutoslaw

Przepompownia Wistomu
Przepompownia Wistomu © Ziutoslaw


  • DST 76.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 15.20km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rawa Blues

Środa, 24 września 2014 · dodano: 06.10.2014 | Komentarze 0

Było to trzy dni po wiekopomnym wydarzeniu, które zapisało się złotymi zgłoskami w historii polskiego sportu. Po 40 latach polska reprezentacja zdobyła po raz drugi w historii tytuł mistrza świata w piłce siatkowej mężczyzn. Interesująca analogia: zarówno Stephane Antiga, jak i Hubert Wagner tuż przed objęciem kadry byli zwykłymi zawodnikami i nie mieli żadnego trenerskiego doświadczenia. W dodatku dla obydwu ostatnim klubem w zawodniczej karierze była Skra, tyle że w przypadku Antigi była to Skra Bełchatów, a w przypadku Wagnera Skra Warszawa. Po tym krótkim wprowadzeniu pora wracać do tematu. Mając trochę wolnego czasu wybrałem się tego dnia do Rawy Mazowieckiej tą samą trasą, którą przemierzyłem pięć lat temu. I tu kolejna analogia: polscy siatkarze po raz drugi w historii zdobyli mistrzostwo świata, a ja po raz drugi w historii jechałem rowerem do Rawy. Cóż za niezwykły zbieg okoliczności. Tak więc jechałem sobie do Rawy i wspominałem dawne dzieje. Niewiele tu się zmieniło od tamtego czasu. W Żelechlinku wybudowano boisko i plac zabaw dla dzieci, a w okolicach Dziurdziołów postawiono wiatraki elektrowni wiatrowej. Pomysłodawcą wybudowania w Żelechlinku wspomnianych obiektów był wójt gminy, który nie omieszkał pochwalić się tym, umieszczając stosowny napis na drewnianej figurze niedźwiedzia. Niedźwiedź to z kolei nawiązanie do herbu miejscowości i tutejszej długiej tradycji pszczelarstwa, która znalazła odzwierciedlenie w organizowanej co roku w Żelechlinku uroczystości zwanej Miodobraniem. Otoczenie zamku w Rawie również niewiele się zmieniło, czemu trudno się dziwić zważywszy na fakt, iż zamek jest trwałą ruiną. Z ciekawszych obserwacji poczynionych przez mnie w tym miejscu przytoczę taką, że na zamkowym dziedzińcu prawdopodobnie czasami pasą się krowy lub wyprowadzane są tam duże psy, co wywnioskowałem z faktu, iż do przedniej opony w moim rowerze przykleił się produkt ich jelit. Pięć lat temu czekałem pod zamkiem pół godziny na otwarcie wieży, którego spodziewałem się o 11:00. Nie doczytałem jednak wcześniej na tabliczce na drzwiach, że wieża otwarta jest tylko w soboty i niedziele, i to wyłącznie od czerwca do września. Ale przynajmniej posiedziałem sobie w towarzystwie szacowanych murów.  Podówczas w drodze powrotnej trochę się zaniepokoiłem, gdyż miałem problem z podjechaniem pod pierwszą lepszą górkę. Nie byłem wtedy przyzwyczajony do pokonywania takich odległości i widziałem już oczami wyobraźni, jak wracam do domu piechotą. Na szczęście jakoś dojechałem do domu, ale był to zdecydowanie szczyt moich ówczesnych możliwości. Tym razem nie miałem takich problemów i podróż upłynęła mi wartko i bez większego wysiłku. Setki kilometrów wykręcone na rowerze od tamtego czasu zrobiły swoje, umacniając i rozbudowując mięśnie moich nóg do stanu, który dawniej nie mieścił mi się w głowie.

Pomnik ku czci ofiar hitlerowców w Zaosiu
Pomnik ku czci ofiar hitlerowców w Zaosiu © Ziutoslaw

Dziurdzioły
Dziurdzioły © Ziutoslaw

Wiele lat temu usłyszałem w radiowej Trójce skecz o panu Dziurdziolaku z Dziurdziołów. Od tej pory zawsze bardzo chciałem odwiedzić tę miejscowość.

Kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Boguszycach z 1558 r
Kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Boguszycach z 1558 r © Ziutoslaw

Kościół w Boguszycach od frontu
Kościół w Boguszycach od frontu © Ziutoslaw

Rycerz wita w Rawie Mazowieckiej
Rycerz wita w Rawie Mazowieckiej © Ziutoslaw

Zamek w Rawie Mazowieckiej z XIV w
Zamek w Rawie Mazowieckiej z XIV w © Ziutoslaw

"W XVI w. na zamku przechowywano tzw. skarb kwarciany, czyli żołd dla wojska, ponieważ zamek był wówczas jedną z najmocniejszych warowni Polski." (http://zamki.net.pl/zamki/rawa-mazowiecka/rawa-mazowiecka.php)

Średniowieczna toaleta
Średniowieczna toaleta © Ziutoslaw

Istnieje hipoteza, że Shakespeare'owska "Zimowa opowieść" oparta jest na motywach zaczerpniętych z tragicznych wydarzeń, które rozegrały się na rawskim zamku. (http://www.zamkipolskie.com/rawa/rawa.html, http://zamki.res.pl/rawam.htm)

Przekrój poprzeczny muru
Przekrój poprzeczny muru © Ziutoslaw

Zamek pod słońce
Zamek pod słońce © Ziutoslaw

Krużganek strażniczy
Krużganek strażniczy © Ziutoslaw

Dziury w wodzie
Dziury w wodzie © Ziutoslaw

Kaczka kaskaderka
Kaczka kaskaderka © Ziutoslaw

Nad zalewem Tatar w Rawie Mazowieckiej
Nad zalewem Tatar w Rawie Mazowieckiej © Ziutoslaw

Mostek prowadzący na wyspę na zalewie Tatar
Mostek prowadzący na wyspę na zalewie Tatar © Ziutoslaw

Rzeźba niedźwiedzia z ulem w Żelechlinku
Rzeźba niedźwiedzia z ulem w Żelechlinku © Ziutoslaw

Świeża dostawa jabłek - na złość Putinowi
Świeża dostawa jabłek - na złość Putinowi © Ziutoslaw

Miejsce dla wygodnego wędkarza
Miejsce dla wygodnego wędkarza © Ziutoslaw


  • DST 57.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 15.20km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do wielkich drzew

Sobota, 13 września 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 0

Pomysł na tę wycieczkę zaczerpnąłem z niezrównanego przewodnika pt. "Trasy rowerowe ziemi tomaszowskiej ...i nie tylko", z tym że urozmaiciłem proponowany przez autorów przebieg trasy, dodając od siebie wizytę w Zajączkowie i Mniszkowie. W Zajączkowie pokręciłem się koło drewnianego kościoła i popatrzyłem zza muru na neobarokowy dwór. Oba budynki powstały w XX wieku i nie doczekały się jeszcze statusu zabytków. Następnie udałem się do Sysek, gdzie obejrzałem kopalnię piasku, będącą oddziałem kopalni w Grudzeniu Lesie. Kolejnym punktem programu był Mniszków i tutaj wyszło na jaw moje nienależyte przygotowanie do wycieczki, ponieważ nie udało mi się odnaleźć tamtejszego dworu. Przyjrzawszy się jednak bliżej jego zdjęciom w internecie, pomyślałem, że może to i lepiej. Utwierdził mnie w tym przekonaniu wpis na blogu koleżanki Tymoteuszki, który niniejszym zacytuję: "Pobliski dwór nie zasługuje nawet na zdjęcie". Z Mniszkowa pojechałem do Małych Końskich, po minięciu których wjechałem do wielkiego, ciemnego i wilgotnego lasu. Przez rezerwat Błogie przejechałem drogą asfaltową, ale już te kilkaset metrów zrobiło na mnie duże wrażenie. Mimo świecącego od rana słońca asfalt był tam całkowicie mokry, wilgotność powietrza porażała, a ogromne drzewa, przez które z trudem przebijało się światło, tworzyły niezwykłą atmosferę. Zjechałem z asfaltu nieopodal leśniczówki Małe Końskie i podążyłem dalej leśną szlakówką, miejscami mocno błotnistą. W rezerwacie Gaik słynącym z wielkich okazów dębów i sosen sfotografowałem tylko jedno większe drzewo, ponieważ z obawy przed kleszczami nie zagłębiałem się w leśne poszycie. A później zaczęło się błądzenie po lesie. Co chwila napotykałem rozjazdy, na których nie miałem pojęcia, w którą stronę skręcić. W końcu z pomocą GPS-a w mojej inteligentnej komórce dotarłem w okolice Leśniczówki Trzebiatów. Po pięciu kilometrach szlajania się po lesie byłem spragniony kontaktu z cywilizacją. Jako reprezentant tejże wkrótce pojawił się na horyzoncie kierowca BMW w swoim czarnym bolidzie. Z moich obserwacji wynika, że kierowcy BMW to specyficzna grupa ludzi, kierująca się osobliwymi i niezrozumiałymi dla mnie zasadami życiowymi. Nie zdziwiłem się więc, gdy rzeczony osobnik, przejeżdżając koło mnie, nacisnął mocniej pedał gazu i wzniecił tuman kurzu, który mnie spowił. Wydostawszy się z chmury pyłu, dojechałem szczęśliwie do Tomaszowa, gdzie zamieniłem dwa kółka na cztery, oczywiście bez biało-niebieskiej szachownicy na masce.

Miejsce postojowe w pobliżu rezerwatu Twarda
Miejsce postojowe w pobliżu rezerwatu Twarda © Ziutoslaw

Kościół pw. Najświętszego Serca Jezusa w Zajączkowie z lat 1937–1940
Kościół pw. Najświętszego Serca Jezusa w Zajączkowie z lat 1937–1940 © Ziutoslaw

Dwór z lat 20. XX w. w Zajączkowie
Dwór z lat 20. XX w. w Zajączkowie © Ziutoslaw

Oddział Przeróbki Piasku Syski, Kopalnia Piaskowca Kwarcowego
Oddział Przeróbki Piasku Syski, Kopalnia Piaskowca Kwarcowego "Piaskownica – Zajączków Wschód" © Ziutoslaw

Żabka
Żabka © Ziutoslaw

Samotność słonecznika
Samotność słonecznika © Ziutoslaw

W rezerwacie Gaik
W rezerwacie Gaik © Ziutoslaw

Leśna kapliczka przy leśniczówce Trzebiatów
Leśna kapliczka przy leśniczówce Trzebiatów © Ziutoslaw

Kapliczka nie wiedzieć czemu jest odwrócona tyłem do drogi. Być może jest to kapliczka orientowana i dlatego zwrócona jest na wschód.


  • DST 59.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 14.75km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po górską premię

Sobota, 6 września 2014 · dodano: 02.10.2014 | Komentarze 0

Do kolejnej wycieczki zainspirowało mnie zdjęcie kopalni Grudzeń Las, które znalazłem pewnego dnia w internecie. Pomyślałem sobie, że pojadę tam, zrobię takie samo zdjęcie, umieszczę je na blogu i będę z siebie niesamowicie dumny. Aby należycie przygotować się do eksploracji, przejrzałem dokładnie zdjęcia satelitarne i mapy topograficzne tych okolic. Nie spodziewałem się, z jakimi trudnościami przyjdzie mi się niebawem zmierzyć. Do Tomaszowa podjechałem samochodem, a następnie przesiadłem się na rower i tym środkiem transportu dotarłem do Unewela, gdzie mój chytry plan zakładał skręcenie w polną drogę, która miała mnie doprowadzić na teren kopalni. Na jednym z rozjazdów skierowałem się jednak w złą stronę, co po kilkuset metrach potwierdził GPS w mojej szpiegowskiej komórce, więc zawróciłem. W międzyczasie spotkałem wesołego motorowerzystę, który chciał się ze mną ścigać swoim rozklekotanym wehikułem. Spasowałem, chociaż biorąc pod uwagę stan techniczny jego pojazdu nie byłem bez szans. Po powrocie na właściwy szlak przejechałem przez łąkę i wjechałem do lasu, lecz nawierzchnia drogi stała się bardzo nieprzyjemna - wyboista, zarośnięta trawą i grząska, zatem postanowiłem wycofać się na asfalt i zaatakować kopalnię z innej strony. W ten sposób znalazłem się w Celestynowie, gdzie wreszcie udało mi się dotrzeć nad wyrobisko, jednak nie w tym miejscu, w którym chciałem. Próbowałem jechać piaszczystym i błotnistym traktem wzdłuż wyrobiska, lecz kałuże zajmujące całą szerokość drogi skutecznie mi to uniemożliwiły. W jednej z kałuż ugrzązłem, podparłem się nogą i woda nalała mi się do buta, a but pokrył się mułem. Zawróciłem więc i wjechałem w leśną drogę, która zdawała się prowadzić wzdłuż kopalni, ale ona także okazała się nieprzejezdna (a właściwie to po prostu w pewnym momencie się skończyła). Wtedy straciłem cierpliwość, odpuściłem sobie fotografowanie kopalni i udałem się na Górę Sławno, gdzie natrafiłem na najbardziej stromy podjazd, z jakim zdarzyło mi się kiedykolwiek zmierzyć. Tak stromy, że mimo ustawienia przerzutek na bieg 1-1 musiałem zsiąść z roweru, a zjeżdżając z góry miałem poważne obawy, czy zósemkowane przednie koło w moim szesnastoletnim rowerze nie oddzieli się od widełek i nie pojedzie w swoją stronę, narażając mnie na obrażenia mojego młodego i gibkiego ciała. Dojechawszy na dół w jednym kawałku, zwiedziłem jeszcze pobliską trasę wyścigów MTB wiodącą wśród piaskowcowych formacji skalnych i ruszyłem w drogę powrotną, podczas której zahaczyłem o skansen Niebowo w Wincentynowie, lecz brak czasu nie pozwolił mi na wejście do środka. Zapowiedziałem swój powrót do domu na 15:00, a moja legendarna punktualność nie dopuszczała możliwości jakiegokolwiek opóźnienia.

Kopalnia Biała Góra w Smardzewicach
Kopalnia Biała Góra w Smardzewicach © Ziutoslaw

Pogoda tego dnia była bajeczna, a niebo czyste jakby posprzątała je Małgorzata Rozenek. To oznaczało problemy z jakością zdjęć wykonanych moim aparatem fotograficznym, do którego wnętrza dostały się jakieś syfy, uwidaczniające się ponad horyzontem.

Kopalnia Grudzeń Las w Grudzeniu Lesie
Kopalnia Grudzeń Las w Grudzeniu Lesie © Ziutoslaw

Rozczapierzony słonecznik
Rozczapierzony słonecznik © Ziutoslaw

Tradycja i nowoczesność
Tradycja i nowoczesność © Ziutoslaw

Góra Sławno
Góra Sławno © Ziutoslaw

Wiatrak i syfy na niebie
Wiatrak i syfy na niebie © Ziutoslaw

Skały pod Sławnem
Skały pod Sławnem © Ziutoslaw

Trudna alternatywa
Trudna alternatywa © Ziutoslaw

Przed budynkiem OSP w Sławnie
Przed budynkiem OSP w Sławnie © Ziutoslaw

Pomnik ku czci Józefa Piłsudskiego w Sławnie
Pomnik ku czci Józefa Piłsudskiego w Sławnie © Ziutoslaw

Figura dzielnego strażaka
Figura dzielnego strażaka © Ziutoslaw

Skansen Niebowo w Wincentynowie
Skansen Niebowo w Wincentynowie © Ziutoslaw

Kaplica św. Huberta w Tomaszówku
Kaplica św. Huberta w Tomaszówku © Ziutoslaw

Łowiecki panteon w Tomaszówku
Łowiecki panteon w Tomaszówku © Ziutoslaw

Niedokończona figura
Niedokończona figura © Ziutoslaw

Sądząc po wąsach i nakryciu głowy jest to figura jakiegoś sołtysa, może sołtysa Tomaszówka?