Wpisy archiwalne Maj, 2016, strona 1 | Ziutoslaw.bikestats.pl

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ziutoslaw z miasteczka Osiedle Niewiadów. Mam przejechane 3630.58 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.59 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Ziutoslaw.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2016

Dystans całkowity:225.01 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:13:13
Średnia prędkość:17.02 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:45.00 km i 2h 38m
Więcej statystyk
  • DST 39.33km
  • Czas 02:10
  • VAVG 18.15km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leśne spotkania z przyrodą

Czwartek, 26 maja 2016 · dodano: 08.06.2016 | Komentarze 0

Pewnego wiosennego dnia przeczytałem w prasie artykuł o agresywnym koźle (czyli samcu sarny), który w jednej z podkarpackich wsi zaatakował dziewczynę idącą do szkoły. Miałem później pewne obawy przed wjeżdżaniem rowerem na tereny zalesione, ponieważ przed oczami stawała mi wizja szarżującego na mnie, rozwścieczonego, rogatego, leśnego zwierza. Jednakowoż w Boże Ciało, ufny w boską opiekę, udałem się w okolice Cekanowa, by zbadać komfort użytkowania nowo wybudowanej w tamtejszym lesie szutrówki. Wybrałem trasę przez Lubochnię, gdzie po napotkaniu przy kościele procesji zręcznie prześlizgnąłem się miedzy ministrantami a orkiestrą i skierowałem się na drogę serwisową biegnącą wzdłuż S8. Mijałem właśnie sosnowy zagajnik, gdy nagle kątem oka dostrzegłem wśród drzew charakterystyczny kształt. Zatrzymałem się i spojrzałem w tę stronę. To był on. Kilkanaście metrów ode mnie stał kozioł i skubał trawę, by po chwili odwzajemnić moje spojrzenie. Momentalnie przypomniałem sobie przerażającą historię z gazety i po plecach przebiegł mi zimny dreszcz. Co prawda wydawało mi się mało prawdopodobne, żeby szalony kozioł z Podkarpacia przebył pół Polski tylko po to, by dopaść mnie w okolicach Tomaszowa, lecz niczego nie mogłem wykluczyć. Ewentualnie mógł to być inny kozioł o odmiennych preferencjach, czyli na przykład gustujący w chłopcach. Przez kilka sekund patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, lecz zwierzę nie wytrzymało napięcia i umknęło w las. Po wygranym pojedynku wzrokowym z rogaczem udałem się do Cekanowa i wjechałem na leśny szuter. Droga ta jest równa i przyjemna w użytkowaniu, lecz kończy się niespodziewanie przy S8 bez możliwości przejazdu na drugą stronę ekspresówki. Po dotarciu do końca szutrówki skręciłem w lewo i próbowałem jechać wzdłuż S8 zarośniętym duktem, lecz po kilkudziesięciu metrach dróżka się skończyła. Tak mi się przynajmniej zdawało, lecz niedługo potem zza drzew wyłoniła się rodzina na rowerach i spokojnie pojechała dalej ścieżką, którą ja uznałem za nieprzejezdną. Chciałem podążyć za nimi, ale gałąź zaplątała mi się pod kołami i spowodowała zsunięcie się łańcucha z przedniej zębatki. Gdy próbowałem założyć go z powrotem, po moich nogach zaczęły się wspinać mrówki wielkie jak krokodyle. Szybko dokończyłem więc naprawę i wycofałem się na bezpieczny szuter.

Leśny szuter w okolicach Cekanowa
Leśny szuter w okolicach Cekanowa © Ziutoslaw

Kapliczka w Tobiaszach
Kapliczka w Tobiaszach © Ziutoslaw

Kapliczka stoi w miejscu, w którym w 1781 roku postawiono drewniany kościół św. Wacława Króla i Męczennika ufundowany przez małżeństwo Ledóchowskich -  Franciszka i Ludwikę z Denhoffów. W 1825 roku, jak głosi legenda, został przeniesiony w jedną noc do Tomaszowa na ulicę Wieczność (obecnie Słowackiego). W roku 1828 kościół został zatwierdzony jako kościół parafialny, stając się pierwszą parafią rzymsko-katolicką w Tomaszowie. Wiosną 1988 roku został ponownie przeniesiony, tym razem do wsi Twarda-Tresta, gdzie znajduje się obecnie.


  • DST 37.64km
  • Czas 02:19
  • VAVG 16.25km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyjątkowo zimny maj

Niedziela, 15 maja 2016 · dodano: 31.05.2016 | Komentarze 0

Nie mam szczęścia do wypraw w okolice Moszczenicy. Podczas mojej zeszłorocznej bytności w tej jakże urokliwej miejscowości złamała mi się tylna oś w rowerze, natomiast tym razem nie dopisała pogoda. Zimny, porywisty wicher i deszcz popadujący z nieustannie przewalających się po niebie opasłych chmur sprawiły, że poczułem się zniechęcony i zdegustowany, zaś po dotarciu do Srocka myślałem już tylko o powrocie w domowe pielesze. Jednak zmusiłem się jeszcze do przejechania kilku kilometrów w kierunku zachodnim, ale tylko po to, by móc odhaczyć kolejną zaliczoną gminę na swoim profilu w serwisie http://zaliczgmine.pl/. Na tym kończę opis wycieczki, lecz jak mówi stare chińskie przysłowie - jeden obraz wart jest więcej niż tysiąc słów, więc poniżej zamieszczam ekwiwalent sporego elaboratu. A zatem oddaję głos zdjęciom.

Uwaga na samochody wpadające do rzeki
Uwaga na samochody wpadające do rzeki © Ziutoslaw

Piwnica z 1940 roku w Gościmowicach
Piwnica z 1940 roku w Gościmowicach © Ziutoslaw

Kościół pw. św. Benedykta i św. Anny w Srocku
Kościół pw. św. Benedykta i św. Anny w Srocku © Ziutoslaw

Kościół w Srocku powstał w latach 1764-66 roku, a jego fundatorem był marszałek Sejmu Wielkiego Stanisław Małachowski. W latach 1909-13 świątynia została całkowicie przebudowana według projektu warszawskiego architekta Konstantego Wojciechowskiego. Nad wejściem zachował się rokokowy kartusz z datą 1766 r. We wnętrzu można zobaczyć m.in. rokokowe konfesjonały z połowy XVIII i dwie chrzcielnice z XV i XVI wieku. Przy kościele znajduje się kaplica św. Mikołaja ufundowana w 1627 r. przez Mikołaja Sośnickiego.

Chrzcielnica z XVI wieku w kościele w Srocku
Chrzcielnica z XVI wieku w kościele w Srocku © Ziutoslaw

Kaplica pw. św. Mikołaja przy kościele w Srocku
Kaplica pw. św. Mikołaja przy kościele w Srocku © Ziutoslaw

Dom wilka morskiego w Srocku
Dom wilka morskiego w Srocku © Ziutoslaw

Jak podają autorzy portalu http://www.polskaniezwykla.pl, powyższy budynek z charakterystyczną wieżą przypominającą latarnię morską lub bocianie gniazdo na statku zbudował marynarz tęskniący za szumem spienionych fal i krzykiem mew.

Piękny okaz
Piękny okaz © Ziutoslaw

Ruiny wiatraka w Srocku Prywatnym
Ruiny wiatraka w Srocku Prywatnym © Ziutoslaw

Ruiny cegielni w Moszczenicy Poduchownej
Ruiny cegielni w Moszczenicy Poduchownej © Ziutoslaw

Dawna gorzelnia z XIX wieku w Moszczenicy
Dawna gorzelnia z XIX wieku w Moszczenicy © Ziutoslaw

Ruiny dworu w Moszczenicy z umieszczonym na elewacji rokiem jego budowy
Ruiny dworu w Moszczenicy z umieszczonym na elewacji rokiem jego budowy © Ziutoslaw

Na koniec piosenka opowiadająca o trudach życia na morzu w wykonaniu Wiesława Gołasa.




  • DST 69.54km
  • Czas 03:57
  • VAVG 17.61km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Horror w Tworzyjankach

Niedziela, 8 maja 2016 · dodano: 24.05.2016 | Komentarze 1

Prowadzone przeze mnie w ostatnim czasie wnikliwe badania nad podziałem administracyjnym średniowiecznej Polski doprowadziły mnie do zaskakującego odkrycia. Korzystając ze znamienitego dzieła pt. "Mały atlas historyczny" i strony internetowej http://www.dialektologia.uw.edu.pl udało mi się ustalić, że las miedzy Zaosiem a Budziszewicami stanowi pradawną linię styku Ziemi Łęczyckiej i Mazowsza. W drugi weekend maja po raz kolejny przekroczyłem tę historyczną granicę, aby tym razem zwiedzić okolice Koluszek. Nie przypuszczałem, że niewinny z pozoru wyjazd zmieni się wkrótce w dramatyczną walkę o przeżycie, a przy mazowieckiej pasiece rozegrają się sceny rodem z filmu "Rój", tyle że ze mną w roli głównej. Szczegółowy opis tych mrożących krew w żyłach wydarzeń zamieściłem poniżej.

Leśny staw w okolicach Budziszewic
Leśny staw w okolicach Budziszewic © Ziutoslaw

Krzywy paśnik
Krzywy paśnik © Ziutoslaw

Kombajn Claas Europa
Kombajn Claas Europa © Ziutoslaw

Pomnik Żołnierzy Wyklętych w Regnach
Pomnik Żołnierzy Wyklętych w Regnach © Ziutoslaw

Pasieka w Tworzyjankach
Pasieka w Tworzyjankach © Ziutoslaw

Wykonanie tego zdjęcia kosztowało mnie wiele nerwów i mogłem okupić je uszczerbkiem na zdrowiu. Stojąc przy pasiece, usłyszałem przy uchu złowieszcze brzęczenie, po czym zostałem brutalnie zaatakowany przez pszczołę-strażniczkę, która widocznie zauważyła, że nie figuruję na liście gości i postanowiła przykładnie ukarać mnie za naruszenie miru domowego pszczelego roju. Szybko zrozumiałem, że nie jestem tu mile widziany i rozpocząłem szybki odwrót. Po kilkunastu metrach dynamicznej ucieczki nadal słyszałem tuż za sobą groźne bzyczenie. Pomyślałem, że pszczoła usiadła mi na plecach albo (o zgrozo!) wlazła pod koszulkę. Bez chwili namysłu zdjąłem ją z siebie, objawiając światu swój muskularny tors i roztaczając wokół jasność bijącą z mojego bladego jak ściana ciała. Zacząłem machać na prawo i lewo zdjętą częścią ubioru, oganiając się od skrzydlatej agresorki, która za nic nie chciała się ode mnie odczepić. Gdy już wydawało mi się, że odleciała, ona tylko zbierała siły, by po chwili uderzyć z powrotem, nacierając ze zdwojoną mocą. Wreszcie udało mi się odgonić upartego owada, przywdziałem koszulkę, dopadłem roweru i odjechałem z niefortunnego miejsca. Mam nadzieję, że nikt nie nagrał tej sceny smartfonem, gdyż film z tego osobliwego zdarzenia mógłby stać się hitem internetu.

Drewniana willa z lat 20. XX wieku w Tworzyjankach
Drewniana willa z lat 20. XX wieku w Tworzyjankach © Ziutoslaw

Drewniana willa z 1925 r. w Tworzyjankach
Drewniana willa z 1925 r. w Tworzyjankach © Ziutoslaw

Zbiornik
Zbiornik "Lisowice" w Tworzyjankach © Ziutoslaw

Zespół pałacowy z końca XVIII w. w Lisowicach
Zespół pałacowy z końca XVIII w. w Lisowicach © Ziutoslaw

Pałac w Lisowicach został wzniesiony na przełomie XVIII i XIX wieku w stylu klasycystycznym. W tym miejscu prawdopodobnie już w średniowieczu istniał dwór będący własnością rycerza Dobka z Lisowic, który pojawia się w dokumentach źródłowych w 1420 r. Przez wiele lat majątek znajdował się w posiadaniu rodziny Lasockich, a w 1894 r. przeszedł na własność fabrykantów wyrobów wełnianych i bawełnianych Silbesteinów, którzy zlecili przebudowę pałacu architektowi Adolfowi Zeligsonowi. Obecnie budynek pełni rolę domu pomocy społecznej. Obok pałacu rozciąga się na osi założenia park w stylu angielskim ze zróżnicowanym drzewostanem i stawem.

Przed domem Pomysłowego Dobromira
Przed domem Pomysłowego Dobromira © Ziutoslaw

Józef Piłsudski na pomniku w Koluszkach
Józef Piłsudski na pomniku w Koluszkach © Ziutoslaw

Dworzec kolejowy w Koluszkach
Dworzec kolejowy w Koluszkach © Ziutoslaw

Pomnik Orła Białego w Koluszkach
Pomnik Orła Białego w Koluszkach © Ziutoslaw

Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Koluszkach (1903 r.)
Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Koluszkach (1903 r.) © Ziutoslaw


  • DST 24.56km
  • Czas 01:17
  • VAVG 19.14km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Choć burza huczy wkoło nas

Wtorek, 3 maja 2016 · dodano: 18.05.2016 | Komentarze 0

Majowy spacyjer rowerowy to wielki specyjał i rarytet (pod warunkiem, że dopisze pogoda). Dziwne wyrazy użyte przeze mnie w poprzednim zdaniu zaczerpnąłem ze sławnego dzieła Jana Chryzostoma Paska i pojawiają się one tutaj nieprzypadkowo. Tegoroczne Święto Konstytucji 3 Maja postanowiłem bowiem uczcić wizytą w miejscowości, gdzie nasz najsłynniejszy pamiętnikarz epoki baroku spędził pierwsze lata życia, czyli w Węgrzynowicach. Moje plany mogły jednak zostać pokrzyżowane przez ciemne chmury kłębiące się tego dnia na widnokręgu. Wychodząc z domu, liczyłem wszakże na kilka godzin słonecznej pogody. O, jakże byłem naiwny! I jakże okrutnej lekcji pokory chciała mi udzielić tego dnia nieprzebłagana natura! Dojechawszy do Węgrzynowic, spojrzałem w niebo i dostrzegłem sunący w moją stronę po niebie batalion cumulonimbusów przygotowujący się do burzliwej ofensywy. Chmury zaplanowały na ten dzień mokrą robotę, a ja miałem stać się ich ofiarą. Ale trafiły na godnego siebie przeciwnika. Nieraz podczas swoich wyjazdów byłem przez nie napastowany, dzięki czemu nauczyłem się przewidywać ich poczynania i wiem, jak sobie z nimi radzić. Szybko ułożyłem w głowie plan odwrotu, opierając swoja marszrutę o przystanki autobusowe, na których mógłbym schronić się przed ulewą. Przejeżdżając obok każdego z nich, uważnie rozglądałem się po niebie, skrupulatnie szacując swoje szanse dotarcia w stanie suchym do następnego przystanku. W ten sposób dzięki mojej doskonałej taktyce burza zastała mnie siedzącego spokojnie pod wiatą dla rowerów przy Euroglasie i z drwiącym uśmiechem przyglądającego się wyprowadzonym w pole chmurom.

Huta szkła Euroglas w Niewiadowie
Huta szkła Euroglas w Niewiadowie © Ziutoslaw

Budowa leśnej drogi pod Budziszewicami
Budowa leśnej drogi pod Budziszewicami © Ziutoslaw

Stawy w Węgrzynowicach
Stawy w Węgrzynowicach © Ziutoslaw

Zakręcony most
Zakręcony most © Ziutoslaw

Miejsce na grilla
Miejsce na grilla © Ziutoslaw

Dwór w Węgrzynowicach
Dwór w Węgrzynowicach © Ziutoslaw

Barokowy dwór w Węgrzynowicach zbudowano prawdopodobnie na przełomie XVII i XVIII wieku na miejscu starszego dworu, w którym około 1636 roku przyszedł na świat Jan Chryzostom Pasek. Przyszły pamiętnikarz młodości uczył się w kolegium jezuickim w Rawie Mazowieckiej, a następnie w latach 1656-1667 służył w wojsku, m.in. pod komendą Stefana Czarnieckiego, walcząc ze Szwedami, Węgrami, Rosjanami i biorąc udział w wyprawie do Danii. W roku 1667 ożenił się z kilkanaście lat starszą od niego, majętną wdową Anną z Remiszewskich Łącką. Osiadł na wsi w Krakowskiem i wiódł odtąd żywot ziemiański, utrzymując się z dzierżawienia wsi i dożywocia żony. Pasek miał bardzo burzliwy temperament i awanturnicze usposobienie, czego wyrazem było częste uczestnictwo w procesach sądowych - oskarżano go o liczne zakłócenia spokoju, awantury oraz najazdy na dwory szlacheckie. Zachowały się przekazy o tym, jak Pasek zmusił wchodzącego mu w szkodę pachołka do zjedzenia surowego zająca albo jak morzył głodem uwięzionego kowala. Pięciokrotnie został skazany na banicję, a w 1700 roku na infamię. Swe słynne pamiętniki spisał prawdopodobnie w latach 1690-1695. Zyskały one miano najwybitniejszego utworu pamiętnikarskiego literatury staropolskiej. Ze względu na staropolskie słownictwo i wiele łacińskich wtrąceń nie jest to lektura łatwa, ale warto przez nią przebrnąć, choćby po to, żeby zapoznać się z sarmackim poczuciem humoru, którego w „Pamiętnikach” nie brakuje.

Pasek był znanym hodowcą zwierząt (nie tylko futerkowych). W swoim majątku w Olszówce wybudował wolierę, której hodował różne gatunki ptaków. Opisuje ją następująco: „zwierzyniec ptaszy […] miałem zbudowany, kratami drutowymi nakryty, a w nim ptastwo omnis generis [wszelakiego rodzaju], które tylko mogły się znajdować w Polszcze, gniazdka robiło i lęgło się na drzewkach, tam posadzonych, a nie tylko to ptastwo, co może być w Polszcze, ale i insze, cudzoziemskie, cokolwiek mogłem przybrać i skądkolwiek zaciągnąć.”
Pamiętnikarz umiał postępować z dzikimi zwierzętami i wiele z nich udomowił, czym nie omieszkał pochwalić się na kartach swojego dzieła: „W tym zaś osobliwą miałem komplacencyją, żem zawsze dzikich zwierzów tak ćwiczył, że to i łaskawe było, i ze psy przestawało i równo ze psy swego dzikiego brata goniło. Przyjechał kto do mnie, to liszka po podwórzu z chartami igra; wnidzie do izby, to szyc pod stołem leży, a zając na nim siedzi. Potkałli mię też kto nieznajomy, na polowanie jadącego, obaczył, a tu idzie kilkoro chartów pięknych, wyżłów kilka, a tu liszka między nimi, kuna, jaźwiec, wydra; zając też ze dzwonkami za koniem podskakuje, jastrząb u myśliwca na ręce, kruk nade psy lata, czasem też padnie na charcie i tak się powozi; to się ów tylko żegnał: »Dla Boga! czarnoksiężnik to: zwierz wszelaki między psy chodzi. Czego szuka? Czemu tych nie szczuje, co za nim chodzą?«

Do historii przeszła jego tresowana wydra zwana Robakiem. W „Pamiętnikach” Pasek tak opisuje umiejętności swojej podopiecznej:
„Najpierwej, ze mną sypiała w pościeli, a była tak ochędożna, że nie tylko w pościeli źle nie uczyniła, ale pod łóżkiem nic, ale poszła do jednego miejsca, gdzie jej stawiano skorupkę; to tam dopiero odprawiła swój wczas. Druga, stróż taki w nocy, Panie zachowaj, do łóżka przystąpić; chłopcu ledwie pozwoliła z butów zzuć, a potym już nie ukazuj się, bo narobiła wrzasku takiego, że się musiał obudzić, choćby najtężej spał. A kiedym był pijany, to ona po piersiach deptała wrzeszcząc tak długo, że obudziła, gdy się kto koło łóżka przechodził. A w dzień spała tak, rozwaliwszy się gdziekolwiek, że choć ją na ręce wziął, to oczów nie rozdziewiła; tak bestyja konfidowała człowiekowi! Surowej ryby, surowego mięsa nie chciała jeść; nawet kiedy w piątek albo w post uwarzono jej kurczę lub gołębie, a nie włożono pietruszki i nie dano tak, jako należy, to nie chciała jeść. Rozumiała też tak jak owo i pies: »Nie daj ruszać!« Kiedy mię kto poszarpnął za suknią a rzekłem: »Rusza« - to skoczyła z krzykiem przeraźliwym, szarpała za suknią, za nogi, równo ze psem, którego też jednego tylko kochała - zwał się Kapreol, niemiecki, kosmaty - i u niego się wszystkiego nauczyła i inszych sztuk. Z tym psem tylko swoję miała komitywę, że to był izbedny i w drodze bywał z nią wespół. Inszych psów nie lubiła i jak do izby przyszedł, zaraz go wycięła, choćby był najroślejszy chart.”
Oprócz tego wydra na polecenie Paska łowiła ryby i przynosiła je na brzeg, co przydawało się zwłaszcza w podróży, gdyż dzięki temu Pasek nie był zmuszony do stołowania się w karczmach. Bywały też z nią kłopoty, na przykład gdy ugryzła w rękę księdza, który wziął ją do ręki, myśląc, że to futrzany rękaw. „Ksiądz z bólu i z przestrachu zemdlał, ledwie się go dotrzeźwiono.”
O przymiotach zwierzęcia dowiedział się w końcu król Jan III Sobieski i poprosił Paska o podarowanie mu wydry. Królowi się nie odmawia, więc Pasek oddał mu wydrę, a swój żal opisał w słowach: „Ale mi było tak miło, jakoby mię ostrym grzebłem po gołej skórze drapał.” Podczas pobytu króla w Wilanowie, wskutek niedopilnowania, wydra uciekła i zginęła z ręki dragona, który nie zdawał sobie sprawy, z czyim zwierzęciem ma do czynienia. Rozgniewany król kazał go rozstrzelać, lecz księża uprosili go o złagodzenie kary. Jak się wkrótce okazało, była to niedźwiedzia przysługa. Dragon został skazany na „praszczęta” czyli wielokrotne przepędzenie pomiędzy dwoma szpalerami uzbrojonych w baty, kije lub rózgi żołnierzy. „Stanął tedy regiment dwiema szeregami według zwyczaju; dekret taki, żeby piętnaście razy biegał, odpoczywając nihilominus [jednakże] na skrzydłach. Przebieżał dwa razy - ludzi w regimencie półtora tysiąca, kożdy po razu zatnie - trzeci raz padł w pół szeregu; nad prawo sieczono i leżącego.” Dragon zmarł w kilka dni po wymierzeniu kary.

Odważny biegacz
Odważny biegacz © Ziutoslaw

Na koniec piosenka, której słowa przypomniały mi się podczas ucieczki przed złowrogimi siłami natury.




  • DST 53.94km
  • Czas 03:30
  • VAVG 15.41km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przebudzenie mocy

Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 13.05.2016 | Komentarze 0

Patrząc na swoje obrastające sadłem na skutek półrocznej bezczynności cielsko i mięśnie sflaczałe jak dziurawa dętka, postanowiłem podjąć niezwłocznie jakąkolwiek aktywność fizyczną, by przeistoczyć się z powrotem w smukłego i gibkiego adonisa o nienagannej, wyrzeźbionej niczym z alabastrowego marmuru muskulaturze. Jednakże na przeszkodzie stanęły mi rozbuchane do granic możliwości lenistwo i nieróbstwo, które zawsze należały do immanentnych cech mojego charakteru. Pomyślałem, że w przełamaniu tego impasu mógłby mi pomóc personal lub life coach, lecz nie miałem akurat nikogo takiego pod ręką, więc zdecydowałem się przyjąć ten ciężar na swoje wątłe barki i zostać swoim własnym osobistym trenerem (w ten sposób przynajmniej taniej wyszło). Następnie wygłosiłem do siebie krótką przemowę motywującą, którą pozwolę sobie tu w całości przytoczyć. Brzmiała ona mniej więcej tak: "Rusz wreszcie swoje tłuste dupsko, człowieku!". Wysłuchawszy tych mądrych i przepełnionych metafizyczną głębią słów, pokornie zszedłem do piwnicy po rower. Siadając na siodełku, poczułem nagły powrót rowerowej mocy. Zdawało mi się, że jestem Lukiem Skywalkerem przemierzającym bezkres kosmosu i gnałem zapamiętale przed siebie, tak że zatrzymałem się dopiero na molo w Smardzewicach. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że nowo przebudzona moc jest jeszcze krucha i delikatna, więc należy troskliwie ją pielęgnować, by rozwinęła się w piękny kwiat i wydała dorodny owoc w postaci nowego rowerowego sezonu pełnego szalonych przygód i niezwykłych wycieczek.

W poszukiwaniu obiadu
W poszukiwaniu obiadu © Ziutoslaw

Molo w Smardzewicach
Molo w Smardzewicach © Ziutoslaw

Molo w Smardzewicach mierzy 300 metrów i jest jednym z najdłuższych w Polsce na wodach śródlądowych. Zostało zbudowane na początku lat 70. z funduszy Totalizatora Sportowego jako część infrastruktury Zalewu Sulejowskiego. Początkowo miało za zadanie ochraniać zaporę przed uderzeniem wysokiej fali i przyciskać folię ułożoną na dnie zbiornika. Przewidziano dla niego również funkcje turystyczne – przy molo działa przystań dla sportów wodnych, a w pobliżu zaczęły powstawać ośrodki wypoczynkowe. W kolejnych latach skomplikowane kwestie własnościowe uniemożliwiały remont obiektu i spowodowały jego częściową dewastację.

Dawna restauracja Omega nad Zalewem Sulejowskim
Dawna restauracja Omega nad Zalewem Sulejowskim © Ziutoslaw

„Omega” również pochodzi czasów budowy Zalewu Sulejowskiego. Przez pewien czas mieściło się tu muzeum zbiornika, po czym w połowie lat 80. budynek przeszedł na własność Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska" i od tego momentu funkcjonowała tu restauracja. Przez dwie dekady było to popularne miejsce tańców, pląsów i swawoli okolicznej ludności. Od dziesięciu lat „Omega”, podobnie jak całe niedoinwestowanie otoczenie zalewu, popada w ruinę.

Groty w Nagórzycach we wrześniu 2011 roku i obecnie
Groty w Nagórzycach we wrześniu 2011 roku i obecnie © Ziutoslaw