Info

Więcej o mnie.








Znajomi
Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Czerwiec3 - 0
- 2016, Maj5 - 1
- 2015, Październik1 - 0
- 2015, Wrzesień5 - 0
- 2015, Sierpień4 - 0
- 2015, Lipiec3 - 0
- 2015, Czerwiec2 - 0
- 2015, Maj3 - 2
- 2015, Kwiecień2 - 0
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik4 - 1
- 2014, Wrzesień4 - 1
- 2014, Sierpień4 - 0
- 2014, Lipiec1 - 0
- 2014, Czerwiec3 - 0
- 2014, Kwiecień1 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 2
- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień2 - 0
- 2013, Lipiec1 - 0
- 2013, Czerwiec2 - 0
- 2012, Listopad3 - 0
- 2012, Wrzesień2 - 0
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 0
- 2012, Maj1 - 0
- 2012, Kwiecień1 - 0
- 2012, Marzec1 - 0
- 2011, Październik1 - 3
- 2011, Wrzesień2 - 0
- DST 39.33km
- Czas 02:10
- VAVG 18.15km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Leśne spotkania z przyrodą
Czwartek, 26 maja 2016 · dodano: 08.06.2016 | Komentarze 0
Pewnego wiosennego dnia przeczytałem w prasie artykuł o agresywnym koźle (czyli samcu sarny), który w jednej z podkarpackich wsi zaatakował dziewczynę idącą do szkoły. Miałem później pewne obawy przed wjeżdżaniem rowerem na tereny zalesione, ponieważ przed oczami stawała mi wizja szarżującego na mnie, rozwścieczonego, rogatego, leśnego zwierza. Jednakowoż w Boże Ciało, ufny w boską opiekę, udałem się w okolice Cekanowa, by zbadać komfort użytkowania nowo wybudowanej w tamtejszym lesie szutrówki. Wybrałem trasę przez Lubochnię, gdzie po napotkaniu przy kościele procesji zręcznie prześlizgnąłem się miedzy ministrantami a orkiestrą i skierowałem się na drogę serwisową biegnącą wzdłuż S8. Mijałem właśnie sosnowy zagajnik, gdy nagle kątem oka dostrzegłem wśród drzew charakterystyczny kształt. Zatrzymałem się i spojrzałem w tę stronę. To był on. Kilkanaście metrów ode mnie stał kozioł i skubał trawę, by po chwili odwzajemnić moje spojrzenie. Momentalnie przypomniałem sobie przerażającą historię z gazety i po plecach przebiegł mi zimny dreszcz. Co prawda wydawało mi się mało prawdopodobne, żeby szalony kozioł z Podkarpacia przebył pół Polski tylko po to, by dopaść mnie w okolicach Tomaszowa, lecz niczego nie mogłem wykluczyć. Ewentualnie mógł to być inny kozioł o odmiennych preferencjach, czyli na przykład gustujący w chłopcach. Przez kilka sekund patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, lecz zwierzę nie wytrzymało napięcia i umknęło w las. Po wygranym pojedynku wzrokowym z rogaczem udałem się do Cekanowa i wjechałem na leśny szuter. Droga ta jest równa i przyjemna w użytkowaniu, lecz kończy się niespodziewanie przy S8 bez możliwości przejazdu na drugą stronę ekspresówki. Po dotarciu do końca szutrówki skręciłem w lewo i próbowałem jechać wzdłuż S8 zarośniętym duktem, lecz po kilkudziesięciu metrach dróżka się skończyła. Tak mi się przynajmniej zdawało, lecz niedługo potem zza drzew wyłoniła się rodzina na rowerach i spokojnie pojechała dalej ścieżką, którą ja uznałem za nieprzejezdną. Chciałem podążyć za nimi, ale gałąź zaplątała mi się pod kołami i spowodowała zsunięcie się łańcucha z przedniej zębatki. Gdy próbowałem założyć go z powrotem, po moich nogach zaczęły się wspinać mrówki wielkie jak krokodyle. Szybko dokończyłem więc naprawę i wycofałem się na bezpieczny szuter.
Leśny szuter w okolicach Cekanowa © Ziutoslaw

Kapliczka w Tobiaszach © Ziutoslaw
Kapliczka stoi w miejscu, w którym w 1781 roku postawiono drewniany kościół św. Wacława Króla i Męczennika ufundowany przez małżeństwo Ledóchowskich - Franciszka i Ludwikę z Denhoffów. W 1825 roku, jak głosi legenda, został przeniesiony w jedną noc do Tomaszowa na ulicę Wieczność (obecnie Słowackiego). W roku 1828 kościół został zatwierdzony jako kościół parafialny, stając się pierwszą parafią rzymsko-katolicką w Tomaszowie. Wiosną 1988 roku został ponownie przeniesiony, tym razem do wsi Twarda-Tresta, gdzie znajduje się obecnie.