Info

Więcej o mnie.








Znajomi
Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Czerwiec3 - 0
- 2016, Maj5 - 1
- 2015, Październik1 - 0
- 2015, Wrzesień5 - 0
- 2015, Sierpień4 - 0
- 2015, Lipiec3 - 0
- 2015, Czerwiec2 - 0
- 2015, Maj3 - 2
- 2015, Kwiecień2 - 0
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik4 - 1
- 2014, Wrzesień4 - 1
- 2014, Sierpień4 - 0
- 2014, Lipiec1 - 0
- 2014, Czerwiec3 - 0
- 2014, Kwiecień1 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik4 - 2
- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień2 - 0
- 2013, Lipiec1 - 0
- 2013, Czerwiec2 - 0
- 2012, Listopad3 - 0
- 2012, Wrzesień2 - 0
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 0
- 2012, Maj1 - 0
- 2012, Kwiecień1 - 0
- 2012, Marzec1 - 0
- 2011, Październik1 - 3
- 2011, Wrzesień2 - 0
- DST 75.19km
- Czas 04:17
- VAVG 17.55km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
W kręgu kultury i sztuki
Sobota, 18 czerwca 2016 · dodano: 12.07.2016 | Komentarze 0
Przeglądając zasoby internetowe poświęcone atrakcjom turystycznym naszej polskiej ziemi, natknąłem się pewnego razu na ciekawy obiekt zabytkowy zlokalizowany w Radziejowicach. Chodzi o klasycystyczny zespół pałacowy, w którym mieści się obecnie Dom Pracy Twórczej. Zamierzałem odwiedzić kiedyś to miejsce podczas jednego z moich samochodowych wyjazdów do Warszawy, jednak na początku czerwca br. wpadł mi do głowy nowy, szaleńczy i obrazoburczy pomysł, by wybrać się tam rowerem. Wyruszyłem z Kowies i po kilku kilometrach znalazłem się w Woli Turowej, gdzie dostrzegli mnie Ukraińcy pracujący w pobliskim sadzie, którzy uznali mnie widocznie za swojego rodaka, gdyż skierowali w moją stronę zapytanie o treści: "Ukraina?". Zaskoczyli mnie tym nagłym zagajeniem, więc nic nie odpowiedziałem i pojechałem dalej, co panowie skomentowali niewybrednymi słowy, z których zrozumiałem jeden swojsko brzmiący wyraz: "j...ny". Następnie skierowałem się do Osuchowa, gdzie znajduje się zabytkowy dwór pełniący obecnie funkcję ośrodka wypoczynkowego krwiopijczej instytucji o budzącej grozę nazwie ZUS. Nie udało mi się jednak sfotografować obiektu, ponieważ jest on chroniony niczym Pentagon - przy każdej bramie kręcą się ochroniarze pilnujący, aby spracowani urzędnicy mogli w ciszy i spokoju zbierać siły do dalszego gmerania przy naszych emeryturach. Przejeżdżając przez miejscowość o nazwie Petrykozy, zacząłem wesoło pogwizdywać naprędce skomponowaną przez siebie skoczną melodię. Był to błąd, gdyż nie należy tego robić w pobliżu zabudowań, ponieważ wywabia to z pobliskich zagród agresywne, szczekające czworonogi. Na szczęście te, które wyszły na moje powitanie, miały spóźniony zapłon i szybko zostawiłem je daleko w tyle. Kolejną miejscowością na mojej drodze były Grzegorzewice, gdzie postanowiłem odwiedzić tamtejsze stawy rybne. Jeżdżąc sobie beztrosko po groblach, napotkałem właściciela, który solidnie zrugał mnie za bezprawne wtargnięcie na jego prywatny teren. Wytłumaczyłem mu, że nie zdawałem sobie sprawy z tego, ze wjeżdżam na prywatną własność, ale moje argumenty nie trafiły mu do przekonania. Dobrze, że odgradzał nas od siebie kilkumetrowej szerokości ciek wodny, wiec nie doszło do bezpośredniej konfrontacji. Przeprosiwszy, pośpiesznie się oddaliłem i już bez żadnych przeszkód dotarłem do Radziejowic, gdzie po wstąpieniu do przypałacowego parku przeniosłem się w świat sztuki i wyższej kultury. Doskonale utrzymany pałac, liczne rzeźby i popiersia znanych artystów poustawiane w ogrodzie oraz siedzący przy sztalugach malarze uwieczniający piękno krajobrazu w postaci pejzaży bądź landszaftów tworzą niepowtarzalny klimat tego miejsca.
Kościół pw. św. Marcina w Chojnacie (XIV-XIX w.) © Ziutoslaw

Kościół pw. Świętej Trójcy w Lutkówce z 1744 r. © Ziutoslaw

Krajobraz po burzy © Ziutoslaw

Tajemnicza budowla w Petrykozach © Ziutoslaw

Stawy w Grzegorzewicach © Ziutoslaw

Wyspa na stawie © Ziutoslaw

Pałac w Radziejowicach © Ziutoslaw
Początki istnienia siedziby rodu Radziejowskich sięgają XV wieku. Pierwotnie pałac był dużo większy niż obecnie - pisano, ze mógł pomieścić 1000 gości. Aktualne usytuowanie pałacu jest wynikiem przeprowadzonej w latach 1678-1684 gruntownej przebudowy jednej z oficyn dawnego założenia pałacowego. Jej inicjatorem był prymas Michał Stefan Radziejowski, a w prace nad projektem zaangażowany był jeden z najznakomitszych architektów tamtej epoki - Tylman z Gameren. Kolejna przebudowa została wykonana na początku XIX wieku na zlecenie Anny z Ossolińskich i Kazimierza Krasińskiego. Zatrudniono architekta króla Stanisława Augusta, Jakuba Kubickiego, który nadał pałacowi klasycystyczny wygląd.

Pomnik Henryka Sienkiewicza © Ziutoslaw
Radziejowicka rezydencja gościła w swych murach posłów i senatorów. Bywali tu też królowie: Zygmunt III Waza, Władysław IV, Jan Kazimierz czy zwycięzca spod Wiednia - Jan III Sobieski. Radziejowice odwiedzali również ludzie kultury i sztuki. Odwiedzali to miejsce Juliusz Kossak, Lucjan Rydel i Jarosław Iwaszkiewicz. Częstym gościem był tu mieszkający w sąsiedniej Kuklówce Józef Chełmoński (w pałacu można zobaczyć największą wystawę jego dzieł, jest to jednocześnie największa stał wystawa monograficzna w Polsce), a Henryk Sienkiewicz obmyślał w Radziejowicach kolejne sceny "Krzyżaków".

Pałac i armaty © Ziutoslaw
Na lewo od pałacu (patrząc od strony wejścia) znajduje się zamek. Pierwotnie stała w tym miejscu wieża mieszkalna wzniesiona prawdopodobnie w XV wieku. Dzisiejszy kształt zamek uzyskał podczas przebudowy na początku XIX wieku. Jest on dziełem architekta Jakuba Kubickiego. Obecnie mieszczą się tu dwa apartamenty oraz zaplecze gastronomiczne pałacu.

Popiersie Józefa Chełmońskiego w radziejowickim parku © Ziutoslaw

Pałac za wodą © Ziutoslaw

Przed wejściem do pałacu © Ziutoslaw

Dwór modrzewiowy w Radziejowicach © Ziutoslaw
Modrzewiowy dworek zwany Domem Administratora został wzniesiony na przełomie XVIII i XIX wieku. Obecny dworek jest repliką oryginału wybudowaną na początku lat 90. na miejscu rozebranego pierwowzoru.

Malarze przy pracy © Ziutoslaw

Rzeźba "Brama Teatru Narodowego" Józefa Wilkonia © Ziutoslaw

Rzeźba przestrzenna "Arka" Józefa Wilkonia © Ziutoslaw
Gwizdana przeze mnie w Petrykozach skoczna melodia okazała się łudząco podobna do piosenki zespołu Trzy Korony pt. "Port", z czego szybko zdałem sobie sprawę i kilka kolejnych kilometrów przejechałem z tą pieśnią na ustach (a właściwie powtarzałem tylko w kółko siedem słów z jej refrenu, bo jedynie tyle byłem w stanie sobie przypomnieć).