| strona 7 | Ziutoslaw.bikestats.pl

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ziutoslaw z miasteczka Osiedle Niewiadów. Mam przejechane 3630.58 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.59 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Ziutoslaw.bikestats.pl
  • DST 21.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 14.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienna inspekcja

Poniedziałek, 12 listopada 2012 · dodano: 21.11.2012 | Komentarze 0

Korzystając z nadmiaru wolnego czasu, z którym nie bardzo wiedziałem co zrobić, wybrałem się na krótki wypad celem rozruszania spłaszczonych od długotrwałego siedzenia pośladków i przywrócenia im naturalnej krągłości i jędrności. Wybór trasy był oczywisty - pojechałem swoją ulubioną drogą w kierunku węzła Tomaszów Centrum na trasie S8. Niebo przykryte było szczelnie chmurami, za to temperatura całkiem przyzwoita jak na tę porę roku. Okryty grubą warstwą ubrań szybko poczułem, że konkretnie się spociłem. Mimo to wycieczka zakończyła się sukcesem; dojechałem do celu, wróciłem i udało mi się nie rozchorować.

Droga do Komorowa © Ziutoslaw

Parafrazując klasyka: droga nadziana słupkami, jak dobra kasza skwarkami.

Konie w zagrodzie © Ziutoslaw


  • DST 41.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 13.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do szańca i cudownego obrazu

Sobota, 15 września 2012 · dodano: 10.10.2012 | Komentarze 0

Ta wyprawa od początku zapowiadała się pechowo. Po dwóch poprzednich wypadach uznałem ideę łączenia wycieczek rowerowych z samochodowymi za wielce trafną i w najwyższym stopniu godną kontynuacji, więc udałem się do Spały dwuśladem. Pozostawiłem go na parkingu pod dwoma rozłożystymi dębami i już podczas wyjmowania roweru z bagażnika usłyszałem odgłos żołędzia odbijającego się od karoserii. Na szczęście ofiarą żołędzia był inny, stojący obok samochód. Lekceważąc zagrożenie ze strony dębowego desantu, ruszyłem w drogę, lecz po przejechaniu kilku kilometrów zaczęło mnie dręczyć sumienie, że zostawiłem swojego czterokołowego przyjaciela na pastwę spadających żołędzi. Powrót jednak nie wchodził już w grę, ponieważ wiązałoby się to z utratą sił i czasu, na co nie mogłem sobie pozwolić. Wśród wewnętrznych rozterek i wątpliwości dojechałem do Inowłodza.

Kościół św. Idziego w Inowłodzu © Ziutoslaw


Czarne chmury nad Hermanem i Krzywoustym © Ziutoslaw


Widok z kościelnego wzgórza © Ziutoslaw


Kronika Galla Anonima © Ziutoslaw


Krzyż na ścianie kościoła © Ziutoslaw


Co do daty wybudowania kościoła istnieją dwie wersje: jedna mówi, że został wystawiony w 1082 przez Władysława I Hermana jako wotum dziękczynne za narodzenie jego syna Bolesława, druga wersja datuje jego powstanie na okres przed rokiem 1138, a jego fundację przypisuje właśnie Krzywoustemu. Po wybudowaniu w 1520 roku kościoła św. Michała romańska świątynia zaczęła popadać w ruinę. W 1793 kościół został przez władze pruskie zamieniony na magazyn zboża, co przyspieszyło dewastację budowli. Fotografie wykonane około roku 1880 dokumentowały brak dachu oraz znaczne ubytki w najwyższych partiach murów. W roku 1911 Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości podjęło się remontu kościoła, jednak 4 lata później wystrzał artyleryjski zniszczył absydę i południową ścianę. W 1936 z inicjatywy prezydenta Ignacego Mościckiego dokonano przebudowy świątyni według projektu architekta Wilhelma Henneberga. Wprowadzono wtedy wiele elementów obcych wcześniejszej architekturze kościoła – m.in. podwyższono o jedną kondygnację wieżę, a w nawie od strony zachodniej na miejscu otwartej arkady wybudowano emporę z tryforyjnymi przezroczami. Nowy kościół uroczyście konsekrowano 1 listopada 1938 roku.

Budowę inowłodzkiego zamku rozpoczęto w pierwszej połowie XIV w. Był on jedną z blisko pięćdziesięciu murowanych warowni, zbudowanych za życia i panowania Kazimierza Wielkiego. W kolejnych latach zamek był wielokrotnie przebudowywany, m.in. przez Władysława Jagiełłę, który podczas swego panowania gościł w Inowłodzu co najmniej sześć razy. W 1657 roku wojska szwedzkie wysadziły zamek w powietrze, co stało się początkiem jego ostatecznej destrukcji. W XIX w. mury zamkowe były traktowane jako magazyn darmowego budulca, co spowodowało, że ich pozostałości przestały być widoczne na powierzchni gruntu. W latach następnych przestrzeń zamkowa służyła już tylko jako grajdołek, na którym wypasano krowy, aż do lat 70-ych XX wieku, kiedy rozpoczęto tutaj prace archeologiczne, zakończone w 1985 odkopaniem zachowanych reliktów i ich częściową rekonstrukcją celem zabezpieczenia w formie trwałej ruiny. W 2008 r. rozpoczęła się rekonstrukcja zamku. W odremontowanych wnętrzach ma się znaleźć muzeum, biblioteka, czytelnia i siedziba punktu informacji turystycznej. Na wieży powstanie punkt widokowy.

Odbudowa zamku w Inowłodzu © Ziutoslaw

Przy ruinach zamku Kazimierza Wielkiego spotkała mnie mrożąca krew w żyłach przygoda. Gdy objeżdżałem obiekt dookoła, usłyszałem ujadanie psa dobiegające z pobliskich zabudowań. Zwierzę znajdowało się za ogrodzeniem, zatem bez skrępowania przemieszczałem się po terenie wokół ruin. Po zachodniej stronie zamku zobaczyłem nowowybudowaną drogę z kamiennej kostki, na którą oczywiście szybko wjechałem mimo zagradzającej wjazd biało-czerwonej tasiemki. Droga kończyła się ogrodzeniem, więc musiałem zawrócić. W tym momencie usłyszałem za sobą zbliżające się szczekanie. Odwróciłem się i zobaczyłem psa w połowie drogi między mną a zabudowaniami. Droga odwrotu była odcięta. Zdecydowałem się na desperacki krok i ruszyłem w stronę psa, który zaskoczony takim obrotem sprawy przystanął i głupio mi się przyglądał. Wykorzystując chwilę jego zawahania, minąłem go i rzuciłem się do desperackiej ucieczki. Jakby mało było jednego psa, zza płotu wybiegły jeszcze dwa i wspólnie zaczęły mnie gonić. W obstawie trzech futrzaków przejechałem kilkadziesiąt metrów, po czym psy odpuściły. Odjeżdżając spod zamku, zatrzymałem się jeszcze, chcąc schować do plecaka aparat fotograficzny, który dotychczas trzymałem w kieszeni spodni. Osunąłem suwak plecaka i ze zdziwieniem stwierdziłem brak pokrowca na aparat. Wróciłem pod kościół św. Idziego, gdzie wcześniej wyjąłem byłem aparat z plecaka, i starannie przeczesałem otoczenie, lecz akcja poszukiwawcza nie przyniosła rezultatów. Już bez pokrowca pojechałem dalej.

Młyn we Fryszerce © Ziutoslaw


Szaniec majora Hubala © Ziutoslaw


Pamiątkowy głaz w szańcu © Ziutoslaw


Szaniec powstał w 1977 r. w miejscu, w którym 30 kwietnia 1940 r. swoją ostatnią bitwę pod dowództwem majora Henryka Dobrzańskiego stoczył Oddział Wydzielonego Wojska Polskiego.

Sanktuarium w Studziannie © Ziutoslaw


Sanktuarium w Sudziannie - widok z ukosa © Ziutoslaw


Klasztor księży filipinów © Ziutoslaw


Sufit w bazylice © Ziutoslaw


Kopuła bazyliki © Ziutoslaw


Organy w bazylice © Ziutoslaw


Ołtarz w bazylice © Ziutoslaw


Bazylika św. Filipa Neri i św. Jana Chrzciciela w Studziannie wzniesiona została w latach 1688-1724. Jego nawa z prezbiterium mają łącznie 44 m długości, szerokość transeptu to niemal 30 m, a kopuła sięga na wysokość 45 m. Wnętrze świątyni może pomieścić 3,5 tys. osób. Wnętrze kościoła ozdabiają wspaniałe freski autorstwa franciszkanina Adama Swacha. W jednej ze scen filmu "Hubal" do kościoła wypełnionego wiernymi wkraczają w szyku, stukając obcasami i szczękając oporządzeniem, żołnierze z oddziału majora Dobrzańskiego "Hubala". Wydarzyło się to w czasie rezurekcji wielkanocnej w 1940 r.

Drewniana chata w Studziannie © Ziutoslaw


Kościół nad drzewami © Ziutoslaw


Kościół św. Michał Archanioła w Inowłodzu z 1520 r. © Ziutoslaw


Studnia w Inowłodzu © Ziutoslaw


Dawna synagoga w Inowłodzu z XIX w. © Ziutoslaw


Widok na Pilicę © Ziutoslaw


Przygotowania do dożynek prezydenckich w Spale © Ziutoslaw


  • DST 50.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 18.18km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przez trawki do Rękawki

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 27.09.2012 | Komentarze 0

Prognozy pogody nie pozostawiały złudzeń i nie dawały nadziei na słoneczny, ciepły dzień, lecz ja śmiałem się w twarz tym niesprzyjającym okolicznościom przyrody i niezwłocznie z samego rana, czyli około godziny 10:00, wyruszyłem w nieznane. Udałem się na północ, kierując się wskazówkami zawartymi w jednym z rozdziałów książki "Trasy rowerowe Ziemi Tomaszowskiej ... i nie tylko". Jak się później okazało, pogoda nie była taka zła, słońce dziarsko przyświecało zza chmur i powiewał rześki wietrzyk, który za Budziszewicami przywiał do moich nozdrzy zapach nawozu organicznego, wywożonego ochoczo na pola przez rolników o tej porze roku. W okolicach Cecelina z braku innych ciekawostek przyrodniczych urzekło mnie oczko wodne, które zapragnąłem uwiecznić na fotografii. Wyjąłem swój multimedialny telefon komórkowy ze świeżo zaktualizowanym systemem i włączyłem funkcję aparatu fotograficznego, na co telefon zareagował wyświetleniem komunikatu o rozładowującej się baterii, której ze stanu naładowania 90% po godzinie używania GPS zostało około 15% mocy. Widocznie nowa wersja systemu jest bardzo prądożerna. W dalszej drodze byłem więc zmuszony rozbić zdjęcia starą komórką, na czym niestety ucierpiała ich jakość.

Oczko wodne w Cecelinie © Ziutoslaw


Kościół św. Bartłomieja w Żelechlinku z 1899 r. © Ziutoslaw


Sedes pod drzewem © Ziutoslaw

Parafrazując słowa poety: gościu, siądź pod mym liściem, a ulżyj sobie...

Staw w Chociszewie © Ziutoslaw


Zapora na stawie w Chociszewie © Ziutoslaw


Kościół w Budziszewicach p.w. Przemienienia Pańskiego z lat 1905-07 © Ziutoslaw


Sosny przy drodze miedzy Budziszewicami a Zaosiem © Ziutoslaw


  • DST 30.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 15.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

A jednak czegoś żal...

Sobota, 25 sierpnia 2012 · dodano: 21.09.2012 | Komentarze 0

Lasy spalskie kryją wiele tajemnic i świadectw odległej przeszłości. Spała była chętnie odwiedzana przez rosyjskich carów, w okresie międzywojennym pełniła rolę letniej rezydencji polskich prezydentów, a w czasie wojny Niemcy umieścili tu siedzibę Naczelnego Dowództwa Wojskowego "Wschód". Te urokliwe okolice urzekły również osobę, której rządy wielu Polaków wspomina z rozrzewnieniem i tęsknotą. Były to czasy, gdy polscy sportowcy odnosili wielkie sukcesy, rozkwitała motoryzacja dla ludu, a Polska była dziesiątą potęgą gospodarczą świata. Mowa oczywiście o towarzyszu Edwardzie Gierku, który w latach 70. kazał wybudować w lasach w pobliżu Konewki okazałą rezydencję. Obiekt składał się z kilku budynków w stylu pseudozakopiańskim zgrupowanych wokół czworobocznego dziedzińca. Na środku urządzono podwórzec z trawnikami, drzewami i krzewami ozdobnymi. Jego centralnym punktem była sadzawka z fontanną wyposażona w urządzenie do wytwarzania sztucznych fal. We wnętrzu willi znajdowała się sala kinowa, basen z sauną, sala bilardowa, sala gimnastyczna oraz kilkanaście pokoi dziennych z sypialniami połączonymi z tarasami. Pomieszczenia były luksusowo urządzone, nie oszczędzano na wysokiej jakości materiałach oraz urządzeniach pochodzenia zagranicznego. W sypialni Gierków wisiał podobno obraz Kossaka z Muzeum Narodowego. Nieopodal posesji saperzy za pomocą dynamitu utworzyli niewielki staw ze sztuczną wysepką. Kompleks zajmujący obszar 115 hektarów otoczony był sadem owocowym oddzielającym go od znajdujących się kilkaset metrów dalej koszar wojskowych.

Eksplorację tego niezwykłego miejsca planowałem już rok temu, jednak okoliczności pogodowe, a także moje obawy przed wjeżdżaniem w leśną głuszę spowodowały, że wyprawę odłożyłem. W międzyczasie dyrekcja lasów państwowych sprawiła mi niemiłego psikusa i willę rozebrano. Robotnicy sumiennie wykonali swoją pracę, dziś w miejscu rezydencji napotkamy jedynie ślady fundamentów i kupkę gruzu. Pierwszym i właściwie jedynym obiektem, na jaki się natkniemy jest stacja transformatorów, która sądząc po wydawanych przez nią dźwiękach, nadal funkcjonuje.

Stacja transformatorów - pozostałość po willi Edwarda Gierka © Ziutoslaw


Miejsce gdzie stała willa © Ziutoslaw


Drogowskaz do bunkra w Konewce © Ziutoslaw


"Gierkówka" pod Spałą © Ziutoslaw


Staw Szczurek © Ziutoslaw


Zabłąkany pies na drodze do Spały © Ziutoslaw


W drodze powrotnej postanowiłem przejechać się ścieżką edukacyjną "Rezerwat Spała", wytyczoną na terenie Spalskiego Parku Krajobrazowego i dotrzeć do groty św. Huberta. Ścieżka nie jest chyba zbyt uczęszczana, co wnioskuję po ilości pajęczyn w jakie miałem nieprzyjemność wjechać po drodze.

Spała - pomnik leśników © Ziutoslaw


Migawki ze ścieżki dydaktycznej w Spale © Ziutoslaw


Kładka na ścieżce dydaktycznej w Spale © Ziutoslaw


Tablica przed rowem z wodą © Ziutoslaw


Kajakarze na Pilicy © Ziutoslaw


W spalskim rezerwacie © Ziutoslaw


Nacięcia na drzewie © Ziutoslaw


Obelisk św. Huberta © Ziutoslaw

Obelisk jest pomnikiem myśliwskim wybudowanym najpierw w miejscu polowania cara, a następnie odtworzonym w 1933 roku przez leśników dla prezydenta Mościckiego. W pobliżu pomnika kamień z napisem "Lord" - nagrobek ulubionego psa prezydenta.

Nagrobek Lorda © Ziutoslaw


Ośrodek Przygotowań Olimpijskich w Spale © Ziutoslaw


Po powrocie do Spały wypiłem butelkę ognistego napoju energetyzującego, myśląc o czasach, gdy Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej.


  • DST 60.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 13.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wokół Zalewu Sulejowskiego

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 05.09.2012 | Komentarze 0

Tym razem powziąłem ambitny plan okrążenia Zalewu Sulejowskiego, który to zamysł towarzyszył mi już od dłuższego czasu. Aby sprostać zadaniu posłużyłem się sprytnym fortelem i do Tomaszowa udałem się samochodem z rowerem umieszczonym w przestrzeni bagażowej, po czym zostawiłem samochód na parkingu, a w dalszą drogę udałem się wyżej wymienionym rowerem. Minąwszy Niebieskie Źródła skierowałem się wzdłuż Pilicy, aby podjąć kolejną próbę odnalezienia źródełka, którego bezskutecznie poszukiwałem podczas lipcowej wycieczki. Poszukiwania zakończyły się nieoczekiwanym sukcesem i źródło ukazało się moim oczom w całej okazałości.

Źródło przy Pilicy w okolicach Małych Grot © Ziutoslaw

Zachęcony tym szczęśliwym wydarzeniem ruszyłem w dalszą drogę, jednak miłą atmosferę zepsuła awaria odbiornika GPS w mojej komórce, który nie chciał się włączyć nawet po zrestartowaniu telefonu. Zaniepokojony perspektywą okrążania zalewu bez pomocy nawigacji minąłem Smardzewice i dotarłem do Tresty, gdzie moją uwagę zwrócił drewniany kościół.

Kościół w Treście © Ziutoslaw


Kościół parafialny p.w. św. Mikołaja został wzniesiony w 1781 r. z fundacji Franciszka i Ludwiki z Denhoffów, małżonków Ledóchowskich na terenie wsi Tobiasze k. Ujazdu. W 1825 r. świątynię tą przeniesiono (podczas jednej nocy) do Tomaszowa Mazowieckiego. W latach 1828 — 64 pełniła ona funkcje kościoła parafialnego parafii św. Antoniego w Tomaszowie a w latach 1864 — 1960 była kościołem filialnym tej parafii. Do Tresty kościół został przeniesiony wiosną 1988 roku.

Kolejną miejscowością na mojej drodze był Karolinów, gdzie dostrzegłem chatę udekorowaną interesującym malunkiem bliżej nieokreślonej proweniencji.

Chatka w Karolinowie © Ziutoslaw

W Karolinowie ożył mój GPS, mogłem więc śmiało wjeżdżać do lasu rozciągającego się za miejscowością. Przez las prowadzi szeroka, utwardzona droga oddalona od brzegu zalewu o kilkadziesiąt metrów. Pomiędzy drzewami widać z niej wody zbiornika.

Zalew Sulejowski powstał w latach 1969 - 1974 w wyniku przegrodzenia rzeki Pilicy pod Smardzewicami, na jej 139 kilometrze od ujścia. Powstała tam betonowo-ziemna tama o długości 1200 m i wysokości 16 m, która przyczyniła się do powstania zbiornika o powierzchni 2700 ha. Zbiornik Sulejowski ma 17 km długości, jego szerokość jest zróżnicowana - do 2 m, a powierzchnia wynosi 2180 ha. Jest to zbiornik płytki (średnia głębokość wynosi 3,3 m). Zalew stanowi zbiornik wody pitnej dla Tomaszowa Mazowieckiego i dla Łodzi.

Widok na Zalew Sulejowski w okolicach Zarzęcina © Ziutoslaw


Żaglówki na Zalewie Sulejowskim © Ziutoslaw


A to Polska właśnie © Ziutoslaw

Około pół kilometra przed Zarzęcinem napotkałem piaszczysty odcinek drogi, który zmusił mnie (jak i kilka przejeżdżających tamtędy osób) do zejścia z roweru. Dalej było już jednak lepiej, a w Zarzęcinie trafił się nawet kawałek asfaltu. Przy jednym ze skrzyżowań znajduje się tam pomnik poświęcony mieszkańcom Zarzęcina, którzy zginęli w czasie II wojny światowej, między innymi: w obronie Warszawy, w obozach Gross-Rossen i Rawensbriick oraz pod Monte Cassino.

Pomnik w Zarzęcinie © Ziutoslaw


Tablica informacyjna na ścieżce rowerowej wokół Zalewu Sulejowskiego © Ziutoslaw

Następnie na kilkukilometrowym odcinku przez las wiedzie szutrowa droga. Na jednym z leśnych skrzyżowań niewielka tabliczka na drzewie sugeruje skręt w prawo w kierunku zalewu, jednak spojrzawszy na nieco zarośniętą drogę prowadzącą w gęstwinę, nie skorzystałem z zaproszenia. Około dwóch kilometrów dalej kończy się las, a zaczyna asfalt, który prowadzi do opactwa w Sulejowie.

Cystersów sprowadził do Sulejowa w 1176 roku Kazimierz II Sprawiedliwy. Pierwsi mnisi przybyli do Sulejowa w roku 1177 z Marimond we Francji. Od początku klasztor cieszył się poparciem książąt i duchowieństwa. Bogate uposażenie pozwoliło zakonnikom wybudować kościół (poświęcony w 1232 r.) pod wezwaniem św. Tomasza Becketa, Najświętszej Marii Panny i ówczesnego Prymasa Polski arcybiskupa Fulkona Pełki. Pomyślny rozwój klasztoru przerwał najazd Tatarów, którzy w 1259 r. splądrowali klasztor i wymordowali zakonników. W kolejnych latach po otrząśnięciu się ze strat klasztor rozbudował się, powstały kolejne części opactwa o charakterze obronnym. Oprócz świątyni zespół architektoniczny klasztoru składał się z refektarza, kapitularza, arsenału, kilku baszt, obwarowań i budynków gospodarczych.
W ciągu XIV i XV w. Podklasztorze, leżące w połowie drogi z Krakowa do Warszawy, gościło wielu dostojnych gości. Między innymi Władysława Łokietka, a w 1410 roku Władysława Jagiełłę w czasie wyprawy przeciw Zakonowi Krzyżackiemu. Klasztor przeżył ponadto kolejny najazd tatarski w 1431 r. Przez kilka dni w 1655 r. zatrzymał się w Podklasztorzu Jan Kazimierz uciekając przed Szwedami, którzy po walce pod Opocznem zdobyli i złupili klasztor. W XVII w. opactwo wróciło do swej dawnej roli. Niestety po konfederacji barskiej i w końcu XVIII w. znów bardzo zaniedbane, a z początkiem XIX w. zostało skasowane. Prace konserwatorskie wykonywano tu w 1923 i 1946 r., ale gruntowna odbudowa i rekonstrukcja niektórych obiektów klasztornych nastąpiła dopiero po 1970 r. W tej części aktualnie mieści się hotel. Cystersi powrócili do Sulejowa w 1986 r. Interesującym budynkiem jest kapitularz, a szczególnie sala kapitulna, której sklepienie jest wsparte na jednym filarze. Osobliwością na skalę krajową jest również kościół, poddany ostatnio gruntownej renowacji. Ostrołukowe sklepienia wskazują na ostatnią epokę w rozwoju romanizmu. Uwagę zwraca również piękny portal, z trzema parami kolumn.

Opactwo w Sulejowie - Kościół św. Tomasza Kantuaryjskiego © Ziutoslaw


Opactwo w Sulejowie - bydynek arsenału z Basztą Opacką © Ziutoslaw


Opactwo w Sulejowie © Ziutoslaw


Opactwo w Sulejowie - fasada wschodnia kościoła © Ziutoslaw


Opactwo w Sulejowie - tablica pamiątkowa © Ziutoslaw


Opactwo w Sulejowie - zabudowania gospodarcze, obecnie hotel © Ziutoslaw

Po zwiedzeniu opactwa udałem się w kierunku centrum miasta i dotarłem do mostu na Pilicy, czego oczywiście nie omieszkałem uwiecznić na fotografii.

Po raz pierwszy Sulejów wymieniany jest w źródłach w roku 1145 jako osada książęca z komorą celną na skrzyżowaniu szlaków handlowych z Kazimierza Dolnego do Wielkopolski, oraz znad morza na tereny dzisiejszych Węgier. Wielkim wydarzeniem w historii miasta był wiec, który odbył się w dniach 20-23 czerwca 1318. Na tym właśnie wiecu uroczyście przyjęto warunki papieskie i uchwalono wznowienie Królestwa Polskiego. Wystosowano prośbę do papieża Jana XXII aby wyraził zgodę na koronację Władysława Łokietka.

Sulejów - widok na Pilicę © Ziutoslaw


Około dwóch kilometrów za mostem skręciłem do lasu w kierunku ośrodka wypoczynkowego, minąłem domki letniskowe i znalazłem się w malowniczym zakątku zwanym uroczyskiem Murowaniec. Interesującym elementem tamtejszego krajobrazu są dwie drewniane kładki wyłaniające się spośród zarośli. Przejeżdżając przez kładkę na Luciąży, ujrzałem znikające w nadrzecznych szuwarach sylwetki kajakarzy, których niestety nie zdążyłem uchwycić obiektywem.
Kładka na Luciąży © Ziutoslaw


Kładka na Murowańcu © Ziutoslaw

Widok, który zobaczyłem po ponownym wjechaniu do lasu, sprowadził mnie na ziemię. Przy drodze, za ogrodzeniem z siatki stały ujadające psy. Miejsce jest raczej odludne, lecz pewnie dość często przejeżdżają tamtędy rowerzyści ze względu na prowadzącą tamtędy ścieżkę rowerową. Gdyby psy wydostały się zza ogrodzenia, mogłoby zrobić się niebezpiecznie.
Kolejną miejscowością na mojej drodze były Barkowice. Leżą one nad samym zalewem i jadąc asfaltową jezdnią można podziwiać piękne nadbrzeżne widoki.

Widok na zalew w Barkowicach © Ziutoslaw


Zalew Sulejowski w Barkowicach © Ziutoslaw


Około dwóch kilometrów dalej w Barkowicach Mokrych na rozstaju dróg stoi pomnik poświęcony żołnierzom AK. W tym miejscu 24 lipca 1944 r. rozpoczął swój szlak bojowy 25. Pułk Piechoty Armii Krajowej.

Tablica pamiątkowa w Barkowicach Mokrych © Ziutoslaw


Trasa skręca w tym miejscu w lewo w kierunku rezerwatu Lubiaszów, w którym rosną wiekowe jodły, dęby i modrzewie. Kilometry przejechane leśnymi duktami sprawiły, że na tym odcinku zmęczenie dało znać o sobie i z tego powodu nie byłem w stanie w pełni docenić tej niewątpliwej atrakcji przyrodniczej. W Lubiaszowie nareszcie pojawił się kawałek asfaltowej drogi, ale na krótko, gdyż chwilę później trasa ponownie skierowała mnie do lasu. A tutaj zetknąłem się z najbardziej piaszczystą drogą, jaką kiedykolwiek zdarzyło mi się jechać. Po przebrnięciu przez piach i skręcie w lewo natrafiłem z kolei na stromy podjazd. Tutaj siły mnie opuściły i dopadła nagła słabowitość. Usiadłem na murku i zająłem się odpoczywaniem. Nie mogłem jednak zbyt długo oddawać się relaksacji, gdyż czekała mnie jeszcze długa droga. Pokonałem końcówkę wzniesienia i dojechałem do Bronisławowa, w którym poczułem się jak w nadmorskim kurorcie. W Bronisławowie postanowiłem zmodyfikować trasę wyznaczoną przez twórców ścieżki rowerowej i zamiast leśną piaszczystą drogą pojechałem do Swolszewic asfaltem. Tam posiliłem się gazowanym, nieprzyzwoicie wysokosłodzonym napojem pochodzenia amerykańskiego, po którym odzyskałem trochę energii. To pozwoliło mi dojechać do Borek, następnie do Nagórzyc, a stamtąd ścieżką rowerową do Tomaszowa, gdzie zakończyłem swoją epicką podróż.


  • DST 59.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 14.75km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rano herbatka, wieczorem żubr

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 15.08.2012 | Komentarze 0

Wakacje na półmetku. Ten niezaprzeczalny fakt skłonił mnie do zintensyfikowania działań zmierzających do organizacji i realizacji wycieczek rowerowych. Tym razem wziąłem na warsztat dwie trasy ze swojej świętej księgi pt. "Trasy rowerowe ziemi tomaszowskiej... i nie tylko" i wpadłem na chytry plan połączenia ich w jedną, urzekającą obfitością atrakcji, nęcącą obietnicą przeżycia niezwykłej przygody, wywołującą dreszcz ekscytacji na samą myśl o niej supertrasę. Z domu udało mi się wyruszyć o 16:15, a w planach miałem dotarcie do rezerwatu żubrów w Smardzewicach otwartego do 18:00 i to po uprzednim odwiedzeniu bunkra w Jeleniu. Należało więc się spieszyć. Do rezerwatu dojechałem o godzinie 17:40, na 5 (słownie: pięć) minut przed końcem wpuszczania zwiedzających. Następnie droga wiodła przez tamę w Smardzewicach, Borki i Wiaderno. W Wiadernie skręciłem z asfaltu w polną drogę, co uczyniłem za namową autorów książki "Trasy rowerowe...", pozwolę sobie zacytować: "możemy jechać dalej asfaltem aż do rozjazdu na Borki, ale gdzie tu przygoda?". Przygoda, którą przeżyłem, była rzeczywiście niezwykła. Po kilkudziesięciu metrach droga skończyła się, a zaczęła się łąka (ktoś widocznie zaorał drogę). Niezrażony tym faktem ruszyłem przez łąkę, jednak nierówności nawierzchni zmusiły mnie do zejścia z roweru i w tym momencie obsiadł mnie rój dzikich much. Rzuciłem się do ucieczki i po następnych kilkudziesięciu metrach natrafiłem na drogę. Z ulgą wsiadłem na rower, ale droga była tak piaszczysta, że zaraz z powrotem musiałem z niego zsiąść. Oczywiście momentalnie pojawiły się dzikie muchy, jedna z nich wpadła mi nawet do ust i zdaje się, że ją połknąłem. Wynik starcia ja kontra muchy 1:0.

Bunkier w Jeleniu © Ziutoslaw

Ciemna czeluść bunkra nie zachęca do zwiedzania. Wielka szkoda, że obiekt nie jest zagospodarowany, tak jak bunkier w Konewce. Obecnie jest to raczej turystyczna antyatrakcja. Chyba że ktoś jest miłośnikiem mocnych wrażeń.

Bunkier w Jeleniu - tablica informacyjna © Ziutoslaw


Zagroda żubrów w Smardzewicach © Ziutoslaw


Dobrze posiedzieć przy żubrze © Ziutoslaw


Zalew Sulejowski przed zachodem słońca © Ziutoslaw


Żaglówka na Zalewie Sulejowskim © Ziutoslaw


Tama na Zalewie Sulejowskim w Smardzewicach © Ziutoslaw


Zalew Sulejowski - widok na tamę © Ziutoslaw


Rower wodny o kształcie samochodu © Ziutoslaw


Droga S8 - widok z wiaduktu © Ziutoslaw


  • DST 47.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 13.43km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót do źródeł

Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 28.07.2012 | Komentarze 0

Tym razem pogoda nie zachęcała do zbytkowania na świeżym powietrzu i nawet psom nie chciało się ruszać z miejsca ich zapchlonych tyłków. Jednak ja po dłuższej rozłące rozłące z dwoma kółkami spowodowanej tradycyjnym brakiem czasu, falą letnich upałów oraz parapetówką poczułem konieczność wyruszenia w nieznane i stanięcia oko w oko z fascynującymi niezwykłościami przyrody ożywionej i nieożywionej. W zaistniałej sytuacji postanowiłem rozpocząć operację "Źródła", której istotą była wyprawa do jednej z największych atrakcji turystycznych regionu - krasowych wywierzysk typu limnokrenowego zwanych Niebieskimi Źródłami. Tajnym celem mojej misji było odnalezienie dwóch prasłowiańskich źródeł bijących tętnem prastarej puszczy ukrytych w leśnych ostępach nieopodal meandrów prapolskiej rzeki Pilicy. Informacje o lokalizacji jednego ze źródeł udało mi się zdobyć od mojego tajnego informatora zwanego Wujek Google. Jeżeli chodzi o drugie z nich nafrafiłem jedynie na krótką wzmiankę w opisie jednej z wycieczek rowerzystki o pseudonimie Tymoteuszka, która umiejscawia źródło w pobliżu Małych Grot, tuż przy Pilicy. Mimo zdawkowości tej informacji uznałem, że dla tak wytrawnego poszukiwacza przygód jak ja jest ona w pełni wystarczająca do skutecznej eksploracji. Po dotarciu na miejsce okazało się jednak, że mam problem ze zlokalizowaniem nie tylko źródła, ale nawet samych grot. Co prawda pewne poderzenia mogły nasuwać ślady po ogniskach i duże połacie piaszczystego terenu, które mijałem po drodze, jednak nie dostrzegając w pobliżu grot beztrosko pojechałem dalej. A dalej prowadziła wąska ścieżka, która zaczęła robić się coraz węższa i na dodatek miejscami zbliżała się niebezpiecznie do rzeki, grożąc bliskim kontaktem z Pilicą. Spojrzawszy na moje szpiegowskie urzadzenie GPS zakamuflowane w telefonie komórkowym, stwierdziłem, że groty musiały umknąć po drodze mojej czujnej uwadze i zostały gdzieś z tyłu, więc niezwłocznie zawróciłem. W trakcie przeprowadzenia dokładniejszego rozpoznania terenu dostrzegłem wyłaniające się spośród drzew piaskowcowe skały Małych Grot. Zachęcony tym niewątpliwym sukcesem rozpocząłem poszukiwania źródła, jednak mimo uważnego przeczesywania przeze mnie okolicznego obszaru, źródło nie pozwoliło się zdekonspirować. Niezrażony niepowodzeniem popędziłem w kierunku drugiego ze źródeł. Na drodze wylotowej ze Smardzewic na skraju zabudowań skręciłem w boczną drogę i ujrzałem koryto strumyczka, które doprowadziło mnie do samego źródła.

Droga między Sangrodzem a Komorowem © Ziutoslaw

Ten widok wbił mnie w siodełko. Nie sądziłem, że dożyję tej chwili - asfalt połączył Sangrodz z Komorowem.

Węzeł Komorów - widok z wiaduktu © Ziutoslaw


Budowa parkingu przy Skansenie Rzeki Pilicy © Ziutoslaw


Niebieskie Żródła © Ziutoslaw


Staw przy Karczmie Flisackiej © Ziutoslaw


Widok na Pilicę w okolicach Małych Grot © Ziutoslaw


Małe Groty © Ziutoslaw


Małe Groty - łuczek © Ziutoslaw


Tajemnicza rura na terenie kopalni Biała Góra © Ziutoslaw


Jeżyny na terenie kopalni Biała Góra © Ziutoslaw


Ujrzawszy jędrne, soczyste owoce, odruchowo wyciągnąłem dłoń w ich stronę, by po chwili cofnąć ją z przerażeniem. Jeżyny zostały opanowane przez zgraję żarłocznych mrówek, które uniemożliwiły mi konsumpcję.

Turkusowe wybrzeże na terenie kopalni Biała Góra © Ziutoslaw


Tablica ostrzegawcza na terenie kopalni Biała Góra © Ziutoslaw


Źródło w Smardzewicach © Ziutoslaw


Zalew Sulejowski © Ziutoslaw


  • DST 49.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 14.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakiem pięciu węzłów

Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 0

Po dłuższej przerwie spowodowanej natłokiem zajęć nareszcie miałem trochę czasu dla siebie, co postanowiłem niezwłocznie wykorzystać na obcowanie z rowerem i otaczającą przyrodą. Zainspirowany rozgrywającym się w naszym pięknym kraju EURO i związanymi z tym faktem szeroko zakrojonymi, spektakularnymi i oszałamiającymi swym rozmachem działaniami budowlanymi obejmującymi całą Polskę wzdłuż i wszerz za cel wyprawy wybrałem trasę S8, by osobiście dokonać lustracji wykonywanej przebudowy. Mając na uwadze konieczność sporządzenia dokumentacji fotograficznej, zabrałem ze sobą cyfrowy aparat kompaktowy marki Samsung, do którego dzień wcześniej skwapliwie zacząłem ładować akumulatory. Jednak jako że jestem rozważny (i romantyczny), a dodatkowo mając na uwadze starą mądrość ludową, że przezorny zawsze ubezpieczony, nabyłem w kiosku dwie baterie typu paluszki zwykłe i wyruszyłem w drogę. Po wyjechaniu spoza zabudowań znalazłem się wśród malowniczych pól i łąk. Zaatakowany znienacka pięknem, które nagle mnie otoczyło, zapałałem nieodpartą chęcią uwiecznienia ich na karcie SD aparatu. Włożyłem akumulatorki, włączyłem urządzenie i moim oczom ukazał się napis "low battery" - widocznie akumulatorki nie przetrwały próby czasu i uległy samoistnemu uszkodzeniu podczas leżenia w szufladzie. Niezrażony niepowodzeniem sięgnąłem po zakupione baterie, po czym moim oczom ponownie ukazał się napis "low battery" - baterie, które miały być alkaliczne, okazały się niealkaliczne. Odganiając myśli o możliwości uszkodzenia aparatu, ułożyłem naprędce misterny plan dalszego działania w tej awaryjnej sytuacji - pkt. 1) dotarcie do Lubochni, pkt 2) znalezienie kiosku, pkt 3) nabycie nowych baterii. Plan okazał się majstersztykiem, a jego wykonanie było doskonałe. Po zaaplikowaniu nowych baterii aparat wyraził chęć dalszej współpracy, czego efektem jest bogata dokumentacja zdjęciowa, którą prezentuję poniżej.

Droga S8 w Lubochni © Ziutoslaw


Wiadukt nad drogą do Glinnika © Ziutoslaw


Droga DK8 w kierunku Tomaszowa © Ziutoslaw


Przyczepa z Niewiadowa na budowie drogi S8 © Ziutoslaw


Węzeł "Jakubów" © Ziutoslaw


Wjazd do baru w budowie © Ziutoslaw


Tajemnicza rura na bodowie S8 © Ziutoslaw


Węzeł Tomaszów © Ziutoslaw


Wysypisko śmieci pod Tomaszowem © Ziutoslaw


Wjazd na węzeł Tomaszów © Ziutoslaw


Tomaszów wita zza krzaków © Ziutoslaw


Węzeł Komorów © Ziutoslaw


Przepust pod S8 - przejście dla żab? © Ziutoslaw


Zaplecze techniczne budowy S8 © Ziutoslaw


Koniec drogi © Ziutoslaw


Wiadukt nad S8 - droga z Tomaszowa do Łaziska © Ziutoslaw


Prawdziwy patriotyzm - nie ważne gdzie i w jakiej sytuacji się znajdujesz © Ziutoslaw


Niby zwykły most... © Ziutoslaw


... a w rzeczywistości śmiertelna pułapka © Ziutoslaw


Węzeł Zawada © Ziutoslaw


Kapliczka w Zawadzie © Ziutoslaw


Kładka nad S8 w Jadwigowie © Ziutoslaw


Miejsce popasu © Ziutoslaw


Dziura w drodze serwisowej © Ziutoslaw


Kładka w Jadwigowie © Ziutoslaw


Odrobina sztuki przy DK8 - coś dla ciała i coś dla ducha © Ziutoslaw


Węzeł Studzianki © Ziutoslaw


Praca wre - węzeł Studzianki © Ziutoslaw


Wiatrak w Chorzęcinie © Ziutoslaw


Tajemnicze rury w Świńsku © Ziutoslaw


  • DST 53.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 13.25km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do bajkowej chatki

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 0

Zeszłego lata nabyłem byłem książkę o jakże interesującym tytule "Trasy rowerowe Ziemi Tomaszowskiej ...i nie tylko". Niestety ze względu na permanentny brak czasu zdążyłem wtedy przejechać tylko połowę jednej z opisanych tam tras, co postanowiłem nadrobić w tym roku. Na pierwszy ogień poszła trasa zatytułowana Tomaszów - Luboszewy - Marianka - Dąbrowa - Glinnik - Spała, między innymi ze względu na fakt, że jest jedną z najkrótszych. Największą atrakcją trasy jest kolorowa chatka "z ruskiej bajki" stojąca w Dąbrowie. Cytując autorów: "Z tego co wiadomo, była to zbudowana jeszcze za cara tzw. dróżniczówka. Mieszkał tu właśnie dróżnik, opiekujący się przydzielonym mu odcinkiem drogi. Zdaniem fachowców budynek dróżniczówki w Dąbrowie to unikatowy przykład architektury drewnianej z początku XX wieku. Zachowane zostały w nim liczne i bogate ozdoby snycerskie. Przetrwała bez przekształceń oryginalna konstrukcja zrębowa ścian, pierwotny układ wnętrz, bryła i detale elewacyjne oraz stolarka otworowa."

Droga między Luboszewami a Marianką © Ziutoslaw


Chtaka z ruskiej bajki w Dąbrowie © Ziutoslaw


Chatka z ukosa © Ziutoslaw


Rozlewisko na rzece Gać © Ziutoslaw


Rozlewisko na rzece Gać - ujęcie romantyczne © Ziutoslaw


Rozkewisko na rzece Gać - widok z drugiej strony © Ziutoslaw


Wodospad na Gaci © Ziutoslaw


Konewka - drewniana altana dawnego przystanku autobusowego PKS © Ziutoslaw


Łąbędź i kaczka © Ziutoslaw

Nad rzeczką opodal krzaczka mieszkali łabędź i kaczka.

Ruiny Wistomu © Ziutoslaw

Jeszcze jeden komin i wyglądałoby to prawie jak Hagia Sofia. Takie moje spostrzeżenie.

Chatka w Sangrodzu © Ziutoslaw

A tu chatka z zupełnie innej bajki.


  • DST 30.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 15.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Jakubowa

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 0

Po całonocnym weseleniu się poczułem rozpierającą mnie energię, którą postanowiłem niezwłocznie spożytkować, udając się na wycieczkę rowerową. W swoich ambitnych planach zakładałem dotarcie w okolice Spały. Po wyjeździe spomiędzy zabudowań ujrzałem jednak na niebie złowróżbne czarne chmury grożące nagłym a obfitym opadem atmosferycznym. Wziąwszy pod uwagę możliwość zostania przemoczonym, zmieniłem plan wyprawy i skierowałem się w stronę Skrzynek, a stamtąd w kierunku Lubochni. Gdy przejeżdżałem przez las obok leśnej chaty, usłyszałem wściekłe ujadanie wrogo nastawionej psowatej zwierzyny. Rzeczone osobniki znajdowały się za ogrodzeniem wykonanym ze stalowej siatki, więc czułem się bezpiecznie i komfortowo. Jakież było moje zdziwienie, gdy przez dziurę w parkanie krwiożercze bestie wydostały się na drogę i rozpoczęły szaleńczą pogoń za moją osobą. Na szczęście dzięki mojemu gibkiemu, wysportowanemu ciału udało mi się im uciec. W Lubochni odbywały się tego dnia jakoweś radosne uroczystości ku ogólnej wesołości zgromadzonej tam ludności. Nie mając czasu na zbytkowne rozrywki, pojechałem dalej i po paru minutach jazdy dojechałem do celu - węzła w Jakubowie. Po wykonaniu kilku zdjęć udałem się w drogę powrotną. Pamiętając o niebezpieczeństwie czyhającym w lesie, przy leśnej chacie mocniej nacisnąłem na pedały, zostawiając w pobitym polu szczekających terrorystów, którzy mogli już tylko przyglądać się znikającemu w oddali zarysowi mojej sylwetki.

Węzeł Jakubów © Ziutoslaw


Węzeł Jakubów - zaplecze techniczne © Ziutoslaw


Węzeł Jakubów - betonownia © Ziutoslaw