Las szumem drzew historię przypomina | Ziutoslaw.bikestats.pl

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ziutoslaw z miasteczka Osiedle Niewiadów. Mam przejechane 3630.58 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.59 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Ziutoslaw.bikestats.pl
  • DST 48.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 16.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Las szumem drzew historię przypomina

Sobota, 11 października 2014 · dodano: 07.11.2014 | Komentarze 0

Był to dzień "Cudu na Narodowym", kiedy to niebo rozstąpiło się nad Warszawą i łaska spłynęła na polskich piłkarzy pomagając im po raz pierwszy w historii wszechświata wygrać z reprezentacją Niemiec. Rzut oka na pomeczowe statystyki utwierdził mnie w przekonaniu, że byłem najwyraźniej świadkiem interwencji Opatrzności. Mimo że polska bramka znajdowała się przez większość czasu pod niemiecką okupacją, a wróg prowadził jej regularny ostrzał, Polakom udało się przeprowadzić dwa udane kontruderzenia i zniszczyć agresora. Ale to nie tę historię przypominają tytułowe drzewa. Tego dnia, nie przeczuwając jeszcze doniosłości wydarzeń, które miały się rozegrać wieczorem, jak gdyby nigdy nic wybrałem się na wycieczkę rowerową. Udałem się w miejsce działające na mnie ostatni bardzo przyciągająco, czyli do kopalni Grudzień-Las. Podczas poprzedniej wyprawy w te rejony pobłądziłem na leśnych duktach i ugrzązłem w mulistej kałuży. Tym razem wiedziałem dokładnie, gdzie się udać i po dotarciu na wyznaczony punkt uwieczniłem zapierający dech w piersiach widok za pomocą aparatu. Nie będąc jednak w pełni zadowolonym ze zdjęcia, próbowałem w poszukiwaniu lepszego ujęcia przedzierać się przez wysoką trawę porastającą brzeg wykopu, lecz gąszcz zieleniny uniemożliwił mi dalszą eksplorację, w związku z czym zarządziłem odwrót na asfalt. Pokręciłem się jeszcze trochę wokół kopalni, a następnie podążyłem w kierunku Karolinowa, gdzie na skraju lasu stała niegdyś gajówka, w której w dniach 14-15 kwietnia 1940 r. kwaterował Oddział Wydzielonego Wojska Polskiego pod dowództwem mjr Henryka Dobrzańskiego "Hubala". Oprócz mnie jedynym gościem był tam lis, który widocznie zadumał się nad historią hubalowego oddziału, a na mój widok szybko się oddalił. W takich miejscach szum drzew przynosi echa minionych zdarzeń. Można odnieść wrażenie, że z głębi lasu dochodzi szmer powstańczych rozmów, szczęk broni, odgłosy leśnych potyczek. Odjeżdżając, spojrzałem jeszcze na leśną, błotnistą drogę i przypomniały się słowa piosenki: "Gdy zapłonął nagle świat, bezdrożami szli przez śpiący las".

Kopalnia Grudzeń Las
Kopalnia Grudzeń Las © Ziutoslaw

Kopalnia w Grudzeniu Lesie jest dostawcą huty szkła w Ujeździe, w której mieści się  największy na świecie piec do wyrobu szkła o pojemności 1001 metrów sześciennych oraz najdłuższa w Polsce linia produkcyjna. Z piasku pochodzącego z tej kopalni wytwarzane są m.in. szyby do szklanych domów w Kuwejcie. Z kolei w Czechach i na Słowacji piasek z Grudzenia Lasu jest wykorzystywany do odlewania zdecydowanej większości tarcz hamulcowych i głowic. Na japońskim i koreańskim rynku powstaje z niego około 30 procent szyb samochodowych. Malownicze piaski kopalni grały w filmie - tu kręcono niektóre sceny serialu ''Czterej pancerni i pies''.

Mafia podwórkowa

Mafia podwórkowa © Ziutoslaw

Obelisk upamiętniający stacjonowanie w Karolinowie oddziału majora Hubala
Obelisk upamiętniający stacjonowanie w Karolinowie oddziału majora Hubala © Ziutoslaw

Major Henryk Dobrzański był człowiekiem o nietuzinkowej osobowości. Od dziecka kochał konie i jeździectwo. Mirosław Derecki w książce "Tropem majora Hubala" pisze, że "już jako ośmioletni chłopiec doznał wstrząsu mózgu po upadku z konia, którego zmusił do skoku przez jedną z krów pasących się na pastwisku".
Po wybuchu I wojny światowej, aby przyjęto go do Legionów Polskich, zmienił rok urodzenia z 1897 na 1896. Przez cztery lata walczył jako ułan. Internowany pod koniec wojny w obozie w Saldabos na Węgrzech, uciekł ze szpitala mimo wysokiej gorączki i gradu sypiących się za nim kul. W czasie wojny polsko-bolszewickiej za odwagę na polu walki został odznaczony Krzyżem Walecznych i krzyżem srebrnym Orderu Virtuti Militari.
W latach 20. odnosił sukcesy sportowe w jeździectwie, zajmując wysokie lokaty w zawodach krajowych i międzynarodowych, a w 1928 roku był reprezentantem kraju na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Na stronie majorhubal.pl Łukasz Ksyta pisze: „Dużym wyczynem było zajęcie I miejsca na I Międzynarodowych Konkursach Hippicznych w Warszawie. W pierwszym dniu zawodów w trakcie jazdy próbnej koń pod Dobrzańskim wywrócił się wraz z jeźdźcem. Na skutek upadku stracił on przytomność i został odwieziony do szpitala. Po otrzymaniu pierwszej pomocy, mocno poturbowany, mimo protestów lekarzy powrócił na stadion, wygrał, po czym wrócił do szpitala.”
W parze z sukcesami sportowymi nie szły awanse wojskowe, czego przyczyną mógł być cięty język i niepokorny charakter majora. O Dobrzańskim zaczęła się ucierać opinia, że to człowiek niewygodny i na czasy pokojowe nienadający się. Miewał on częste zatargi z przełożonymi również ze względu na piętnowanie karierowiczostwa i protekcji, jakie pleniły się w wojsku. Na otoczeniu sprawiał wrażenie lekkoducha i człowieka niepoważnego, być może ze względu na oryginalne poczucie humoru, które jednak często prowadziło do towarzyskich skandali. W czasie zawodów hippicznych w Warszawie Dobrzański został zaproszony do loży honorowej przez prezydentową, jego daleką kuzynkę. W odpowiedzi major oświadczył: "Nie chodziłem do niej, gdy była porucznikową, tym bardziej nie pójdę, gdy została prezydentową" (miało to związek z szeroko komentowaną w społeczeństwie sprawą - prezydent Mościcki rozwiódł bowiem pewnego porucznika, by poślubić jego młodą i przystojną żonę). Gdy natomiast dowódca pułku w Hrubieszowie zarzucił Dobrzańskiemu, że zapasy prowiantu dla żołnierzy są niewystarczające, ten zamówił go tyle, że nie można było prowiantu pomieścić w magazynach. Z kolei podczas manewrów na Wołyniu, które miały trwać trzy dni, zdobył obóz przeciwnika w ciągu jednej nocy, zaskakując go we śnie. Major chętnie posługiwał się "biczyskiem", lecz nie traktował nim koni, tylko jeźdźców, którzy źle wykonywali jego polecenia. „Niech wam nawet z tyłków krew tryska, mnie to nie rozczula. Jeździć musicie jak szatany” – wołał do zbolałych jeźdźców Dobrzański. Jednego ze swoich koni nazwał imieniem "Nic ci do tego", w czym niektórzy upatrują rozgoryczenia na postępowanie wobec niego dowództwa armii. W 1939 roku Dobrzański zdecydował się na wystąpienie z wojska i został przeniesiony w stan spoczynku. Wtedy wybuchła wojna...

Pamiątkowy głaz
Pamiątkowy głaz © Ziutoslaw

Tuż przed wybuchem wojny Dobrzański otrzymał przydział jako zastępca dowódcy 110 Pułku Rezerwowego Ułanów. We wrześniu jednostka została przeniesiona do Wołkowyska, a stamtąd w kierunku Grodna i Lasów Augustowskich. W trakcie marszu stoczyła kilkanaście potyczek z Wermachtem i brała udział w obronie Grodna przed Armią Czerwoną. Nad Biebrzą pułk został otoczony przez Sowietów, ale wyrwał się z matni. Po tej bitwie ppłk Jerzy Dąmbrowski, dowódca pułku podjął decyzję o jego rozwiązaniu. Około 180 żołnierzy – z Dobrzańskim na czele – podjęło decyzję o ruszeniu na pomoc walczącej Warszawie. Po kapitulacji stolicy major zdecydował się kontynuować walkę, wierząc, że wiosną 1940 r. ruszy ofensywa aliantów. W czasie postoju w Zychach opracował schemat organizacji Okręgu Bojowego Kielce, a także zręby Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego. Pod zmienionym nazwiskiem Dobrzański zdołał dotrzeć do Warszawy, gdzie swoje plany przedstawił generałowi Karaszewiczowi-Tokarzewskiemu i uzyskał ich akceptację. „Hubal” utwierdzony w swych przekonaniach powrócił do oddziału, który przemieszczając się z miejsca na miejsce stale powiększał swoje szeregi.
W lutym 1940 r. podczas dłuższego postoju w Gałkach Krzczonowskich liczebność oddziału wzrosła do około 320 żołnierzy. Dnia 13 marca przybył tam wysłannik Komendy Głównej ZWZ pułkownik Leopold Okulicki („Miller) z rozkazem demobilizacji oddziału lub znacznego jego zmniejszenia. W rezultacie przy majorze pozostało około 70 żołnierzy. Tymczasem Niemcy szykowali się do ostatecznej rozgrywki z majorem, ściągając w rejon działań oddziału duże siły policji, SS i żandarmerii. 30 kwietnia 1940 r. doszło do zwycięskiej potyczki z niemieckim batalionem policji pod Huciskiem. 1 kwietnia pod Szałasem odbyła się kolejna walka, w której zarówno Polacy, jak i Niemcy ponieśli dotkliwe straty. Dla zlikwidowania zagrożenia ze strony „Szalonego Majora” Niemcy sformowali liczącą 1000 żołnierzy grupę antypartyzancką złożoną z formacji SS, batalionu Wehrmachtu i jednostki czołgów. Liczebność oddziału majora „Hubala” wynosiła w najlepszym okresie około 300 żołnierzy, do walki z nim Niemcy zaangażowali natomiast ogółem około 8000 ludzi.
W odpowiedzi na niepowodzenia w starciach z oddziałem „Hubala” Niemcy rozpoczęli akcje odwetowe, pacyfikując wsie Skłoby i Hucisko. Podczas postoju resztek oddziału w jednej z leśniczówek pod Wągrowcem, do majora dotarł wysłannik dowództwa okręgu ZWZ w Kielcach z rozkazem „Grabicy” (jeden z pseudonimów generała Grota-Roweckiego) polecającym natychmiastowe rozwiązanie oddziału pod groźbą sądu polowego. „Hubal”, nie wiedząc jeszcze o pacyfikacjach i będąc pod wpływem emocji, napisał w odpowiedzi: „Żadnych Grabiców nie znam i znać nie chcę. Rozkazy takowe mam w dupie i na przyszłość przyjmować nie będę." Dowiedziawszy się o pacyfikacjach, major celowo nie pojawiał się we wsiach, nie chcąc sprowadzać na nie nieszczęścia. Dręczyły go wyrzuty sumienia, obwiniał się o śmierć setek niewinnych ludzi.
30 kwietnia 1940 r. w okolicach Anielina został zaskoczony przez Niemców. W trakcie walki major Dobrzański poległ, a jego żołnierze rozproszyli się. Podobno w przeddzień ostatniej bitwy od munduru "Hubala" oderwał się Krzyż Virtuti Militari. "W mojej rodzinie to zły znak. Śmierć blisko" - powiedział „Hubal”. Ciało majora Niemcy wywieźli w kierunku Tomaszowa Mazowieckiego. Miejsce jego pochówku pozostaje nieznane do dnia dzisiejszego.

Leśna droga
Leśna droga © Ziutoslaw

Sesja fotograficzna w Zalewie Sulejowskim
Sesja fotograficzna w Zalewie Sulejowskim © Ziutoslaw

Kopalnia
Kopalnia "Biała Góra" © Ziutoslaw



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa musia
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]