| strona 4 | Ziutoslaw.bikestats.pl

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ziutoslaw z miasteczka Osiedle Niewiadów. Mam przejechane 3630.58 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.59 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Ziutoslaw.bikestats.pl
  • DST 48.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 16.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Las szumem drzew historię przypomina

Sobota, 11 października 2014 · dodano: 07.11.2014 | Komentarze 0

Był to dzień "Cudu na Narodowym", kiedy to niebo rozstąpiło się nad Warszawą i łaska spłynęła na polskich piłkarzy pomagając im po raz pierwszy w historii wszechświata wygrać z reprezentacją Niemiec. Rzut oka na pomeczowe statystyki utwierdził mnie w przekonaniu, że byłem najwyraźniej świadkiem interwencji Opatrzności. Mimo że polska bramka znajdowała się przez większość czasu pod niemiecką okupacją, a wróg prowadził jej regularny ostrzał, Polakom udało się przeprowadzić dwa udane kontruderzenia i zniszczyć agresora. Ale to nie tę historię przypominają tytułowe drzewa. Tego dnia, nie przeczuwając jeszcze doniosłości wydarzeń, które miały się rozegrać wieczorem, jak gdyby nigdy nic wybrałem się na wycieczkę rowerową. Udałem się w miejsce działające na mnie ostatni bardzo przyciągająco, czyli do kopalni Grudzień-Las. Podczas poprzedniej wyprawy w te rejony pobłądziłem na leśnych duktach i ugrzązłem w mulistej kałuży. Tym razem wiedziałem dokładnie, gdzie się udać i po dotarciu na wyznaczony punkt uwieczniłem zapierający dech w piersiach widok za pomocą aparatu. Nie będąc jednak w pełni zadowolonym ze zdjęcia, próbowałem w poszukiwaniu lepszego ujęcia przedzierać się przez wysoką trawę porastającą brzeg wykopu, lecz gąszcz zieleniny uniemożliwił mi dalszą eksplorację, w związku z czym zarządziłem odwrót na asfalt. Pokręciłem się jeszcze trochę wokół kopalni, a następnie podążyłem w kierunku Karolinowa, gdzie na skraju lasu stała niegdyś gajówka, w której w dniach 14-15 kwietnia 1940 r. kwaterował Oddział Wydzielonego Wojska Polskiego pod dowództwem mjr Henryka Dobrzańskiego "Hubala". Oprócz mnie jedynym gościem był tam lis, który widocznie zadumał się nad historią hubalowego oddziału, a na mój widok szybko się oddalił. W takich miejscach szum drzew przynosi echa minionych zdarzeń. Można odnieść wrażenie, że z głębi lasu dochodzi szmer powstańczych rozmów, szczęk broni, odgłosy leśnych potyczek. Odjeżdżając, spojrzałem jeszcze na leśną, błotnistą drogę i przypomniały się słowa piosenki: "Gdy zapłonął nagle świat, bezdrożami szli przez śpiący las".

Kopalnia Grudzeń Las
Kopalnia Grudzeń Las © Ziutoslaw

Kopalnia w Grudzeniu Lesie jest dostawcą huty szkła w Ujeździe, w której mieści się  największy na świecie piec do wyrobu szkła o pojemności 1001 metrów sześciennych oraz najdłuższa w Polsce linia produkcyjna. Z piasku pochodzącego z tej kopalni wytwarzane są m.in. szyby do szklanych domów w Kuwejcie. Z kolei w Czechach i na Słowacji piasek z Grudzenia Lasu jest wykorzystywany do odlewania zdecydowanej większości tarcz hamulcowych i głowic. Na japońskim i koreańskim rynku powstaje z niego około 30 procent szyb samochodowych. Malownicze piaski kopalni grały w filmie - tu kręcono niektóre sceny serialu ''Czterej pancerni i pies''.

Mafia podwórkowa

Mafia podwórkowa © Ziutoslaw

Obelisk upamiętniający stacjonowanie w Karolinowie oddziału majora Hubala
Obelisk upamiętniający stacjonowanie w Karolinowie oddziału majora Hubala © Ziutoslaw

Major Henryk Dobrzański był człowiekiem o nietuzinkowej osobowości. Od dziecka kochał konie i jeździectwo. Mirosław Derecki w książce "Tropem majora Hubala" pisze, że "już jako ośmioletni chłopiec doznał wstrząsu mózgu po upadku z konia, którego zmusił do skoku przez jedną z krów pasących się na pastwisku".
Po wybuchu I wojny światowej, aby przyjęto go do Legionów Polskich, zmienił rok urodzenia z 1897 na 1896. Przez cztery lata walczył jako ułan. Internowany pod koniec wojny w obozie w Saldabos na Węgrzech, uciekł ze szpitala mimo wysokiej gorączki i gradu sypiących się za nim kul. W czasie wojny polsko-bolszewickiej za odwagę na polu walki został odznaczony Krzyżem Walecznych i krzyżem srebrnym Orderu Virtuti Militari.
W latach 20. odnosił sukcesy sportowe w jeździectwie, zajmując wysokie lokaty w zawodach krajowych i międzynarodowych, a w 1928 roku był reprezentantem kraju na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Na stronie majorhubal.pl Łukasz Ksyta pisze: „Dużym wyczynem było zajęcie I miejsca na I Międzynarodowych Konkursach Hippicznych w Warszawie. W pierwszym dniu zawodów w trakcie jazdy próbnej koń pod Dobrzańskim wywrócił się wraz z jeźdźcem. Na skutek upadku stracił on przytomność i został odwieziony do szpitala. Po otrzymaniu pierwszej pomocy, mocno poturbowany, mimo protestów lekarzy powrócił na stadion, wygrał, po czym wrócił do szpitala.”
W parze z sukcesami sportowymi nie szły awanse wojskowe, czego przyczyną mógł być cięty język i niepokorny charakter majora. O Dobrzańskim zaczęła się ucierać opinia, że to człowiek niewygodny i na czasy pokojowe nienadający się. Miewał on częste zatargi z przełożonymi również ze względu na piętnowanie karierowiczostwa i protekcji, jakie pleniły się w wojsku. Na otoczeniu sprawiał wrażenie lekkoducha i człowieka niepoważnego, być może ze względu na oryginalne poczucie humoru, które jednak często prowadziło do towarzyskich skandali. W czasie zawodów hippicznych w Warszawie Dobrzański został zaproszony do loży honorowej przez prezydentową, jego daleką kuzynkę. W odpowiedzi major oświadczył: "Nie chodziłem do niej, gdy była porucznikową, tym bardziej nie pójdę, gdy została prezydentową" (miało to związek z szeroko komentowaną w społeczeństwie sprawą - prezydent Mościcki rozwiódł bowiem pewnego porucznika, by poślubić jego młodą i przystojną żonę). Gdy natomiast dowódca pułku w Hrubieszowie zarzucił Dobrzańskiemu, że zapasy prowiantu dla żołnierzy są niewystarczające, ten zamówił go tyle, że nie można było prowiantu pomieścić w magazynach. Z kolei podczas manewrów na Wołyniu, które miały trwać trzy dni, zdobył obóz przeciwnika w ciągu jednej nocy, zaskakując go we śnie. Major chętnie posługiwał się "biczyskiem", lecz nie traktował nim koni, tylko jeźdźców, którzy źle wykonywali jego polecenia. „Niech wam nawet z tyłków krew tryska, mnie to nie rozczula. Jeździć musicie jak szatany” – wołał do zbolałych jeźdźców Dobrzański. Jednego ze swoich koni nazwał imieniem "Nic ci do tego", w czym niektórzy upatrują rozgoryczenia na postępowanie wobec niego dowództwa armii. W 1939 roku Dobrzański zdecydował się na wystąpienie z wojska i został przeniesiony w stan spoczynku. Wtedy wybuchła wojna...

Pamiątkowy głaz
Pamiątkowy głaz © Ziutoslaw

Tuż przed wybuchem wojny Dobrzański otrzymał przydział jako zastępca dowódcy 110 Pułku Rezerwowego Ułanów. We wrześniu jednostka została przeniesiona do Wołkowyska, a stamtąd w kierunku Grodna i Lasów Augustowskich. W trakcie marszu stoczyła kilkanaście potyczek z Wermachtem i brała udział w obronie Grodna przed Armią Czerwoną. Nad Biebrzą pułk został otoczony przez Sowietów, ale wyrwał się z matni. Po tej bitwie ppłk Jerzy Dąmbrowski, dowódca pułku podjął decyzję o jego rozwiązaniu. Około 180 żołnierzy – z Dobrzańskim na czele – podjęło decyzję o ruszeniu na pomoc walczącej Warszawie. Po kapitulacji stolicy major zdecydował się kontynuować walkę, wierząc, że wiosną 1940 r. ruszy ofensywa aliantów. W czasie postoju w Zychach opracował schemat organizacji Okręgu Bojowego Kielce, a także zręby Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego. Pod zmienionym nazwiskiem Dobrzański zdołał dotrzeć do Warszawy, gdzie swoje plany przedstawił generałowi Karaszewiczowi-Tokarzewskiemu i uzyskał ich akceptację. „Hubal” utwierdzony w swych przekonaniach powrócił do oddziału, który przemieszczając się z miejsca na miejsce stale powiększał swoje szeregi.
W lutym 1940 r. podczas dłuższego postoju w Gałkach Krzczonowskich liczebność oddziału wzrosła do około 320 żołnierzy. Dnia 13 marca przybył tam wysłannik Komendy Głównej ZWZ pułkownik Leopold Okulicki („Miller) z rozkazem demobilizacji oddziału lub znacznego jego zmniejszenia. W rezultacie przy majorze pozostało około 70 żołnierzy. Tymczasem Niemcy szykowali się do ostatecznej rozgrywki z majorem, ściągając w rejon działań oddziału duże siły policji, SS i żandarmerii. 30 kwietnia 1940 r. doszło do zwycięskiej potyczki z niemieckim batalionem policji pod Huciskiem. 1 kwietnia pod Szałasem odbyła się kolejna walka, w której zarówno Polacy, jak i Niemcy ponieśli dotkliwe straty. Dla zlikwidowania zagrożenia ze strony „Szalonego Majora” Niemcy sformowali liczącą 1000 żołnierzy grupę antypartyzancką złożoną z formacji SS, batalionu Wehrmachtu i jednostki czołgów. Liczebność oddziału majora „Hubala” wynosiła w najlepszym okresie około 300 żołnierzy, do walki z nim Niemcy zaangażowali natomiast ogółem około 8000 ludzi.
W odpowiedzi na niepowodzenia w starciach z oddziałem „Hubala” Niemcy rozpoczęli akcje odwetowe, pacyfikując wsie Skłoby i Hucisko. Podczas postoju resztek oddziału w jednej z leśniczówek pod Wągrowcem, do majora dotarł wysłannik dowództwa okręgu ZWZ w Kielcach z rozkazem „Grabicy” (jeden z pseudonimów generała Grota-Roweckiego) polecającym natychmiastowe rozwiązanie oddziału pod groźbą sądu polowego. „Hubal”, nie wiedząc jeszcze o pacyfikacjach i będąc pod wpływem emocji, napisał w odpowiedzi: „Żadnych Grabiców nie znam i znać nie chcę. Rozkazy takowe mam w dupie i na przyszłość przyjmować nie będę." Dowiedziawszy się o pacyfikacjach, major celowo nie pojawiał się we wsiach, nie chcąc sprowadzać na nie nieszczęścia. Dręczyły go wyrzuty sumienia, obwiniał się o śmierć setek niewinnych ludzi.
30 kwietnia 1940 r. w okolicach Anielina został zaskoczony przez Niemców. W trakcie walki major Dobrzański poległ, a jego żołnierze rozproszyli się. Podobno w przeddzień ostatniej bitwy od munduru "Hubala" oderwał się Krzyż Virtuti Militari. "W mojej rodzinie to zły znak. Śmierć blisko" - powiedział „Hubal”. Ciało majora Niemcy wywieźli w kierunku Tomaszowa Mazowieckiego. Miejsce jego pochówku pozostaje nieznane do dnia dzisiejszego.

Leśna droga
Leśna droga © Ziutoslaw

Sesja fotograficzna w Zalewie Sulejowskim
Sesja fotograficzna w Zalewie Sulejowskim © Ziutoslaw

Kopalnia
Kopalnia "Biała Góra" © Ziutoslaw


  • DST 62.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 15.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na kresach wschodnich

Sobota, 4 października 2014 · dodano: 20.10.2014 | Komentarze 0

Droga wiodła na wschód. Była wyboista, kręta, pod górę i pod wiatr. I nie był to bynajmniej wiatr odnowy. A już na pewno nie biologicznej. Tym razem wybrałem się na sam kraniec swojego rowerowego świata, czyli województwa łódzkiego. Ten szalony plan nie mógłby się ziścić bez pomocy silnika spalinowego zamontowanego w nadwoziu pojazdu dwuśladowego. Tak więc samochód (bo o nim mowa) biorący czynny współudział w tym procederze po wykonaniu połowy swojej brudnej roboty czekał grzecznie w Inowłodzu, a ja wraz ze swoim dwukołowym towarzyszem jechałem dalej w poszukiwaniu przygód, adrenaliny i atrakcji turystycznych. Spodziewałem się znaleźć je w Drzewicy - mieście sławetnym i zwiedzenia godnym. Jak zwykle mój wyczulony zmysł doświadczonego globtrotera mnie nie zawiódł. Pierwszą z atrakcji był tor kajakowy, gdzie stwierdziłem naocznie, że trybuny nie są oddzielone od toru żadnym ogrodzeniem typu barierka. W dodatku widok pustej butelki po alkoholu leżącej przy krzesełkach wygenerował w mojej głowie myśl, iż osoba, która spożywała tutaj ten energetyczny napój znalazła się w bezpośrednim niebezpieczeństwie wpadnięcia do wody i spłynięcia po torze bez kajaka. Lub co gorsza wpadnięcia na jakiegoś beztroskiego kajakarza spływającego akurat torem i spowodowania u niego obrażeń cielesnych. Popatrzyłem jeszcze na trenujących kajakarzy, nieświadomych grożącego im niebezpieczeństwa, i udałem się w kierunku drugiej atrakcji, czyli wczesnorenesansowego zamku, gdzie poczyniłem kolejne cenne obserwacje. Obiekt ten jest mocno zaniedbany, wejście na zamkowy dziedziniec jest niemożliwe ze względu na zamkniętą bramę, a ścieżkę pod wschodnim murem zarasta gęsta trawa. Natomiast na ścieżce od strony północnej czai się inne niebezpieczeństwo. Jest ona uczęszczana przez krowy, które prawdopodobnie wracają tamtędy najedzone z pastwiska. Przy czym w poprzednim zdaniu kluczowe jest słowo "najedzone". Dlatego ścieżka usłana jest niespodziankami pozostawionymi przez te skądinąd sympatyczne zwierzęta. Trzecią z drzewickich atrakcji był gotycki kościół z XIV w. Po wejściu do środka spotkałem się z kratą w drzwiach, przez co nie mogłem obejrzeć licznych zabytków zgromadzonych wewnątrz. Obszedłem więc kościół dookoła, zachowując ostrożność ze względu na wypoczywające pod jego murami dwa psy, po czym ruszyłem w drogę powrotną. Do Inowłodza odprowadził mnie wschodni wiatr, który uczynił końcowy etap podróży lekkim i przyjemnym.

Oniryczna atmosfera leśnego poranka
Oniryczna atmosfera leśnego poranka © Ziutoslaw

Bocianie gniazda przy drodze z Dęborzeczki do Drzewicy
Bocianie gniazda przy drodze z Dęborzeczki do Drzewicy © Ziutoslaw

Jezioro Drzewickie
Jezioro Drzewickie © Ziutoslaw

Tor kajakowy w Drzewicy
Tor kajakowy w Drzewicy © Ziutoslaw

Trening kajakarzy
Trening kajakarzy © Ziutoslaw

Zamek w Drzewicy wzniesiony w latach 1527-1535
Zamek w Drzewicy wzniesiony w latach 1527-1535 © Ziutoslaw

"Z ganku dworskiego, zarosłego gęsto winem dzikim, widok przecudny - na ruiny zamku wczesnorenesansowego. Widzisz tu całą walkę renesansu z miejscowym gotycyzmem. Całość niesłychanie malownicza." - pisał  Stanisław Wyspiański po wizycie w Drzewicy 3 sierpnia 1888 r. (http://zamki.res.pl/drzewica.htm)

Zamek i krowa
Zamek i krowa © Ziutoslaw

Zamek w Drzewicy - wieża bramna
Zamek w Drzewicy - wieża bramna © Ziutoslaw

Zamek w Drzewicy zaliczamy do typu zamków nizinnych, założonego na planie prostokąta (37x43 m) z wieżami na narożach. Ciekawostką jest, że wieże zbudowano pod kątem do skrzydeł zamku. W jednej z nich, północno-wschodniej, znajduje się brama wjazdowa, jeszcze dobrze zachowana do dziś, z wąskim przejściem dla pieszych i szerokim dla pojazdów i koni. (http://www.zamkilodzkie.pl/pliki/drzew.htm)

Pozostałości wykusza latrynowego
Pozostałości wykusza latrynowego © Ziutoslaw

Otwór po zamkowej latrynie
Otwór po zamkowej latrynie © Ziutoslaw

Zachodnia sciana zamku
Zachodnia sciana zamku © Ziutoslaw

Ściana zachodnia z basztą zwaną
Ściana zachodnia z basztą zwaną "Wieżą Czrownic" © Ziutoslaw

Baszta na powyższym zdjęciu zwana jest "Wieżą Czarownic". Nazwa wzięła się stąd, że przeprowadzano w niej tzw. "próbę powietrza" na kobietach oskarżonych o praktyki magiczne. Próba polegała na strącaniu podejrzanej z wieży - jeżeli spadała jak kamień, wówczas oznaczało to, ze jest niewinna. W latach 1620-1635 strącono w ten sposób 22 osoby. (http://www.drzewica1429.republika.pl/zamek.htm)

Centrum Drzewicy z kościółem pw. św. Łukasza Ewangelisty z XIV w.
Centrum Drzewicy z kościółem pw. św. Łukasza Ewangelisty z XIV w. © Ziutoslaw

Kościół ufundowany został w roku 1315 przez Drzewickich herbu Ciołek, a jego konsekracja odbyła się w 1460. Świątynia zbudowana jest w stylu wczesnego gotyku, za to posiada romańską wieżę, w której odnaleźć można otwory strzelnicze. Pierwotnie był to kościół obronny. Wieża zwieńczona była dachem hełmowym wspartym na sześciu kolumnach. Pomiędzy nimi ukrywać się mogli obrońcy, miotający kamienie, lub strzelający z łuku. Północna ściana budowli nie posiada okien. Jest to pozostałość po zamierzchłych czasach, kiedy wierzono, że w tej części (znanego wtedy) świata, kryją się złe moce. (http://www.zamkilodzkie.pl/pliki/drzewica_kosciol.htm)

Łacińska inskrypcja nad wejściem do kościoła oraz herby Ciołek i Gryf
Łacińska inskrypcja nad wejściem do kościoła oraz herby Ciołek i Gryf © Ziutoslaw

Napis głosi: "Anno Domini MCCCCLXII ... Nicola Custos Sandomirien et Johannes praeposit ... fratres heedes de Drzewicza oretur pro eis". To znaczy: „Roku Pańskiego 1462 wielebni Mikołaj kustosz sandomierski i Jan prepozyt warszawski bracia dziedzice Drzewicy polecają się modlitwie...”. W inskrypcji trudno dopatrzeć się niektórych wyrazów. Wynika to ze stosowania w ówczesnych czasach różnych form skrótów: ucięcie części wyrazu, usunięcie środkowej część wyrazu (niektórych liter) lub zastąpienie sylab specjalnymi znakami. (http://drzewica1429.republika.pl/kosciol.htm)

Płyty nagrobne przedstawicieli rodu Drzewickich
Płyty nagrobne przedstawicieli rodu Drzewickich © Ziutoslaw

Płyta nagrobna Karola Skrętowskiego - burgrabiego powiatu szydłowieckiego i opoczyńskiego oraz burmistrza Drzewicy
Płyta nagrobna Karola Skrętowskiego - burgrabiego powiatu szydłowieckiego i opoczyńskiego oraz burmistrza Drzewicy © Ziutoslaw

Pomnik upamiętniający bitwę we wsi Żdżary z 14 października 1944 r. między 6 kompanią AK a niemieckimi oddziałami pacyfikacyjnymi
Pomnik upamiętniający bitwę we wsi Żdżary z 14 października 1944 r. między 6 kompanią AK a niemieckimi oddziałami pacyfikacyjnymi © Ziutoslaw

Bazylika św. Filipa Neri i św. Jana Chrzciciela w Studziannie (1688-1748 r.)
Bazylika św. Filipa Neri i św. Jana Chrzciciela w Studziannie (1688-1748 r.) © Ziutoslaw

Kaplica pw. św. Anny na Dziewiczej Górze w Studziannie (1689-1703 r.)
Kaplica pw. św. Anny na Dziewiczej Górze w Studziannie (1689-1703 r.) © Ziutoslaw

Synagoga w Inowłodzu (XIX w.)
Synagoga w Inowłodzu (XIX w.) © Ziutoslaw

Pozostałości polichromii we wnętrzu synagogi w Inowłodzu
Pozostałości polichromii we wnętrzu synagogi w Inowłodzu © Ziutoslaw

Kościół św. Idziego w Inowłodzu (XI-XII w.)
Kościół św. Idziego w Inowłodzu (XI-XII w.) © Ziutoslaw

Widok ze wzgórza kościelnego w Inowłodzu
Widok ze wzgórza kościelnego w Inowłodzu © Ziutoslaw

Władysław Herman spogląda zza wzgórza
Władysław Herman spogląda zza wzgórza © Ziutoslaw


  • DST 69.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 15.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

W kolebce polskiego parlamentaryzmu

Czwartek, 2 października 2014 · dodano: 17.10.2014 | Komentarze 0

Będąc pod wrażeniem swoich ostatnich ostatnich wycieczek, poczułem się mocny jak polscy siatkarze w 1974 roku. Oraz oczywiście w roku bieżącym. Stwierdziłem, że nadszedł najwyższy czas ruszyć się gdzieś dalej i obejrzeć rzeczy jeszcze ciekawsze niż do tej pory. Mój wybór padł na miasto wielce zasłużone dla polskiej historii i będące niegdyś świadkiem wielu doniosłych wydarzeń. Mowa o Piotrkowie Trybunalskim. Pierwsza wzmianka o Piotrkowie pojawia się w 1217 roku w dokumencie Leszka Białego dla opactwa cystersów w Sulejowie. Już w XIII i XIV w. odbywały się tutaj zjazdy dzielnicowe rycerstwa i zjazdy duchowieństwa kujawskiego, a także sądy książęce. W lutym 1347 r. Kazimierz Wielki zwołał do Piotrkowa zgromadzenie, na którym opracowano statut piotrkowski, będący zbiorem praw obowiązujących w Wielkopolsce. Wraz z zatwierdzonym w tym samym roku w Wiślicy statutem małopolskim były to jedne z pierwszych w Polsce regulacji prawotwórczych. W Piotrkowie w latach 1469 i 1470 składali pierwsze hołdy władcom Rzeczypospolitej wielcy mistrzowie Zakonu Krzyżackiego. Za datę pierwszego sejmu walnego obradującego w Piotrkowie uznaje się rok 1468 lub 1493. Na sejmie w 1468 r. po raz pierwszy zasiedli posłowie wybrani na sejmikach ziemskich. Sejm w 1493 r. był natomiast pierwszym, na którym nastąpił podział na izbę poselską oraz senat i tę datę uważa się powszechnie za początek polskiego parlamentaryzmu. Po Unii Lubelskiej w 1569 r. obrady sejmu zostały przeniesione z Piotrkowa do Warszawy. W 1578 r. król Stefan Batory ustanowił Trybunał Koronny, pełniący funkcję sądu najwyższego w ówczesnej Rzeczpospolitej, od którego pochodzi drugi człon nazwy miasta. Była to pierwsza tego typu instytucja w Europie. Trybunał Koronny obradował w piotrkowskim ratuszu w okresie od października do marca, a w pozostałych miesiącach orzekał w Lublinie. Ostatnie obrady piotrkowskiego trybunału odbyły w roku 1792.

Trasa Czynu Żołnierskiego czyli dawna
Trasa Czynu Żołnierskiego czyli dawna "gierkówka" © Ziutoslaw

Pomnik poświęcony ofiarom hitlerowców rozstrzelanych w Lesie Wolborskim
Pomnik poświęcony ofiarom hitlerowców rozstrzelanych w Lesie Wolborskim © Ziutoslaw

Pomnik upamiętniający Żydów zamordowanych przez hitlerowców w Lesie Wolborskim
Pomnik upamiętniający Żydów zamordowanych przez hitlerowców w Lesie Wolborskim © Ziutoslaw

Mała (1795 r.) i Wielka (1791-1793 r.) Synagoga w Piotrkowie Trybunalskim
Mała (1795 r.) i Wielka (1791-1793 r.) Synagoga w Piotrkowie Trybunalskim © Ziutoslaw

Zamek Królewski w Piotrkowie Trybunalskim wybudowany w latach 1511-1519
Zamek Królewski w Piotrkowie Trybunalskim wybudowany w latach 1511-1519 © Ziutoslaw

Fragmenty murów miejskich (XV w.) i Klasztor Dominikanek (XVII w.)
Fragmenty murów miejskich (XV w.) i Klasztor Dominikanek (XVII w.) © Ziutoslaw

Wieża ciśnień w Piotrkowie Trybunalskim (1925-1927 r)
Wieża ciśnień w Piotrkowie Trybunalskim (1925-1927 r) © Ziutoslaw

Pompa odśrodkowa szwajcarskiej firmy braci Sulzer (rok produkcji 1928 r.)
Pompa odśrodkowa szwajcarskiej firmy braci Sulzer (rok produkcji 1928 r.) © Ziutoslaw

Cerkiew Wszystkich Świętych w Piotrkowie Trybunalskim (1844-1848 r.)
Cerkiew Wszystkich Świętych w Piotrkowie Trybunalskim (1844-1848 r.) © Ziutoslaw

Bydynek sądu (1905-1909 r.)
Bydynek sądu (1905-1909 r.) © Ziutoslaw

Ulica Rwańska i kościół ewangelicko-augsburski (1689-1718 r.)
Ulica Rwańska i kościół ewangelicko-augsburski (1689-1718 r.) © Ziutoslaw

Rynek Trybunalski
Rynek Trybunalski © Ziutoslaw

Pręgierz z 1578 r. na Rynku Trybunalskim
Pręgierz z 1578 r. na Rynku Trybunalskim © Ziutoslaw

W czerwcu 2005 r. nieuważny kierowca podczas cofania samochodem uszkodził pręgierz. Przez pół roku na piotrkowskim rynku stał pusty cokół, po czym zrekonstruowany pręgierz został ustawiony na nowo, jednak w nieco zmienionej formie - bez stalowych dybów do przykuwania rąk. W tym miejscu chciałbym zaapelować do wszystkich kierowców o zachowanie szczególnej ostrożności podczas wykonywania manewrów w otoczeniu obiektów zabytkowych. Co ciekawe, zarówno stary jak i nowy pręgierz wykonał ten sam zakład kamieniarski z Opoczna.

Kościół jezuitów pw. św. Franciszka Ksawerego (XVIII w.)
Kościół jezuitów pw. św. Franciszka Ksawerego (XVIII w.) © Ziutoslaw

Matka Boża Trybunalska
Matka Boża Trybunalska © Ziutoslaw

Kościół parafialny św. Jakuba (XIV/XV w.)
Kościół parafialny św. Jakuba (XIV/XV w.) © Ziutoslaw

Barokowy zespół kolegium jezuickiego (1754-1803 r.)., obecnie siedziba LO im. Bolesława Chrobrego
Barokowy zespół kolegium jezuickiego (1754-1803 r.)., obecnie siedziba LO im. Bolesława Chrobrego © Ziutoslaw

Fragment murów miejskich
Fragment murów miejskich © Ziutoslaw

Pałac Rudowskich z 1899 r
Pałac Rudowskich z 1899 r © Ziutoslaw

Hala targowa (1925-1927 r.)
Hala targowa (1925-1927 r.) © Ziutoslaw

Pomnik ku czci bohaterów walk za Polskę i Lud
Pomnik ku czci bohaterów walk za Polskę i Lud © Ziutoslaw

Pomnik Czynu zbrojnego GL i AL w Polichnie
Pomnik Czynu zbrojnego GL i AL w Polichnie © Ziutoslaw


  • DST 46.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 15.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niewidzialna ręka rynku

Poniedziałek, 29 września 2014 · dodano: 09.10.2014 | Komentarze 1

Po wycieczce do Rawy poczułem wielką moc w girach, którą postanowiłem jak najszybciej spożytkować na następne wojaże. Okazja ku temu przytrafiła się w poniedziałek, kiedy to dysponując odrobiną wolnego czasu, wyszedłem na rower bez konkretnego celu podróży. Po przejechaniu kilku kilometrów naszła mnie nagła ochota na zwiedzenie opuszczonych terenów postindustrialnych. Znalezienie takowych w Tomaszowie nie stanowi problemu, ponieważ przez wiele lat funkcjonowała tutaj największa fabryka włókien sztucznych w kraju. Tomaszowska Fabryka Sztucznego Jedwabiu rozpoczęła produkcję 1 maja 1912 roku. W dwudziestoleciu międzywojennym fabryka dynamicznie się rozbudowywała i przed wybuchem II wojny światowej jej zdolność produkcyjna osiągnęła około 4 mln kg włókien sztucznych, a załoga liczyła 7 tysięcy osób. W czasie wojny w 1943 r. w części budynków TFSJ Niemcy ulokowali zakład naprawy silników Daimler-Benz-Flugmotorenbau. W 1945 r. działalność fabryki została wznowiona, a rok później zakład znacjonalizowano. Okres PRL to lata świetności fabryki, która zatrudniała wówczas blisko 10 tysięcy osób, a jej nazwę zmieniono na Zakłady Włókien Chemicznych „Wistom”. W Tomaszowie słynne było wtedy powiedzenie "w każdym domu ktoś z Wistomu". Praca w fabryce wiązała się jednak dla wielu osób z utratą zdrowia ze względu na wydobywające się z kominów toksyczne gazy. Po okresie transformacji zakład nie radził sobie dobrze w nowej rzeczywistości i w 1997 ogłoszono jego upadłość. Niewidzialna ręka rynku zmiotła fabrykę z powierzchni ziemi, zostawiając tylko ruiny, wśród których prowadzi obecnie działalność kilka małych firm.

Na terenie byłych Zakładów Włókien Chemicznych
Na terenie byłych Zakładów Włókien Chemicznych "Wistom" © Ziutoslaw

Komin na terenie dawnego Wistomu
Komin na terenie dawnego Wistomu © Ziutoslaw

Riuny dawnego Wistomu
Riuny dawnego Wistomu © Ziutoslaw

Powistomowskie ruiny
Powistomowskie ruiny © Ziutoslaw

Zrujnowany budynek na terenie Wistomu
Zrujnowany budynek na terenie Wistomu © Ziutoslaw

Zalany parter fabryki
Zalany parter fabryki © Ziutoslaw

Pierwsze piętro fabryki
Pierwsze piętro fabryki © Ziutoslaw

Dawna hala produnkcyjna
Dawna hala produnkcyjna © Ziutoslaw

Riuny na terenie dawnego Wistomu
Riuny na terenie dawnego Wistomu © Ziutoslaw

Most kolejowy na Pilicy
Most kolejowy na Pilicy © Ziutoslaw

Na moście kolejowym
Na moście kolejowym © Ziutoslaw

Pod mostem kolejowym
Pod mostem kolejowym © Ziutoslaw

Ruiny przepompowni Wistomu
Ruiny przepompowni Wistomu © Ziutoslaw

Przepompownia Wistomu
Przepompownia Wistomu © Ziutoslaw


  • DST 76.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 15.20km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rawa Blues

Środa, 24 września 2014 · dodano: 06.10.2014 | Komentarze 0

Było to trzy dni po wiekopomnym wydarzeniu, które zapisało się złotymi zgłoskami w historii polskiego sportu. Po 40 latach polska reprezentacja zdobyła po raz drugi w historii tytuł mistrza świata w piłce siatkowej mężczyzn. Interesująca analogia: zarówno Stephane Antiga, jak i Hubert Wagner tuż przed objęciem kadry byli zwykłymi zawodnikami i nie mieli żadnego trenerskiego doświadczenia. W dodatku dla obydwu ostatnim klubem w zawodniczej karierze była Skra, tyle że w przypadku Antigi była to Skra Bełchatów, a w przypadku Wagnera Skra Warszawa. Po tym krótkim wprowadzeniu pora wracać do tematu. Mając trochę wolnego czasu wybrałem się tego dnia do Rawy Mazowieckiej tą samą trasą, którą przemierzyłem pięć lat temu. I tu kolejna analogia: polscy siatkarze po raz drugi w historii zdobyli mistrzostwo świata, a ja po raz drugi w historii jechałem rowerem do Rawy. Cóż za niezwykły zbieg okoliczności. Tak więc jechałem sobie do Rawy i wspominałem dawne dzieje. Niewiele tu się zmieniło od tamtego czasu. W Żelechlinku wybudowano boisko i plac zabaw dla dzieci, a w okolicach Dziurdziołów postawiono wiatraki elektrowni wiatrowej. Pomysłodawcą wybudowania w Żelechlinku wspomnianych obiektów był wójt gminy, który nie omieszkał pochwalić się tym, umieszczając stosowny napis na drewnianej figurze niedźwiedzia. Niedźwiedź to z kolei nawiązanie do herbu miejscowości i tutejszej długiej tradycji pszczelarstwa, która znalazła odzwierciedlenie w organizowanej co roku w Żelechlinku uroczystości zwanej Miodobraniem. Otoczenie zamku w Rawie również niewiele się zmieniło, czemu trudno się dziwić zważywszy na fakt, iż zamek jest trwałą ruiną. Z ciekawszych obserwacji poczynionych przez mnie w tym miejscu przytoczę taką, że na zamkowym dziedzińcu prawdopodobnie czasami pasą się krowy lub wyprowadzane są tam duże psy, co wywnioskowałem z faktu, iż do przedniej opony w moim rowerze przykleił się produkt ich jelit. Pięć lat temu czekałem pod zamkiem pół godziny na otwarcie wieży, którego spodziewałem się o 11:00. Nie doczytałem jednak wcześniej na tabliczce na drzwiach, że wieża otwarta jest tylko w soboty i niedziele, i to wyłącznie od czerwca do września. Ale przynajmniej posiedziałem sobie w towarzystwie szacowanych murów.  Podówczas w drodze powrotnej trochę się zaniepokoiłem, gdyż miałem problem z podjechaniem pod pierwszą lepszą górkę. Nie byłem wtedy przyzwyczajony do pokonywania takich odległości i widziałem już oczami wyobraźni, jak wracam do domu piechotą. Na szczęście jakoś dojechałem do domu, ale był to zdecydowanie szczyt moich ówczesnych możliwości. Tym razem nie miałem takich problemów i podróż upłynęła mi wartko i bez większego wysiłku. Setki kilometrów wykręcone na rowerze od tamtego czasu zrobiły swoje, umacniając i rozbudowując mięśnie moich nóg do stanu, który dawniej nie mieścił mi się w głowie.

Pomnik ku czci ofiar hitlerowców w Zaosiu
Pomnik ku czci ofiar hitlerowców w Zaosiu © Ziutoslaw

Dziurdzioły
Dziurdzioły © Ziutoslaw

Wiele lat temu usłyszałem w radiowej Trójce skecz o panu Dziurdziolaku z Dziurdziołów. Od tej pory zawsze bardzo chciałem odwiedzić tę miejscowość.

Kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Boguszycach z 1558 r
Kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Boguszycach z 1558 r © Ziutoslaw

Kościół w Boguszycach od frontu
Kościół w Boguszycach od frontu © Ziutoslaw

Rycerz wita w Rawie Mazowieckiej
Rycerz wita w Rawie Mazowieckiej © Ziutoslaw

Zamek w Rawie Mazowieckiej z XIV w
Zamek w Rawie Mazowieckiej z XIV w © Ziutoslaw

"W XVI w. na zamku przechowywano tzw. skarb kwarciany, czyli żołd dla wojska, ponieważ zamek był wówczas jedną z najmocniejszych warowni Polski." (http://zamki.net.pl/zamki/rawa-mazowiecka/rawa-mazowiecka.php)

Średniowieczna toaleta
Średniowieczna toaleta © Ziutoslaw

Istnieje hipoteza, że Shakespeare'owska "Zimowa opowieść" oparta jest na motywach zaczerpniętych z tragicznych wydarzeń, które rozegrały się na rawskim zamku. (http://www.zamkipolskie.com/rawa/rawa.html, http://zamki.res.pl/rawam.htm)

Przekrój poprzeczny muru
Przekrój poprzeczny muru © Ziutoslaw

Zamek pod słońce
Zamek pod słońce © Ziutoslaw

Krużganek strażniczy
Krużganek strażniczy © Ziutoslaw

Dziury w wodzie
Dziury w wodzie © Ziutoslaw

Kaczka kaskaderka
Kaczka kaskaderka © Ziutoslaw

Nad zalewem Tatar w Rawie Mazowieckiej
Nad zalewem Tatar w Rawie Mazowieckiej © Ziutoslaw

Mostek prowadzący na wyspę na zalewie Tatar
Mostek prowadzący na wyspę na zalewie Tatar © Ziutoslaw

Rzeźba niedźwiedzia z ulem w Żelechlinku
Rzeźba niedźwiedzia z ulem w Żelechlinku © Ziutoslaw

Świeża dostawa jabłek - na złość Putinowi
Świeża dostawa jabłek - na złość Putinowi © Ziutoslaw

Miejsce dla wygodnego wędkarza
Miejsce dla wygodnego wędkarza © Ziutoslaw


  • DST 57.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 15.20km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do wielkich drzew

Sobota, 13 września 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 0

Pomysł na tę wycieczkę zaczerpnąłem z niezrównanego przewodnika pt. "Trasy rowerowe ziemi tomaszowskiej ...i nie tylko", z tym że urozmaiciłem proponowany przez autorów przebieg trasy, dodając od siebie wizytę w Zajączkowie i Mniszkowie. W Zajączkowie pokręciłem się koło drewnianego kościoła i popatrzyłem zza muru na neobarokowy dwór. Oba budynki powstały w XX wieku i nie doczekały się jeszcze statusu zabytków. Następnie udałem się do Sysek, gdzie obejrzałem kopalnię piasku, będącą oddziałem kopalni w Grudzeniu Lesie. Kolejnym punktem programu był Mniszków i tutaj wyszło na jaw moje nienależyte przygotowanie do wycieczki, ponieważ nie udało mi się odnaleźć tamtejszego dworu. Przyjrzawszy się jednak bliżej jego zdjęciom w internecie, pomyślałem, że może to i lepiej. Utwierdził mnie w tym przekonaniu wpis na blogu koleżanki Tymoteuszki, który niniejszym zacytuję: "Pobliski dwór nie zasługuje nawet na zdjęcie". Z Mniszkowa pojechałem do Małych Końskich, po minięciu których wjechałem do wielkiego, ciemnego i wilgotnego lasu. Przez rezerwat Błogie przejechałem drogą asfaltową, ale już te kilkaset metrów zrobiło na mnie duże wrażenie. Mimo świecącego od rana słońca asfalt był tam całkowicie mokry, wilgotność powietrza porażała, a ogromne drzewa, przez które z trudem przebijało się światło, tworzyły niezwykłą atmosferę. Zjechałem z asfaltu nieopodal leśniczówki Małe Końskie i podążyłem dalej leśną szlakówką, miejscami mocno błotnistą. W rezerwacie Gaik słynącym z wielkich okazów dębów i sosen sfotografowałem tylko jedno większe drzewo, ponieważ z obawy przed kleszczami nie zagłębiałem się w leśne poszycie. A później zaczęło się błądzenie po lesie. Co chwila napotykałem rozjazdy, na których nie miałem pojęcia, w którą stronę skręcić. W końcu z pomocą GPS-a w mojej inteligentnej komórce dotarłem w okolice Leśniczówki Trzebiatów. Po pięciu kilometrach szlajania się po lesie byłem spragniony kontaktu z cywilizacją. Jako reprezentant tejże wkrótce pojawił się na horyzoncie kierowca BMW w swoim czarnym bolidzie. Z moich obserwacji wynika, że kierowcy BMW to specyficzna grupa ludzi, kierująca się osobliwymi i niezrozumiałymi dla mnie zasadami życiowymi. Nie zdziwiłem się więc, gdy rzeczony osobnik, przejeżdżając koło mnie, nacisnął mocniej pedał gazu i wzniecił tuman kurzu, który mnie spowił. Wydostawszy się z chmury pyłu, dojechałem szczęśliwie do Tomaszowa, gdzie zamieniłem dwa kółka na cztery, oczywiście bez biało-niebieskiej szachownicy na masce.

Miejsce postojowe w pobliżu rezerwatu Twarda
Miejsce postojowe w pobliżu rezerwatu Twarda © Ziutoslaw

Kościół pw. Najświętszego Serca Jezusa w Zajączkowie z lat 1937–1940
Kościół pw. Najświętszego Serca Jezusa w Zajączkowie z lat 1937–1940 © Ziutoslaw

Dwór z lat 20. XX w. w Zajączkowie
Dwór z lat 20. XX w. w Zajączkowie © Ziutoslaw

Oddział Przeróbki Piasku Syski, Kopalnia Piaskowca Kwarcowego
Oddział Przeróbki Piasku Syski, Kopalnia Piaskowca Kwarcowego "Piaskownica – Zajączków Wschód" © Ziutoslaw

Żabka
Żabka © Ziutoslaw

Samotność słonecznika
Samotność słonecznika © Ziutoslaw

W rezerwacie Gaik
W rezerwacie Gaik © Ziutoslaw

Leśna kapliczka przy leśniczówce Trzebiatów
Leśna kapliczka przy leśniczówce Trzebiatów © Ziutoslaw

Kapliczka nie wiedzieć czemu jest odwrócona tyłem do drogi. Być może jest to kapliczka orientowana i dlatego zwrócona jest na wschód.


  • DST 59.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 14.75km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po górską premię

Sobota, 6 września 2014 · dodano: 02.10.2014 | Komentarze 0

Do kolejnej wycieczki zainspirowało mnie zdjęcie kopalni Grudzeń Las, które znalazłem pewnego dnia w internecie. Pomyślałem sobie, że pojadę tam, zrobię takie samo zdjęcie, umieszczę je na blogu i będę z siebie niesamowicie dumny. Aby należycie przygotować się do eksploracji, przejrzałem dokładnie zdjęcia satelitarne i mapy topograficzne tych okolic. Nie spodziewałem się, z jakimi trudnościami przyjdzie mi się niebawem zmierzyć. Do Tomaszowa podjechałem samochodem, a następnie przesiadłem się na rower i tym środkiem transportu dotarłem do Unewela, gdzie mój chytry plan zakładał skręcenie w polną drogę, która miała mnie doprowadzić na teren kopalni. Na jednym z rozjazdów skierowałem się jednak w złą stronę, co po kilkuset metrach potwierdził GPS w mojej szpiegowskiej komórce, więc zawróciłem. W międzyczasie spotkałem wesołego motorowerzystę, który chciał się ze mną ścigać swoim rozklekotanym wehikułem. Spasowałem, chociaż biorąc pod uwagę stan techniczny jego pojazdu nie byłem bez szans. Po powrocie na właściwy szlak przejechałem przez łąkę i wjechałem do lasu, lecz nawierzchnia drogi stała się bardzo nieprzyjemna - wyboista, zarośnięta trawą i grząska, zatem postanowiłem wycofać się na asfalt i zaatakować kopalnię z innej strony. W ten sposób znalazłem się w Celestynowie, gdzie wreszcie udało mi się dotrzeć nad wyrobisko, jednak nie w tym miejscu, w którym chciałem. Próbowałem jechać piaszczystym i błotnistym traktem wzdłuż wyrobiska, lecz kałuże zajmujące całą szerokość drogi skutecznie mi to uniemożliwiły. W jednej z kałuż ugrzązłem, podparłem się nogą i woda nalała mi się do buta, a but pokrył się mułem. Zawróciłem więc i wjechałem w leśną drogę, która zdawała się prowadzić wzdłuż kopalni, ale ona także okazała się nieprzejezdna (a właściwie to po prostu w pewnym momencie się skończyła). Wtedy straciłem cierpliwość, odpuściłem sobie fotografowanie kopalni i udałem się na Górę Sławno, gdzie natrafiłem na najbardziej stromy podjazd, z jakim zdarzyło mi się kiedykolwiek zmierzyć. Tak stromy, że mimo ustawienia przerzutek na bieg 1-1 musiałem zsiąść z roweru, a zjeżdżając z góry miałem poważne obawy, czy zósemkowane przednie koło w moim szesnastoletnim rowerze nie oddzieli się od widełek i nie pojedzie w swoją stronę, narażając mnie na obrażenia mojego młodego i gibkiego ciała. Dojechawszy na dół w jednym kawałku, zwiedziłem jeszcze pobliską trasę wyścigów MTB wiodącą wśród piaskowcowych formacji skalnych i ruszyłem w drogę powrotną, podczas której zahaczyłem o skansen Niebowo w Wincentynowie, lecz brak czasu nie pozwolił mi na wejście do środka. Zapowiedziałem swój powrót do domu na 15:00, a moja legendarna punktualność nie dopuszczała możliwości jakiegokolwiek opóźnienia.

Kopalnia Biała Góra w Smardzewicach
Kopalnia Biała Góra w Smardzewicach © Ziutoslaw

Pogoda tego dnia była bajeczna, a niebo czyste jakby posprzątała je Małgorzata Rozenek. To oznaczało problemy z jakością zdjęć wykonanych moim aparatem fotograficznym, do którego wnętrza dostały się jakieś syfy, uwidaczniające się ponad horyzontem.

Kopalnia Grudzeń Las w Grudzeniu Lesie
Kopalnia Grudzeń Las w Grudzeniu Lesie © Ziutoslaw

Rozczapierzony słonecznik
Rozczapierzony słonecznik © Ziutoslaw

Tradycja i nowoczesność
Tradycja i nowoczesność © Ziutoslaw

Góra Sławno
Góra Sławno © Ziutoslaw

Wiatrak i syfy na niebie
Wiatrak i syfy na niebie © Ziutoslaw

Skały pod Sławnem
Skały pod Sławnem © Ziutoslaw

Trudna alternatywa
Trudna alternatywa © Ziutoslaw

Przed budynkiem OSP w Sławnie
Przed budynkiem OSP w Sławnie © Ziutoslaw

Pomnik ku czci Józefa Piłsudskiego w Sławnie
Pomnik ku czci Józefa Piłsudskiego w Sławnie © Ziutoslaw

Figura dzielnego strażaka
Figura dzielnego strażaka © Ziutoslaw

Skansen Niebowo w Wincentynowie
Skansen Niebowo w Wincentynowie © Ziutoslaw

Kaplica św. Huberta w Tomaszówku
Kaplica św. Huberta w Tomaszówku © Ziutoslaw

Łowiecki panteon w Tomaszówku
Łowiecki panteon w Tomaszówku © Ziutoslaw

Niedokończona figura
Niedokończona figura © Ziutoslaw

Sądząc po wąsach i nakryciu głowy jest to figura jakiegoś sołtysa, może sołtysa Tomaszówka?


  • DST 43.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 15.64km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pożegnanie bocianów

Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 30.09.2014 | Komentarze 0

W tym roku jeżdżąc do pracy, mijałem codziennie dwa bocianie gniazda i przyglądałem się z zainteresowaniem dorastającym młodym bocianom i ich rodzicom. Widok tych dwóch bocianich rodzin, który towarzyszył mi każdego dnia, sprawił, że poczułem się z nimi duchowo związany, więc gdy pod koniec sierpnia bociany zaczęły gromadzić się na sejmikach, postanowiłem godnie pożegnać się ze swoimi pierzastymi przyjaciółmi, pstrykając im na pamiątkę kilka fotek. W tym celu udałem się w niedzielę do Rokicin z nadzieją, że jeszcze zastanę je w gnieździe i uwiecznię na fotografii, by po latach móc wspominać je ze wzruszeniem, spoglądając na zdjęcia. Dojeżdżając na miejsce miałem złe przeczucia, które wkrótce się potwierdziły - gniazdo było puste. Czyżby moje znajome bociany były już w drodze do ciepłych krajów? Na szczęście po chwili dostrzegłem na pobliskiej łące biało-czarne sylwetki żabolubnych ptaków. Niestety dwa młode bociany nie poznały wujka i zaczęły powoli się wycofywać, a następnie odleciały. W tym momencie dotarła do mnie świadomość upływającego czasu. Bociany, które właściwie dorastały na moich oczach i jeszcze nie tak dawno ich małe łebki ledwo wystawały ponad poziom gniazda, szykowały się teraz do długiej podróży w odległe krainy. Rozczulony ruszyłem w dalszą drogę w kierunku Łaznowa, gdzie obejrzałem jeden z ciekawszych zabytków sakralnych w okolicy, czyli tamtejszy drewniany kościół, po czym wróciłem do domu, zachowując w sercu wspomnienie o bocianach.

Krowa i bocian
Krowa i bocian © Ziutoslaw

Budynek dawnego zajazdu poczty konnej z 1848 r. w Rokicinach
Budynek dawnego zajazdu poczty konnej z 1848 r. w Rokicinach © Ziutoslaw

Dwa bociany
Dwa bociany © Ziutoslaw

Kościół pw. Matki Bożej Różańcowej z poł. XVIII w. w Łaznowie
Kościół pw. Matki Bożej Różańcowej z poł. XVIII w. w Łaznowie © Ziutoslaw

Wnętrze kościoła
Wnętrze kościoła © Ziutoslaw

Kościół w Łaznowie
Kościół w Łaznowie © Ziutoslaw

Wnętrze dzwonnicy
Wnętrze dzwonnicy © Ziutoslaw

Niedzielny relaks pod kapliczką
Niedzielny relaks pod kapliczką © Ziutoslaw

Aniołek z megafonem
Aniołek z megafonem © Ziutoslaw


  • DST 49.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 16.24km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mówią wieki

Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 14.09.2014 | Komentarze 0

Odkąd tylko dowiedziałem się o jej istnieniu, zawsze chciałem zobaczyć ją na własne oczy. Mowa o kapliczce w Grotowicach, będącej pamiątką po skomplikowanej sytuacji politycznej panującej w XVII-wiecznej Rzeczypospolitej. Przejechanie rowerem całej drogi do Grotowic przekraczała możliwości mojego układu mięśniowego, dlatego postanowiłem wrócić do dawnej, sprawdzonej idei łączenia wycieczki rowerowej z samochodową. Do Spały dojechałem więc pojazdem czterokołowym z umiejscowionym w przedziale bagażowym pojazdem dwukołowym, po czym przesiadłem się na ten drugi i ruszyłem w dalszą drogę. A natura tego dnia była wyjątkowo łaskawa. Słońce obdarzało ziemię ciepłym uśmiechem, wiatr wiał w odpowiednim kierunku, czyli w moje plecy, a dokoła roznosił się aromat igliwia, mchu i paproci oraz drzewnych wydzielin. A także grzybów, które przyciągnęły do lasu nieprzeliczalną rzeszę łakomej ludności. W tej malowniczej scenerii dotarłem do Rzeczycy, gdzie przyglądając się inskrypcjom na ścianie kościoła, uświadomiłem sobie, jak żywą jest tutaj pamięć księdzu Jędrzeju Kitowiczu, wytrwałym tropicielu XVIII-wiecznych obyczajów. Natomiast teraźniejszy proboszcz powinien chyba zainwestować w trutkę na myszy, chociaż może byłoby to wbrew chrześcijańskim zasadom traktowania naszych braci mniejszych. W każdym razie jeden z gryzoni wyszedł z okolic głównych drzwi kościoła i przespacerował się przede mną w poprzek chodnika, co skłoniło mnie do zastanowienia się, czy taki widok nie zmniejszyłby znacznie frekwencji na mszy tutejszych parafianek. Zostawiając te rozmyślania, udałem się do Luboczy, aby obejrzeć urokliwy murowany mostek, a następnie do głównego celu mojej wyprawy, czyli do Grotowic. Odnalezienie kapliczki jest stosunkowo proste, tym bardziej że w internecie można natrafić na dokładne współrzędne geograficzne. Przed bramą parku należy skręcić w lewo, okrążyć łukiem założenie parkowe i na jego skraju zjechać w piaszczystą drogę w prawo. Po kilkudziesięciu metrach jasność bijąca od pobielonej kapliczki kieruje strudzonego pielgrzyma we właściwe miejsce. Wysoka na ponad 5 metrów kapliczka została tu postawiona dla upamiętnienia bitwy pod Guzowem, do której doszło 5 lipca 1607 r. podczas rokoszu Zebrzydowskiego. Po stronie króla wziął w niej udział dziedzic Grotowic Mateusz Grotowski, a wszystko to napisane jest na tabliczce przy kapliczce. Następnym punktem mojej podróży była kolejna lokalna atrakcja turystyczna, czyli piwnice w Brzezinach. Piwnice były zawarte, co uniemożliwiło mi zajrzenie do środka, na co bardzo liczyłem. Po minięciu Brzezin dojechałem do sympatycznej miejscowości o nazwie Łęg, gdzie przysiadłem na chwilę w miłym towarzystwie ciekawskiej krowy nad niewielkim stawem z wysepką. Czas już jednak naglił i musiałem opuścić Łęg, staw i krowę. Po powrocie do Spały zakupiłem jeszcze książeczkę pt. "Inowłodzka ścieżka fortyfikacyjna" autorstwa Marcina Szymańskiego, której nie zawaham się użyć podczas jednej z kolejnych wycieczek.

Kościół pw. św. Katarzyny z lat 1890-91 w Rzeczycy
Kościół pw. św. Katarzyny z lat 1890-91 w Rzeczycy © Ziutoslaw

Tablica pamiątkowa na ścianie kościoła w Rzeczycy
Tablica pamiątkowa na ścianie kościoła w Rzeczycy © Ziutoslaw

Popiersie ks. Jędrzeja Kitowicza na ścianie kościoła w Rzeczycy
Popiersie ks. Jędrzeja Kitowicza na ścianie kościoła w Rzeczycy © Ziutoslaw

Mysz kościelna
Mysz kościelna © Ziutoslaw

Budynek dawnej organistówki naprzeciwko kościoła w Rzeczycy
Budynek dawnej organistówki naprzeciwko kościoła w Rzeczycy © Ziutoslaw

Most na Lubocznce w Luboczy
Most na Lubocznce w Luboczy © Ziutoslaw

Kapliczka z 1607 r. w Grotowicach
Kapliczka z 1607 r. w Grotowicach © Ziutoslaw

Jeszcze raz kapliczka z 1607 r. w Grotowicach
Jeszcze raz kapliczka z 1607 r. w Grotowicach © Ziutoslaw

Herb Rawicz i 2x herb Ciołek na szczycie kapliczki w Grotowicach
Herb Rawicz i 2x herb Ciołek na szczycie kapliczki w Grotowicach © Ziutoslaw

Piwnice w Brzezinach
Piwnice w Brzezinach © Ziutoslaw

Ogrodzenie pod napięciem
Ogrodzenie pod napięciem © Ziutoslaw

Staw w Łęgu
Staw w Łęgu © Ziutoslaw

Znak A-23
Znak A-23 "stromy podjazd" w Łęgu © Ziutoslaw

Zalane drzewa w okolicach Gliny
Zalane drzewa w okolicach Gliny © Ziutoslaw

Kapliczka w Glinie
Kapliczka w Glinie © Ziutoslaw

Prywatna kaliczka w Królowej Woli
Prywatna kaliczka w Królowej Woli © Ziutoslaw


  • DST 47.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 15.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mister mokrego podkoszulka

Sobota, 16 sierpnia 2014 · dodano: 05.09.2014 | Komentarze 0

Pogodę, jaka była tego dnia, meteorolodzy zwykli określać mianem "dynamicznej". Rano padał deszcz, a przed południem wyszło słońce i właśnie wtedy pomyślałem sobie: "a dlaczego by nie wyjść na rower?". Godzinę później miało się okazać, dlaczego lepiej było nie wychodzić, lecz wówczas o tym nie wiedziałem, więc wyszedłem. Po paru kilometrach, wskutek nadejścia dużego MMS-a, wyłączyła mi się komórka. Jak wiadomo, telefony komórkowe to urządzenia wyjątkowo złośliwe i obdarzone trudnym charakterem, dlatego odmawiają współpracy zawsze w najmniej oczekiwanym momencie. Kolejnym słabym ogniwem jest czynnik ludzki, który często zapomina PIN-u, tak jak na przykład ja. Dwie próby wpisania go zakończyły się niepowodzeniem i została mi ostatnia szansa. Zmobilizowałem swoje nieliczne szare komórki i sięgnąłem do najgłębszych zakamarków pamięci, po czym drżącym kciukiem wstukałem magiczne cztery cyferki. Telefon ożył, dzięki czemu mogłem odebrać w Lubochni telefoniczną informację o tym, iż pięć kilometrów za mną rozpętała się straszliwa ulewa. Rozejrzałem się po nieboskłonie i stwierdziłem wystąpienie na nim znacznej ilości ciemnych chmur, lecz jednocześnie gdzieniegdzie prześwitywały promienie słońca, co napawało optymizmem. Poza tym odwrót mógłby zakończyć się spotkaniem z ulewą, zatem postanowiłem kontynuować podróż. Dalsza droga upływała mi w atmosferze niepewności i lekkiego niepokoju. Co chwila nerwowo oglądałem się za siebie na chmury, które zdawały się podążać moim śladem z niecnymi zamiarami. Za Czerniewicami zdałem sobie sprawę, że zostałem przez nie otoczony. Poczułem się jak leśna zwierzyna osaczona przez łowczych podczas obławy. Kłębiąca się nade mną bezlitosna para wodna wyraźnie starała się mnie dopaść. Powoli docierała do mnie świadomość beznadziejności mojej sytuacji. I stało się. Gdy przejeżdżałem przez Teodozjów, pogoda straciła cierpliwość i rozpoczęła wodny desant. Schroniłem się pd drzewem, które początkowo dawało dobrą ochronę, jednak po paru minutach zaczęło przeciekać. Na szczęście po następnych paru minutach przestało padać, ale i tak wyszedłem spod drzewa cały mokry. Ciemne chmury w końcu się rozeszły zadowolone z siebie i wyszło słońce, które dość szybko mnie wysuszyło, jakby chciało przeprosić za swoje niegrzeczne koleżanki. Kiedy dojeżdżałem do Budziszewic na widnokręgu zaczęły gromadzić się kolejne chmury i zerwał się wiatr. Pomyślałem, że zostać dwa razy zlanym przez deszcz podczas jednej wycieczce to lekka przesada. Szczęśliwie chmury tym razem zachowały się kulturalnie i udało mi się dotrzeć do domu, nie będąc przez nie więcej niepokojonym.

Zakaz wjazdu do lasu
Zakaz wjazdu do lasu © Ziutoslaw

Legenda polskej motoryzacji
Legenda polskej motoryzacji © Ziutoslaw

Kapliczka nad strugą w Studziankach
Kapliczka nad strugą w Studziankach © Ziutoslaw

Kolejna kapliczka w Studziankach
Kolejna kapliczka w Studziankach © Ziutoslaw

Zagroda młynarska w Studziankach
Zagroda młynarska w Studziankach © Ziutoslaw

Słonecznikowy zawrót głowy
Słonecznikowy zawrót głowy © Ziutoslaw

Jeszcze trochę słoneczników
Jeszcze trochę słoneczników © Ziutoslaw

Święta prawda
Święta prawda © Ziutoslaw

Olejarnia w Teodozjowie
Olejarnia w Teodozjowie © Ziutoslaw

Sosny na szczudłach przy drodze z Zaosia do Budziszewic
Sosny na szczudłach przy drodze z Zaosia do Budziszewic © Ziutoslaw

Huta szkła w Niewiadowie
Huta szkła w Niewiadowie © Ziutoslaw