| strona 5 | Ziutoslaw.bikestats.pl

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ziutoslaw z miasteczka Osiedle Niewiadów. Mam przejechane 3630.58 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.59 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Ziutoslaw.bikestats.pl
  • DST 9.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 9.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warsaw Summer

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 0

W dniach 9-10 sierpnia bawiłem w Warszawie. W sobotę przechadzałem się uliczkami Starego Miasta i podziwiałem zabytkowe kamienice oraz Zamek Królewski, natomiast w niedzielę uświetniłem swoją obecnością na widowni koncert pod pomnikiem Chopina w Łazienkach. Wczesnym popołudniem tegoż dnia pojawiła się sposobność przejażdżki po mieście nowoczesnym rowerem, z której oczywiście skwapliwie skorzystałem. Ponownie udałem się do Łazienek, gdzie beztrosko jeździłem alejkami do czasu, aż zatrzymał mnie przedstawiciel policji, który dokonał pouczenia mojej osoby, iż poruszanie się po parku pojazdem typu rower jest surowo wzbronione. Udałem idiotę, co zawsze wychodziło mi bardzo dobrze (nie wiedzieć czemu), i poszedłem dalej pieszo. Po wyjściu z parku wyjechałem na ulicę Agrykola, gdzie zdyszałem się, wjeżdżając pod górę. Jednakże udało mi się dojechać pod Zamek Ujazdowski, który (uwaga dla wszystkich, którzy będą kiedyś zwiedzać to miejsce) należy fotografować od strony alei Tomasza Hopfera, o czym wówczas nie wiedziałem. Odjechawszy spod zamku, zauważyłem tabliczkę z bliską memu sercu nazwą "Myśliwiecka". Przypomniały mi się piękne chwile spędzone przy radioodbiorniku i postanowiłem koniecznie odnaleźć siedzibę mojej ulubionej rozgłośni. Niestety błędnie wprowadziłem adres w urządzenie GPS, skutkiem czego pokierowało mnie ono w złą stronę i niestety znowu pod górę, przez co po raz drugi się zdyszałem. Na szczęście w drodze powrotnej trafiłem we właściwe miejsce, a tamże zauważyłem osobę przypominającą wyglądem Henryka Sytnera, lecz nie prosiłem go o wylegitymowanie się. Po takiej dawce wrażeń powróciłem do miejsca, z którego wyjechałem, a następnie w godzinach popołudniowych opuściłem stolicę.

Pomnik Jana III Sobieskiego w Łazienkach
Pomnik Jana III Sobieskiego w Łazienkach © Ziutoslaw

Pałac Na Wodzie
Pałac Na Wodzie © Ziutoslaw

Zamek Ujazdowski
Zamek Ujazdowski © Ziutoslaw

Lato w mieście
Lato w mieście © Ziutoslaw

Trójka - usłyszysz więcej
Trójka - usłyszysz więcej © Ziutoslaw


  • DST 70.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 14.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

W niedzielę przed kościołem

Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 15.08.2014 | Komentarze 0

W sobotę padał deszcz, a w niedzielę świeciło słońce. W zaistniałej sytuacji na wycieczkę wybrałem się w niedzielę. Wątłe obłoczki popędzane delikatnym powiewem wiatru sunęły nieśpiesznie po nieboskłonie, rzucając od czasu do czasu cień przemieszczający się po powierzchni ziemi. W tych pięknych okolicznościach przyrody zmierzałem przed siebie na spotkanie z zabytkami kultury materialnej skupionymi w rejonie wsi Krzemienica, Chociw i Sierzchowy. Głównym celem wyprawy był park dworski w Chociwiu, który planowałem odwiedzić podczas wycieczki w październiku zeszłego roku, lecz z uwagi na wartko upływający czas nie zdążyłem tego wówczas dokonać. Dojechawszy na miejsce, stwierdziłem, że odnowiony niedawno budynek dworu jest miły dla oka, a park wygląda na zadbany, chociaż wschodnia jego część wydaje się być jeszcze w trakcie zagospodarowywania, na co wskazywała błotnista nawierzchnia i biało-czerwona tasiemka zagradzająca wjazd. Natomiast od strony północno-zachodniej straszy ruina budynku, który mógłby przypaść do gustu chyba tylko turystom-turpistom. Być może jest to obiekt zabytkowy i jako taki nie może zostać rozebrany, jednak w rejestrze WUOZ takowy nie figuruje. Pozostawiając za sobą te deliberacje, wyruszyłem w dalszą drogę, by obejrzeć budowlę, która w rejestrze zabytków zdecydowanie figuruje, czyli kościół w Sierzchowach. Następnie wróciłem do domu i po spożyciu obiadu udałem się jak Pan Bóg przykazał do kościoła.

Grunt to informacja
Grunt to informacja © Ziutoslaw

Kapliczka na polu kukurydzy
Kapliczka na polu kukurydzy © Ziutoslaw

Panorama Krzemienicy
Panorama Krzemienicy © Ziutoslaw

Dwór z XVIII w. w Chociwiu
Dwór z XVIII w. w Chociwiu © Ziutoslaw

Karmnik dla ptaków przed dworkiem
Karmnik dla ptaków przed dworkiem © Ziutoslaw

Dwór od strony zaplecza
Dwór od strony zaplecza © Ziutoslaw

Dawny budynek gospodarczy przy dworze w Chociwiu
Dawny budynek gospodarczy przy dworze w Chociwiu © Ziutoslaw

Kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Sierzchowach z lat 1520-1544
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Sierzchowach z lat 1520-1544 © Ziutoslaw

Miejsce postojowe Łódzkiego Szlaku Konnego w Strzmesznie
Miejsce postojowe Łódzkiego Szlaku Konnego w Strzmesznie © Ziutoslaw

Kapliczka w Czerniewicach
Kapliczka w Czerniewicach © Ziutoslaw

Nieczynny fagment dawnej
Nieczynny fagment dawnej "gierkówki" w Emilianowie © Ziutoslaw

Dziki tor slalomowy na dawnej
Dziki tor slalomowy na dawnej "gierkówce" © Ziutoslaw


  • DST 22.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 14.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosenny patrol

Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 26.07.2014 | Komentarze 0

Po spektakularnej sobotniej wyprawie czułem się jeszcze niewystarczająco wyjeżdżony, zatem postanowiłem spożytkować rozpierającą mnie energię na kolejną wycieczkę, lecz tym razem zdecydowanie krótszą, aby przypadkiem nie zrobić sobie krzywdy. Tym razem moja misja polegała na kontroli stanu wody w pobliskiej rzece Piasecznicy oraz zbadaniu postępu prac przy budowie drogi nr 715 w Zaosiu. Poziom wody w Piasecznicy oceniam jako zadowalający, jednak odnotowałem niepokojące zjawisko zarastania rzeki przez otaczającą ją roślinność zieloną. Po przeprowadzeniu gruntownych oględzin stanu badanego cieku wodnego w okolicach wsi o nazwie Młynek natychmiast i bez zbędnej zwłoki udałem się na rekonesans drogi w Zaosiu. Prace przy budowie znajdowały się jeszcze w powijakach, co utrudniało rzetelną i miarodajną ocenę wykonanych robót. Z Zaosia pojechałem przyjrzeć się Piasecznicy we wsiach Wykno i Niewiadów, aby mieć pełen pogląd na sytuację hydrologiczną w tym rejonie. To, co tam zobaczyłem, w pełni potwierdziło moje wcześniejsze spostrzeżenia. Mogłem więc wracać do domu w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.

Piasecznica w okolicach Młynka
Piasecznica w okolicach Młynka © Ziutoslaw

Konie w Zaosiu
Konie w Zaosiu © Ziutoslaw

Piasecznica w okolicach Wykna
Piasecznica w okolicach Wykna © Ziutoslaw

Piasecznica w okolicach Niewiadowa
Piasecznica w okolicach Niewiadowa © Ziutoslaw

Staw w Niewiadowie
Staw w Niewiadowie © Ziutoslaw

Słup wysokiego napięcia w okolicach Niewiadowa
Słup wysokiego napięcia w okolicach Niewiadowa © Ziutoslaw


  • DST 62.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 15.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kapliczka Giełzów

Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 19.07.2014 | Komentarze 0

W leśnej kniei nieopodal Inowłodza znajduje się miejsce niezwykłe. Wśród strzelistych sosen, na niewielkim wzniesieniu stoi murowana kapliczka będąca pamiątką po odległych czasach i ludziach, którzy tutaj żyli. Jeszcze w drugiej połowie XIX wieku istniała na tym terenie wieś o nazwie Giełzów. W ostatnim dziesięcioleciu XIX wieku jej mieszkańcy zostali wysiedleni, a grunty wsi zostały przeznaczone pod zalesienie na potrzeby carskich polowań. Historia kapliczki również obfituje w dramatyczne wydarzenia. Kilkakrotnie padała ofiarą pożaru i była odbudowywana. W końcu XVII wieku została splądrowana w poszukiwaniu domniemanych skarbów, a następnie sprzedana i rozebrana. Cegły z kapliczki posłużyły do remontu kilku domów w Inowłodzu. Obecna kapliczka została odbudowana, jak informuje tabliczka nad drzwiami, w roku 1956. Warto dodać, że przez wiele lat obok niej stał dom, w którym mieszkali pustelnicy z zakonu franciszkanów, dlatego miejsce to nazywane jest również "pustelnią Giełzów".

Droga do kapliczki
Droga do kapliczki © Ziutoslaw

Kapliczka Giełzów
Kapliczka Giełzów © Ziutoslaw

Jeszcze raz kapliczka Giełzów
Jeszcze raz kapliczka Giełzów © Ziutoslaw

Wnętrze kapliczki
Wnętrze kapliczki © Ziutoslaw

Podgryzione drzewo
Podgryzione drzewo © Ziutoslaw

Grób ostatniego Franciszka Królikowskiego - ostatniego pustelnika z Giełzowa
Grób ostatniego Franciszka Królikowskiego - ostatniego pustelnika z Giełzowa © Ziutoslaw

Pomnik przy drodze z Inowłodza do Opoczna
Pomnik przy drodze z Inowłodza do Opoczna © Ziutoslaw

Tablica pamiątkowa
Tablica pamiątkowa © Ziutoslaw


  • DST 42.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 15.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

W niedzielę po kościele

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 06.07.2014 | Komentarze 0

W przerwie między ulewami i upałami przytrafił się wreszcie weekend z przyzwoitą pogodą, co oczywiście postanowiłem natychmiast wykorzystać w celach turystyczno-rowerowych. Jako że sobotę przeznaczyłem na inne aktywności, pozostał do wykorzystania dzień niedzielny. A czas był ograniczony - musiałem zmieścić się w okienku pomiędzy mszą a obiadem, więc należało się spieszyć, ponieważ spóźnienie się na rodzinny niedzielny obiad byłoby rażącym nietaktem i wyraźnym pogwałceniem elementarnych zasad dobrego obyczaju. Udałem się w trasę dobrze mi znaną i lubianą czyli nad Zalew Sulejowski, gdzie po raz kolejny zostałem urzeczony pięknym widokiem żaglówek pomykających po zielonkawej tafli wody, co drżącymi dłońmi uwieczniłem na pamiątkowej fotografii. Przy czym dłonie rżały mi ze strachu, że komórka wypadnie z moich dwóch lewych koślawych rąk i ześlizgnie się po betonowej skarpie prosto do zamieszkanej przez sinice wody. Na szczęście nic takiego się nie stało, zatem mogłem spokojnie wracać do domu i robić po drodze kolejne bezsensowne zdjęcia, które zamieściłem poniżej.

Żaglówki na Zalewie Sulejowskim
Żaglówki na Zalewie Sulejowskim © Ziutoslaw

Budynek administracji przy Grotach Nagórzyckich - czerwiec 2013 i obecnie
Budynek administracji przy Grotach Nagórzyckich - czerwiec 2013 i obecnie © Ziutoslaw

Chabry przy drodze
Chabry przy drodze © Ziutoslaw

Bławatki przy drodze
Bławatki przy drodze © Ziutoslaw

Ekologiczny dom lub kamuflaż przeciwlotniczy
Ekologiczny dom lub kamuflaż przeciwlotniczy © Ziutoslaw


  • DST 9.00km
  • Czas 00:45
  • VAVG 12.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

W strefie zero

Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 0

Po szumnych zapowiedziach rosyjskich meteorologów o zbliżającej się zimie stulecia nadeszło coś, co trudno nazwać zimą. Mróz, jeśli już się pojawiał, to eteryczny, śnieg - rachityczny, a cała zima była anemiczna. Te anomalie pogodowe sprawiły, że trochę się rozleniwiłem (a może rozleniwiłem się bez powodu (możliwe też, że jest to ogólny, postępujący od lat proces rozleniwienia)) i na inaugurację sezonu wybrałem trasę krótką i niewymagająca, lecz jak zwykle obfitującą w emocje i niespodzianki. Udałem się do pobliskiego lasu, gdzie ukryte są opuszczone budynki kompleksu pełniącego niegdyś funkcję zaplecza magazynowo-transportowego dla zlokalizowanego nieopodal zakładu zbrojeniowego. W latach jego świetności, czyli w PRL-u, teren był ogrodzony drutem kolczastym i pilnie strzeżony, natomiast obecnie jest nieodpłatnie "udostępniony do zwiedzania" wszystkim wielbicielom turystyki alternatywnej. Około pół kilometra dalej znajduje się minipoligon służący dawniej do testowania produktów zakładu, czyli coś w rodzaju działu kontroli jakości lub ośrodka badawczo-rozwojowego. Pierwszy raz byłem tam pięć lat temu, w czasie, gdy po Polsce wędrowała puma z Opolszczyzny. Zwierzę pojawiło się przy granicy z Czechami, a następnie ruszyło w spektakularną podróż przez nasz kraj, a o obranej przez nie marszrucie informowały relacje licznych naocznych świadków, według których kot dotarł w okolice Kielc, a nawet pod Opoczno. Sławę pumy usiłowały później przyćmić inne zwierzęta, m.in. krokodyl w Wiśle, czy małpa człekokształtna próbująca zaciągnąć stojącego na przystanku autobusowym chłopaka w krzaki, jednak żadne z nich nie zdobyło takiej popularności. Dwa dni po tamtej wycieczce zobaczyłem przed kościołem obwieszczenie wójta odradzające samotne poruszanie się po odludnych miejscach ze względu na możliwość pojawienia się na obszarze gminy niebezpiecznego drapieżnika. Zrobiło mi się wtedy trochę ciepło na myśl, jak mogłoby wyglądać moje spotkanie z pumą w środku lasu. Przy okazji skłoniło mnie to do głębszej refleksji. Zacząłem się zastanawiać, jakich czasów dożyliśmy? Już dawno wytępiono w lasach środkowej Polski wilki, niedźwiedzie i dzikie krowy zwane turami, za to istnieje prawdopodobieństwo spotkania pumy, krokodyla w Wiśle lub małpy na przystanku autobusowym. Na szczęście jedynymi większymi zwierzętami, jakie spotkałem (i to zarówno wtedy, jak i tym razem) były sarny, które jak zwykle najpierw zrobiły trochę hałasu w zaroślach, a potem wystrzeliły z nich, pędząc zapewne w kierunku leśnej ostoi, niedostępnego dla człowieka serca lasu, spowitego mgłą i cieniem prastarych drzew matecznika.

Wjazd na teren zony
Wjazd na teren zony © Ziutoslaw

Barak na terenie dawnej fabryki aminucji
Barak na terenie dawnej fabryki aminucji © Ziutoslaw

Poligon do prób materiałów wybuchowych
Poligon do prób materiałów wybuchowych © Ziutoslaw

Betonowa konstrukcja do testowania ładunków wybuchowych
Betonowa konstrukcja do testowania ładunków wybuchowych © Ziutoslaw

Wewnątrz betonowej konstrukcji
Wewnątrz betonowej konstrukcji © Ziutoslaw

Betonowa konstrukcja w środku lasu
Betonowa konstrukcja w środku lasu © Ziutoslaw

Brzozowa wycinka
Brzozowa wycinka © Ziutoslaw

Murowany barak w lesie
Murowany barak w lesie © Ziutoslaw

Leśna rampa
Leśna rampa © Ziutoslaw


  • DST 45.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 15.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mission impossible

Sobota, 9 listopada 2013 · dodano: 19.04.2014 | Komentarze 0

Zadanie wydawało się niewykonalne, jednak zdecydowałem się podjąć ryzyko. Jako wytrwały poszukiwacz przygód i wytrawny koneser wyzwań nie mogłem postąpić inaczej. Cała sprawa polegała na dotarciu do Wąwału i uwiecznieniu na fotografii tamtejszej osobliwości przyrodniczej w postaci przemalowanej tablicy miejscowości. Mogłoby się to wydawać najprostszą rzeczą na świecie, gdyby nie jedno "ale". Niebo było bowiem tego dnia szczelnie zasnute chmurami, których odcień zwiastował nieuchronnie zbliżający się opad deszczu, co w połączeniu z niską temperaturą mogło skończyć się konsekwencjami zdrowotnymi dla zaskoczonego rowerzysty. Mimo to postanowiłem podnieść rękawicę rzuconą mi w twarz przez złośliwą naturę i zagrać z nią w rosyjską ruletkę. Na początku wszystko układało się po mojej myśli. Bez problemów dojechałem do celu i dokonałem aktu fotorejestracji interesującego mnie obiektu. Następnie wjechałem w nieznaną mi drogę z zamiarem okrążenia miasta, ale zakończyła się ona nieoczekiwanie bramą i ogrodzeniem bez możliwości przejazdu. W tym momencie przemknęło mi przez myśl, że gdyby pojawił się za moimi plecami najlepszy przyjaciel człowieka i najgorszy wróg rowerzysty, czyli zwierzę z rodziny psowatych, byłoby nieciekawie. Na szczęście to tylko moja psia fobia dawała znać o sobie i nic takiego się nie stało, więc mogłem spokojnie kontynuować podróż. W drodze powrotnej wstąpiłem do dyskontu spożywczego celem zakupienia porcji kilokalorii w płynie. W kolejce przede mną stało kilkoro emerytów, którym najwyraźniej nigdzie się nie spieszyło, gdyż robili zakupy w takim tempie, jakby zamierzali spędzić w tym sklepie resztę swojego życia. Jednakowoż nareszcie udało mi się przedostać do lady i wyszedłem ze sklepu dzierżąc w dłoni puszkę, którą schowałem do kieszeni, by poszukać lepszego miejsca do spożycia zawartości. Takowe znalazło się na obrzeżach miasta, zatem zatrzymałem się i przystąpiłem do konsumpcji. I w tym momencie poczułem na głowie delikatne, wilgotne muśnięcia pierwszych kropel listopadowego deszczu. Pospiesznie wlałem w siebie resztę napoju i dosiadłem roweru, prężnie naciskając na pedały, jednakże ucieczka przed wodą lejącą się z nieba była z góry skazana na niepowodzenie. Deszcz padał coraz mocniej, a ja stawałem się coraz bardziej mokry. Schowanie się na przystanku autobusowym pomogło, ale tylko na chwilę, ponieważ nie miałem czasu, aby się tam na dłużej rozsiadać. Chcąc nie chcąc, pojechałem dalej i w końcu dotoczyłem się do domu z zawartością wody wsiąkniętej w ubranie wysoce przekraczającą dopuszczalne normy. Tym razem przegrałem sromotnie z siłami natury, która srodze skarciła mnie za moją pyszałkowatość. I tym radosnym akcentem zakończyłem kolejny sezon niezwykłych rowerowych wypraw.

Wawel vel Wąwał
Wawel vel Wąwał © Ziutoslaw

Schron Ringstand 58c w Tomaszowie Maz
Schron Ringstand 58c w Tomaszowie Maz © Ziutoslaw

Śmieci w schronie
Śmieci w schronie © Ziutoslaw

Tajemnicza rura wystająca z ziemi
Tajemnicza rura wystająca z ziemi © Ziutoslaw

Mural w Tomaszowie Maz
Mural w Tomaszowie Maz © Ziutoslaw

Leśna brama
Leśna brama © Ziutoslaw

Mokry asfalt
Mokry asfalt © Ziutoslaw


  • DST 54.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 15.43km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Czerniewic i Krzemienicy

Sobota, 26 października 2013 · dodano: 13.11.2013 | Komentarze 2

Plan był bardzo ambitny. Niestety okazało się, że zbyt ambitny. W założeniu miałem przejechać przez Lubochnię i Czerniewice do Krzemienicy (oraz ewentualnie do Chociwia i Chociwka), a następnie przez Studziannę i Teodozjów do Żelechlinka, po czym przez Węgrzynowice wrócić do domu. Jednak życie weryfikuje nawet najdoskonalsze nasze zamierzenia. Przez opóźnione wyjście z domu i ból w kolanie, który zaatakował mnie niespodziewanie między Lubochnią a Czerniewicami, zostałem zmuszony do rewizji swojej koncepcji i okrojenia trasy do niezbędnego minimum. Z mnóstwa atrakcji przewidzianych przeze mnie do odwiedzenia tego dnia pozostały następujące: drewniany kościół w Czerniewicach, park z przebudowanym budynkiem dawnego dworu tamże, zjawiskowe kapliczki w Lipiu i Krzemienicy oraz kościół parafialny ibidem. Dowcipne kolano przestało boleć, gdy po obejrzeniu powyższych obiektów ponownie znalazłem się w Czerniewicach. Dawało to nadzieję na kontynuowanie wyprawy, lecz nieubłaganie upływający czas, który kształtuje ludzkie losy i prowadzi po ścieżkach przeznaczenia, skłonił mnie do powrotu do domu na obiad.

Kościół św. Małgorzaty w Czerniewicach z II poł. XIX w © Ziutoslaw


Kościół od frontu © Ziutoslaw


Kościół w Czerniewicach © Ziutoslaw


Wnętrze kościoła © Ziutoslaw


Ławka z zadaszeniem © Ziutoslaw


Dwór w Czerniewicach © Ziutoslaw


Amfiteatr w parku w Czerniewicach © Ziutoslaw


Zabytkowy park w Czerniewicach © Ziutoslaw


Czerniewice - zabytkowy park © Ziutoslaw


Kapliczka na drodze z Lpia do Krzemienicy © Ziutoslaw


Kapliczka w Krzemienicy... © Ziutoslaw


...z 1635 r © Ziutoslaw


Kościół św. Jakuba Apostoła w Krzemienicy z 1598 r © Ziutoslaw

Ciekawostką związaną z kościołem w Krzemienicy jest fakt, iż została w nim nakręcona scena przysięgi Pana Michała do filmu "Pan Wołodyjowski", gdzie grał on kościół w Kamieńcu Podolskim.

Chatka przy kościele w Krzemieminicy © Ziutoslaw


Ruiny cegielni w Lipiu © Ziutoslaw


Ścieżka leśno-przyrodnicza "Czerniewicki smug" © Ziutoslaw


  • DST 48.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 14.77km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spotkania z historią w mieście Wolbórz

Sobota, 19 października 2013 · dodano: 10.11.2013 | Komentarze 0

Tym razem było nie tylko pochmurno, ale również zimno. Nie zrażając się tym faktem, wyruszyłem w podróż, której celem było sławne miasto Wolbórz, które zasłynęło ongiś wymarszem wojsk Władysława Jagiełły pod Grunwald i wydaniem na świat jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy politycznych, Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Zanim zacząłem delektować się zabytkami Wolborza, postanowiłem złożyć wizytę koniom z Bogusławic. Konie były zainteresowane moją osobą tylko do momentu, kiedy zauważyły, że nie mam dla nich nic do jedzenia, później zaczęły totalnie mnie olewać. Zniechęcony chłodnym przyjęciem udałem się do Wolborza, gdzie oddałem się zwiedzaniu tego bogato obdarowanego przez historię miasta. Nasyciwszy się widokiem zabytkowych budowli oraz nieco senną lecz jakże inspirującą atmosferą miasta, ruszyłem w drogę powrotną. Wyjeżdżając z Wolborza, po przejechaniu zaledwie około trzydziestu kilometrów, ku swojemu zaskoczeniu poczułem dojmujące zmęczenie, czego przyczyn upatruję w braku wspomagania napojem energetycznym stanowiącym nieodłączny element kilku moich wcześniejszych wycieczek. Mimo to udało mi się przemóc chwilową niemoc i powrócić szczęśliwie do domu.

Kościół p.w. Świętej Małgorzaty Dziewicy i Męczennicy w Chorzęcinie z 1892 r © Ziutoslaw


Dwa konie © Ziutoslaw


Budynek biurowy dyrekcji Państwowego Stada Ogierów w Bogusławicach z końca lat 30. XX w © Ziutoslaw

W Bogusławicach nastąpiła fatalna pomyłka. Dwór znajdujący się na terenie stadniny wydał mi się zbyt mało reprezentacyjny na bycie dworem, więc sfotografowałem budynek biurowy wybudowany niemal wiek później, mylnie uznając go za dworek. Swoją drogą prezentuje się on o wiele lepiej od rzeczywistego dworu.

Wskocz do stada! © Ziutoslaw


Koń jak malowany © Ziutoslaw


Pomnik Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Wolborzu © Ziutoslaw


Kościół parafialny p.w. św. Mikołaja w Wolborzu z XV w © Ziutoslaw


Tablica poamiątkowa na ścianie kościoła w Wolborzu © Ziutoslaw


Pomnik upamiętniający wymarsz z Wolborza pod Grunwald wojsk Władysława Jagiełły © Ziutoslaw


Płyta herbowa z zamku w Wolborzu © Ziutoslaw


Mapa dla rowerzystów © Ziutoslaw


Pałac Biskupów Kujawskich w Wolborzu © Ziutoslaw


Miejsce postojowe w Zawadzie z łóżkiem wodnym © Ziutoslaw


Pałac w Ujeździe © Ziutoslaw


  • DST 55.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 15.71km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kilka bunkrów więcej

Sobota, 12 października 2013 · dodano: 30.10.2013 | Komentarze 0

Okolice Tomaszowa Mazowieckiego mają tę jedną niezaprzeczalną zaletę, że gdzie się nie ruszyć, tam zawsze można znaleźć coś ciekawego. Naiwnie sądziłem, że widziałem już w tym mieście wszystko, co warte było obejrzenia, lecz wkrótce miałem zdać sobie sprawę z tego, jak okrutnie się myliłem. Na weekend zaplanowałem odwiedzenie miejsca, które, jak mi się wydawało, było ostatnią nieodwiedzoną przeze mnie atrakcją Tomaszowa. Prognozy pogody szumnie zapowiadały, że piękne słońce będzie przyświecać w tą sobotę od rana do wieczora, tymczasem po przebudzeniu się ujrzałem za oknem szarość i pochmurność, co nie zmieniło się aż do późnego popołudnia. Czując się oszukanym przez meteorologów i pogodynka z telewizji, ruszyłem jednak w drogę, która wiodła do poniemieckiego bunkra położonego przy ulicy Strzeleckiej. Po gruntownym zlustrowaniu obiektu skierowałem się ku czterem ustawionym nieopodal tablicom informacyjnym, z których szczególnie jedna przykuła na dłużej moją uwagę. Były na niej zaznaczone wszystkie "rozpoznawalne w terenie" obiekty obronne wzniesione przez Niemców w Tomaszowie w 1944 r. Wcześniej wiedziałem o kilku bunkrach, ale nie spodziewałem się, że jest ich ponad 30. "A to ci heca!" - pomyślałem i postanowiłem odszukać kilka z nich. Na pierwszy ogień poszedł schron przy ul. Wiejskiej. Obudowany z dwóch stron przez sklepy wygląda, jakby został przez nie zaatakowany i osaczony. Cóż, wszechogarniający konsumpcjonizm nie oszczędza nikogo i niczego. Następny w kolei był schron przy ul. Niskiej. Ten ma więcej swobody, ale dziura w dolnej części drzwi świadczy, że w środku może znajdować się kocia melina. Zwiedzanie bunkrów zakończyłem w lesie przy drodze do Spały, gdzie w gęstym zagajniku nie bez problemów odnalazłem garaż na armatę i schron do obrony okrężnej. Charakterystycznym elementem tego drugiego jest otwór w dachu znajdujący się na powierzchni ziemi (stanowisko operatora karabinu maszynowego), przez który przy braku ostrożności można łatwo wpaść do przytulnego wnętrza bunkra. Tak owocna wycieczka wymagała odpowiedniego zwieńczenia, co mógł zapewnić tylko właściwy napitek. Udałem się po takowy do swojego ulubionego sklepu w Spale, gdzie zakupiłem ognisty, półlitrowy napój.

PS W tak zwanym międzyczasie na rewitalizowanym Placu Kościuszki odkryto pozostawione również przez naszych uczynnych sąsiadów zza Odry szczeliny przeciwlotnicze. Jest to kolejny dowód na to, że Tomaszów kryje jeszcze wiele tajemnic.

Tajemnicze prace przy węźle Komorów na S8 © Ziutoslaw


Schron Regelbau 621 w Tomaszowie Mazowieckim © Ziutoslaw


Wejście do bunkra © Ziutoslaw


Umocnienia "Linii Pilicy" w Tomaszowie Mazowieckim © Ziutoslaw


Schron "garaż" na armatę przeciwpancerną Regelbau 601 z dobudowanym Ringstandem 58c na ulicy Wiejskiej w Tomaszowie Maz © Ziutoslaw


"Garaż" na armatę p-panc Regelbau 701 w lesie w okolicach Tomaszowa Maz © Ziutoslaw


Schron do obrony okrężnej Ringstand 58c © Ziutoslaw


Otwór dla strzelca w leśnym runie © Ziutoslaw


Porzucony kask na ścieżce rowerowej z Tomaszowa do Spały © Ziutoslaw


Pałac w Ujeździe © Ziutoslaw